KPI Polska ma już 40-procentowy udział w Magro, ale pakiet większościowy wciąż należy do znanego w branży motoryzacyjnej Eugeniusza Jasikowskiego. Rynek spekuluje, że w grę wchodzi objęcie 80 proc. udziałów. Przedstawiciele obydwu firm odmawiają jakichkolwiek komentarzy w tej sprawie.

Reklama

Kolejny gigant

Kiedy operacja zostanie sfinalizowana, powstanie druga co do wielkości grupa dealerska w naszym kraju, sprzedająca rocznie ponad 9 tys. samochodów.

To początek drugiej fazy konsolidacji na polskim rynku. – Do tej pory wielcy przejmowali mniejszych, teraz nadchodzi pora na łączenie dużych z dużymi – mówi Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodów.

Reklama

W pierwszej fazie konsolidacji duże firmy przejmowały pojedyncze salony. Tak od 2005 r. robiła Polska Grupa Dealerów, systematycznie wchłaniając dealerów na południu kraju. Według raportu Instytutu Badania Rynku Motoryzacyjnego Samar oraz firmy doradczej DCG Dealer Consulting, PGD to obecnie największy dealer w naszym kraju. W zeszłym roku sprzedał ponad 10,5 tys. samochodów.

Na razie Magro i KPI Retail zajmują odpowiednio piątą i szóstą lokatę. Zgodnie z ostatnimi danymi w zeszłym roku sprzedały po około 4,5 tys. samochodów. Kiedy się skonsolidują, znajdą się tuż za PGD, a przed Carserwisem sprzedającym m.in. fiaty i kia.

Różne oczekiwania

Reklama

Eksperci przyznają, że zainteresowanie sprzedażą punktów dealerskich jest spore. Aleksander Wlezień z Navigator Capital, doradcy finansowego uczestniczącego w transakcjach fuzji i przejęć na rynku motoryzacyjnym, uważa, że może chodzić nawet o kilkanaście firm.



Uważa jednak, że tego typu transakcje będą trudne do zrealizowania. Powód: właściciele i kupujący mają rozbieżne oczekiwania co do wyceny biznesu. Bez podawania nazw mówi, że sprzedający swoje szacunki zwykle opierają na wycenie majątkowej, ale kupujący patrzą na możliwe zyski, jakie mogą osiągnąć. Problem w tym, że wycena dochodowa oparta na zdolności firmy do generowania środków pieniężnych jest nierzadko niższa niż wartość rynkowa nieruchomości, w której prowadzony jest biznes.

Zachodnie standardy

Dealerzy od dawna narzekają na niską rentowność działalności. Marże na sprzedaży aut są często niewiele większe niż zero, a systemy wynagrodzenia dealerów opierane są na uznaniowych bonusach wypłacanych przez importerów za wykonany plan sprzedażowy. A z tym może być bardzo różnie. Zdarza się, że dealer nie jest w stanie zrealizować wyśrubowanych oczekiwań importera.

Bogusław Głód, dyrektor sprzedaży i marketingu Ford Polska, twierdzi jednak, że rentowność biznesu dealerskiego w naszym kraju musi upodobnić się do standardów zachodnioeuropejskich.

Na razie Polska ma jeden z najniższych w Europie wskaźników koncentracji, wynoszący 1,6 punktu dealerskiego na firmę. W Czechach, na Słowacji czy na Węgrzech jest on dwukrotnie wyższy.

Wygląda na to, że konsolidacja na naszym rynku jest konieczna, by dealerzy mogli przetrwać.