Klub Lewicy zapowiedział złożenie do NIK wniosku o zbadanie prawidłowości współpracy gmin z prywatnymi firmami dotyczącej fotoradarów. Lewica chce też zmian ustawy o ruchu drogowym, tak by wpływy z mandatów były w całości przeznaczane na remonty dróg.
"Kilkadziesiąt godzin temu zakończyliśmy wakacje. Wakacje szczególne, w czasie których rozwinęła się w Polsce nowa gałąź przemysłu - przemysł fotoradarowy" - powiedział w Sejmie wiceszef klubu Lewicy Marek Wikiński.
Według niego liczba czynnych fotoradarów w naszym kraju wzrosła w ostatnim czasie z 127 do 274. Jak zaznaczył, "w przeliczeniu na kilometry autostrad jest to chyba rekord Europy". Ponadto w ocenie Wikińskiego "w ostatnim czasie mamy do czynienia z kłusownictwem radarowym, które przejawia się wieloma patologiami."
Jak wyjaśniał wiceszef sejmowej komisji infrastruktury Wiesław Szczepański, fotoradary stały się dla wielu gmin "maszynką do zarabiania pieniędzy", po tym jak w 2007 roku za rządów PiS gminne straże miejskie dostały możliwość używania fotoradarów zarówno przenośnych, jak i stojących. Zwrócił uwagę, że z uwagi na wysokie koszty zakupu fotoradarów (nawet 200 tys. zł) wiele gmin dzierżawi je od specjalistycznych firm.
"Wyspecjalizowały się firmy, które wypożyczają gminom fotoradary - przenośne i stacjonarne. Jednocześnie obrabiają one zdjęcia (z fotoradaru), mają wgląd do dysku twardego (fotoradaru), ponieważ zgodnie z umową zwracają dane z dysku twardego dopiero po zakończeniu umowy" - tłumaczył wiceszef komisji infrastruktury.
Jak zaznaczył, firmy te "pobierają wynagrodzenie od każdego obrobionego zdjęcia, które kończy się wydaniem nakazu mandatowego i uzyskaniem tego mandatu". Poinformował, że otrzymują one od gmin od 60-80 zł za jedno zdjęcie.
"To oznacza, że w tych gminach, gdzie fotoradary są wypożyczone, a nie są własnością gminy, wystawiane są mandaty w maksymalnej wysokości, żeby w gminie została różnica (między kwotą mandatu a prowizją pobieraną za zdjęcie przez firmę wypożyczającą fotoradar)" - powiedział.
Jak poinformował Wikiński, klub poselski Lewicy zgłosi wniosek do NIK "o zbadanie prawidłowości współpracy gmin z firmami (wypożyczającymi im fotoradary) w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego".
Zapowiedział też złożenie wniosku do MSWiA "z postulatem zbadania, czy przestrzegana jest ustawa prawo o ruchu drogowym oraz specjalna instrukcja ministra spraw wewnętrznych i administracji, tak, aby po tym, co się wydarzyło w Mykanowie, nigdzie w żadnej polskiej miejscowości nie doszło do podobnych wydarzeń".
Chodzi o instrukcję, w której ministerstwo spraw wewnętrznych poleciło wojewodom, by sprawdzili funkcjonowanie straży gminnych, które używają fotoradarów obsługiwanych przez firmy zewnętrzne.
W ubiegłym miesiącu media informowały, że wojewoda śląski zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez straż gminną w Mykanowie. Stało się to po przeprowadzonej wiosną kontroli urzędu wojewódzkiego, która wykazała, że w 2009 roku w Mykanowie wystawiono 9 tys. 52 mandaty kierowcom złapanym na fotoradar. Tymczasem w przypadku innych wykroczeń takich mandatów w ciągu całego roku strażnicy wypisali jedynie 22.
"Już dzisiaj przewodniczący Szczepański przedstawi (na posiedzeniu podkomisji komisji infrastruktury) propozycję zmian legislacyjnych tak, aby wpływy z mandatów w całości były przeznaczane na remonty dróg, na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego" - oświadczył wiceszef klubu Lewicy. "Mówię celowo wpływy a nie zyski, żeby właśnie wyeliminować tę patologię, która ma miejsce w wielu polskich gminach" - zaznaczył.
Szczepański przedstawił dane dotyczące kilku gmin, które - ocenił - pokazują, w jaki sposób niektóre gminy zarabiają na fotoradarach.
Rekordzistką pod tym względem jest - zaznaczył poseł Lewicy - gmina Biały Bór w województwie zachodniopomorskim. Według przedstawionych danych budżet tej gminy w 2010 roku wyniósł około 26,8 mln zł, a dochody z fotoradarów są planowane na około 7 mln zł. Podał też przykład gminy Góra (Dolnośląskie), która w 2009 roku po raz pierwszy wypożyczyła fotoradar. Jej tegoroczny budżet to około 53,3 mln zł a planowane wpływy z fotoradarów to około 1,4 mln zł.
"Kolejna gmina - Mykanów (Śląskie) - która ma obecnie postępowanie prokuratorskie za nieprawidłowe wystawianie mandatów, na ten rok już planuje 2,5 mln zł z fotoradarów. Dochody z fotoradarów to 21 proc. dochodów własnych tej gminy" - powiedział. Z kolei - mówił - w gminie Kęsowo (Kujawsko-Pomorskie) planowane na ten rok dochody z fotoradarów stanowią ponad 57 proc. dochodów własnych gminy i sięgają około 3,5 mln zł przy budżecie około 18 mln zł.
Jak ocenił, fotoradary "stały się de facto parapodatkiem bądź maszynką do robienia pieniędzy w wielu gminach".
Komentarze(21)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeSLD usiluje nabic sobie punkty chwyttliwym tematem, bo obrona ludu pracujacego miast i wsi juz SLD nie interesuje... teraz tam same paniska .. no i blogoslawienstwo otrzymali od Tadeusza Mazowieckieg, sp Geremka, Kuronia i Michnika.
Problemem nie sa radary ale idiotyczne ogreaniczenia niedopasowane do realnej sytuacji na drogach.
na ilość fotoradarów - to nie samorządy tworzą prawo dla cwaniaków -
ale rząd - widziały gały co brały.
Powinno być ich jak najwięcej, aby ukrócić przestępców drogowych - "przeciwników foto-radarów". Jest mi całkowicie obojętne gdzie one istnieją.
Innym problemem jest to kto się na tym bogaci ale niezależnie ktoto jest to im więcej ich będzie tym lepiej.
Aby ich skuteczność była jeszcze większa jak również skuteczność innych mandatów nakładanych za przewinienia drogowe to wysokość mandatów nie powinna być stałą kwotą zdefiniowaną w ilości złotówek ale stałą kwotą zdefiniowaną w procentach rocznego przychodu osoby, na którą nałożono mandat. Ale o tym w naszym kraju, przy takich jakich mamy reprezentantów w sejmie możemy tylko pomarzyć.
W sierpniu, dużo podróżowałem samochodem po drogach Niemiec i Francji. Nie tylko po autostradach. Uwagi które opisuję pewno dla wielu kierowców nie są odkryciem, szkoda tylko, że o tym nie mają pojęcia nasi specjaliści od organizacji, inżynierii ruchu drogowego.
We Francji znane powszechnie są ronda na wszystkich drogach lokalnych, w miasteczkach, itp. Takie rondo zastępuje nasze światła na skrzyżowaniach, teraz połączone z fotoradarami. Te ostatnie – jak się okazuje – służą bardziej do „ograbiania” kierowców niż do skutecznego bezpieczeństwa przejazdu. Widząc informację o fotoradarze kierowca gwałtownie hamuje, szuka szarej skrzynki, zagląda czy nie jest pusta, zapomina o niebezpiecznym miejscu… O to chodzi naszym „wynalazcom”?
Tam w każdym miasteczku, mieście większość ulic ma takie pagórki (u nas nazywane „śpiący policjant”). Ale teraz są unowocześnione. Mają i po 10 metrów. Musimy więc zwolnić wjeżdżając i przejechać wolno. Często na nich są przejścia dla pieszych. Nie potrzeba radarów, znaków których i tak nikt nie przestrzega, itd. Tam nawet jak „nie chcę to muszę”. No i nie słyszałem o miejskich wypadkach chociaż co najmniej 50% kierowców ma powyżej dopuszczalnych 0,5 promila.
Francuzi dawno temu doszli do wniosku, że lepiej jest stworzenie na drogach takich warunków, do których kierowcy po prostu muszą się zastosować, a nie straszyć znakami, które nie są respektowane przez piratów drogowych. Dziwi mnie, że np. Hanna Gronkiewicz Walz nie wyśle po nauki w taką 2-tygodniową podróż naszych specjalistów drogowych, których „twórczość” przypomina raczej, że do niedawna jeździli furmankami…
Równie dużą głupotą jest akcja policji (kto im takie głupoty wciska?!) patrolowania dróg osiedlowych i parkingów sklepowych. Brakuje ich na drogach, narzekają na brak paliwa, a dodatkowo będą pętać się między blokami. Nie lepiej deweloperom nakazać przy budowie osiedla wprowadzenie dróg wg mądrze napisanych zasad?
PRZYKŁADEM JEST SPIEP...ONA DROGA KRAJOWA NR 22 W STAROGARDZIE GD