"Niemcy powinny zajmować czołową pozycję na globalnym rynku pojazdów z napędem elektrycznym. Nie będzie to jednak łatwe" - powiedziała kanclerz Angela Merkel po spotkaniu z ekspertami, poświęconym wspieraniu elektrosamochodów.

Reklama

Władze w Berlinie zapowiadają, że do 2013 roku przeznaczą miliard euro na badania naukowe nad technologią napędów elektrycznych. Zgodnie z rządowa propozycją właściciele samochodów elektrycznych mogliby liczyć na ulgi podatkowe przez 10 lat, bezpłatne parkingi, a także przywileje na drogach, takie jak prawo do korzystania z pasów dla autobusów. Możliwe byłoby również wyznaczenie osobnych pasów ruchu dla takich pojazdów.

Sam rząd Niemiec zamierza dać obywatelom dobry przykład: elektrosamochody mają stanowić dziesięć procent nowych zakupionych albo wynajętych samochodów służbowych.

Według ekspertów bez zwiększenia rządowych subwencji i programu zachęt nie uda się zrealizować celu, wyznaczonego w przyjętym w 2009 roku "Narodowym programie rozwoju elektromobilności". W planie tym założono w nim, że w ciągu dekady liczba samochodów z napędem elektrycznym na drogach w Niemczech zwiększy się do miliona. Obecnie w Niemczech porusza się jedynie 2300 takich samochodów, a bez podjęcia przez rząd dodatkowych działań w 2020 roku ich liczba zwiększyłaby się do 450 tysięcy.

Dlatego - powiedziała Merkel - rząd proponuje program "interesujących i przemyślanych zachęt", które mają wspierać rozwój elektromobilności. Jej zdaniem zwykłe dopłaty do zakupu aut z napędem elektrycznym nie byłoby dobrym rozwiązaniem. Zwolenniczką wprowadzenia premii zakupowych w wysokości 5 tys. euro (ok. 20 tys. zł) jest m.in. szefowa parlamentarnej frakcji Zielonych Renate Kuenast.

Zdaniem niemieckich producentów samochodów pojazdy z napędem elektrycznym są średnio od 4 tys. do 9 tys. euro droższe od tradycyjnych samochodów.