Badanie techniczne pojazdu drożej i wg nowych zasad

Badanie techniczne pojazdów w 2025 przejdzie rewolucję - wynika z informacji Ministerstwa Infrastruktury. Resort opracował reformę w procedurach związanych z obowiązkowymi przeglądami oraz mechanizm corocznej podwyżki opłat dla kierowców.

Wiceminister Stanisław Bukowiec ujawnił, że zmiany wprowadzą m.in. wskaźnik waloryzacji cen, uszczelnienie systemu badań technicznych, opłaty karne i ułatwienia. Co czeka zmotoryzowanych? Oto pierwsze szczegóły…

Reklama

Kierowca zapłaci 300 proc. opłaty karnej

Resort zamierza zdyscyplinować kierowców wyższymi opłatami w przypadku spóźnienia na badanie techniczne. Ze statystyk wynika, że jest to ogromny problem. Na 21 mln badań technicznych przeprowadzonych w ubiegłym roku aż 7 mln kierowców pojawiło się w SKP po terminie. Sankcje przewidziano na trzech poziomach:

  • 7 dni spóźnienia to stawka wyższa o 100 proc. – przy 98 zł dzisiejszej ceny za badanie auta opłata karna to 196 zł za tydzień poślizgu;
  • Po 30 dniach stawka rosłaby o 200 proc., czyli na dziś do ok. 294 zł;
  • 90 dni opóźnienia cena wyższa od standardowej o 300 proc. – dziś w takiej sytuacji kierowca za badanie techniczne miałby zapłacić 392 zł.
Reklama

Przy czym, nowe ceny za badanie techniczne po zapowiadanej przez ministerstwo waloryzacji będą wyższe, więc i kara za to zaniedbanie wzrośnie. Pieniądze z dodatkowych opłat uiszczane przez spóźnialskich kierowców w części trafiłyby na Fundusz Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Daninę otrzyma także Transportowy Dozór Techniczny. – Wreszcie część tych środków chcemy przekazać do stacji diagnostycznych, czyli byłby to dodatkowy dochód SKP – wyjaśnił Bukowiec. Dyrektor Departamentu Transportu Drogowego Renata Rychter stwierdziła, że do SKP trafiałoby 30 proc. opłaty karnej wnoszonej przez kierowców.

Kara za spóźnienie na badanie techniczne. SKP: Nie chcemy być poborcami

Entuzjazmu wiceministra nie podziela środowisko właścicieli SKP. – Mam wątpliwości, czy karanie kierowców za spóźnienie to dobry pomysł. Taka dodatkowa opłata mogłaby słusznie zostać uznana przez właścicieli pojazdów za daninę na rzecz państwa, której poborcami byliby niestety diagności – mówi dziennik.pl Andrzej Dąbrowski, współzałożyciel inicjatywy SKP-Wspólny Cel. – Należałoby uznać pewne opóźnienie np. 3-miesięczne za graniczne i dopiero po takim czasie naliczać opłatę karną. Jednak nie za naszym pośrednictwem. Nie chcemy być tymi złymi którzy dla zasilania budżetu instytucji państwowych dostaną dodatkową funkcję poborcy kar – broni się właściciel stacji.

Jego zdaniem w dobie rozwiniętych systemów informatycznych odpowiednie organy mogą same wyłuskać spóźnialskich kierowców z bazy CEPiK i wezwać ich do zapłaty.– Poza tym w założeniach przyjętych przez resort infrastruktury nie została uwzględniona rola ministerstwa finansów, które to opłatę karną musiałoby zwolnić z obciążenia zarówno podatkiem VAT jak i dochodowym, gdyż stacje pobierając te opłaty musiałyby je przecież fiskalizować. Gdyby miało być inaczej, to te 30 proc. z opłat karnych przewidziane dla stacji byłyby może nawet niewystarczające na podatki do zapłacenia przez właścicieli SKP od całej pobranej opłaty karnej – przestrzega Dąbrowski.

Nowa naklejka na szybę powie, czy samochód ma badanie techniczne

Pojawił się też pomysł na identyfikację kierowców, którzy jeżdżą bez ważnych badań technicznych. – Dziś jedyną sankcją w tej sytuacji jest zatrzymanie dowodu rejestracyjnego przez policję – powiedział podczas posiedzenia Komisji Infrastruktury Paweł Tuzinek ze Związku Dilerów Samochodów. – To system mało efektywny, można przejechać całą Polskę i nie spotkać po drodze żadnego patrolu. Jednym z naszych postulatów do nowelizacji badaniowej będzie wprowadzenie nalepki na szybę samochodu, która będzie pokazywała, czy auto ma aktualne badanie techniczne – zapowiedział. W efekcie drogówka może mieć łatwiej w namierzaniu unikających przeglądu.

Dziś za brak badania technicznego można dostać nawet 3000 zł kary. Do tego policjant zatrzyma dowód rejestracyjny pojazdu. Mówi o tym:

  • art. 97 KW: Uczestnik ruchu lub inna osoba znajdująca się na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, a także właściciel lub posiadacz pojazdu, który wykracza przeciwko innym przepisom ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. –Prawo o ruchu drogowym lub przepisom wydanym na jej podstawie, podlega karze grzywny do 3000 złotych albo karze nagany.
  • art. 81 ust. 1 PRD: Właściciel pojazdu samochodowego, ciągnika rolniczego, pojazdu wolnobieżnego wchodzącego w skład kolejki turystycznej, motoroweru lub przyczepy jest obowiązany przedstawiać go do badania technicznego.

Masz samochód z napędem 4x4? Zapłacisz drożej i wiemy dlaczego

Ministerstwo szykuje również niespodziankę dla użytkowników samochodów z napędem na cztery koła. – W takich autach badanie techniczne jest wykonywane w szerszym zakresie. Stąd skłaniamy się ku temu, żeby pojazdy z napędem 4x4 były wyżej wycenione niż inne auta osobowe – zdradził. Ktoś zapyta: Dlaczego mam płacić drożej?

– W przypadku badania technicznego pojazdów ze stałym napędem 4x4 istnieje duże ryzyko uszkodzenia auta na rolkach, które nie rozpoznają takiego napędu – mówi Andrzej Dąbrowski. – Dlatego diagności rzeczywiście zobligowani są do zastosowania innych, bardziej pracochłonnych procedur z użyciem opóźnieniomierza. Zatem podwyższona opłata za takie badanie jest uzasadnionaocenia ekspert.

Badanie techniczne pojazdu / PAP / Marcin Bielecki

5 zdjęć i negatywny wynik badania częściej niż obecnie

Fotografowanie samochodu na ścieżce diagnostycznej podczas badania technicznego to również nowość w procedurach zapowiedziana przez wiceministra. Obecnie diagności nie prowadzą dokumentacji fotograficznej każdego kontrolowanego pojazdu. Reforma ma to zmienić.

– Chcielibyśmy zobowiązać diagnostów do udokumentowania badania technicznego poprzez dokumentację fotograficzną pojazdów, które są nim objęte. Tak, aby te zdjęcia jako potwierdzenie przeglądu widniały w Centralnej Ewidencji Pojazdów – zapowiedział przedstawiciel ministerstwa. W myśl wcześniejszych założeń, kiedy już baza CEP będzie zdolna archiwizować po 5 zdjęć każdego auta, wówczas diagnosta będzie musiał sfotografować:

  • Drogomierz z przebiegiem auta (licznik kilometrów);
  • Przód i tył pojazdu;
  • Dwa boki – lewa i prawa strona auta czy motocykla także będzie mogła być ujęta po przekątnej.

Zdjęcie drogomierza ma ułatwić potwierdzenie przebiegu np. w razie błędnego lub nieczytelnego zapisania przez diagnostę. Łatwiej też będzie stwierdzić, kiedy doszło do pomyłki. To oznacza też koniec podbijania pieczątki w dowodzie rejestracyjnym auta, które nawet nie pojawiło się ścieżce diagnostycznej stacji kontroli pojazdów.

Na badanie techniczne pojedziesz 30 dni wcześniej

Dzięki zmianie w procedurach badanie techniczne będzie można przeprowadzić na 30 dni przed datą kolejnego przeglądu. Resort wziął pod uwagę, że właściciel auta nie zawsze może być na SKP w wyznaczonym dniu np. ze względu na zaplanowany wyjazd zagraniczny. Jednocześnie okres ważności badania technicznego zostanie wydłużony o miesiąc do 13 miesięcy.

Badanie techniczne droższe co roku. Ile zapłacą kierowcy?

– Chcemy jeszcze w 2025 roku systemowo zmienić stawki opłat za badanie techniczne, a mianowicie cenę powiązać z obiektywnym i niezależnym od systemu badań technicznych wskaźnikiem, tak aby zapewnić cykliczną waloryzację tych opłat – powiedział Stanisław Bukowiec, wiceminister infrastruktury. – W planach jest powiązanie tej stawki ze średnim wynagrodzeniem za pracę obliczonym na podstawie czwartego kwartału w danym roku. W efekcie ta stawka za badanie techniczne pojazdów byłaby co roku waloryzowana o tenże wskaźnik – wyjaśnił.

Podstawą do opracowania nowego cennika badań technicznych będzie analiza kosztów prowadzenia działalności SKP, którą ministerstwo zleci ekspertom z Instytutu Transportu Samochodowego. Jakiej podwyżki mogą spodziewać się kierowcy? Doniesienia RMF FM o tym, że opłata za badanie techniczne samochodu miałaby wzrosnąć o ponad 20 proc. okazują się nieprawdą. Renata Rychter, dyrektor Departamentu Transportu Drogowego w ministerstwie zaprzeczyła tym informacjom.

– Właściciele SKP oczekują kwoty nie mniejszej niż 246 zł brutto. To uczciwa cena, by zadbać o zrujnowane obecną sytuacją przedsiębiorstwa, dać godne podwyżki diagnostom i przygotować się na wyzwania związane z reformą systemu badań, którym w ogromnej większości się nie sprzeciwiamy, ale co do wielu założeń mamy również obiekcje – powiedział Andrzej Dąbrowski.

Oczekiwania branży nakreślił także Artur Sałata, wiceprezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP i koordynator ds. SKP. Posłużył się wyliczeniami, w których podstawą jest minimalne wynagrodzenie za pracę. Wynika z nich, że opłata za przeprowadzenie okresowego badania technicznego samochodu osobowego kategorii M1 stanowiła w 2004 roku 11,9 proc. minimalnego wynagrodzenia (824 x 11,9 proc. = 98 zł). Aktualnie jest to 2,1 proc. (4666 x 2,1 proc. = 98 zł). Jego zdaniem, gdyby posłużyć się wskazanymi zależnościami, to obecnie opłata za okresowe badanie techniczne auta wynosiłaby dokładnie 555 zł (4666 x 11,9 proc. = 555 zł).

– Minister Infrastruktury zapewne nie zgodzi się, aby przegląd kosztował 555 zł. Jednak uważamy, że 260 zł brutto za badanie techniczne samochodu osobowego, o które zabiegamy jest właściwą kwotą, która pozwoli na normalne prowadzenie działalności, przy założeniu, że będzie waloryzowana każdego roku – ocenił.

Badanie techniczne samochodu osobowego dziś kosztuje 98 zł brutto. Z tego po odliczeniu podatków przedsiębiorcy prowadzącemu Stację Kontroli Pojazdów zostaje 70 zł. W przypadku auta wyposażonego w instalację gazu LPG z kieszeni trzeba wyjąć 162 zł, a właściciel SKP dostaje 116 zł. Przegląd okresowy motocykla to 62 zł, a ciężarówki 153 zł. Stawki ustalono w 2004 roku i od tamtej pory nie drgnęły.

Ministerstwo kręci bat na kierowców. Chodzi o wycinanie filtrów DPF

Z wprowadzeniem zmian w opłatach za badania techniczne powiązane są zmiany w wyposażeniu stacji. Lista obejmuje m.in. wymianę obecnie stosowanych przez SKP dymomierzy na liczniki cząstek stałych, które pozwalają wykryć, czy pojazd z silnikiem Diesla ma uszkodzony lub wycięty filtr DPF. Rządowa strona zapewnia o pracach nad odpowiednimi przepisami.

– W Ministerstwie Infrastruktury także trwają prace nad wdrożeniem rozwiązań prawnych umożliwiających skuteczne eliminowanie z ruchu drogowego, przez uprawnione służby, pojazdów z uszkodzonymi lub zmanipulowanymi układami oczyszczania spalin jednostek napędowych w pojazdach wykorzystywanych w transporcie drogowym oraz pojazdów z usuniętymi filtrami cząstek stałych DPF. Szczegółowe rozwiązania zostaną zawarte w akcie prawnym, po zakończeniu prac powołanej grupy eksperckiej – powiedziała dziennik.pl Anna Szumańska, rzecznik prasowy MI.

Masz samochód z silnikiem Diesla i wyciąłeś DPF?

Dziś na SKP do kontroli pojazdów z silnikami Diesla używa się dymomierzy (przynajmniej powinno). Bada się nim przepuszczalność światła w spalinach. Jednak w przypadku nowych samochodów spełniających normy Euro 5 i wyższe to urządzenie jest zwyczajnie nieskuteczne. Dlaczego?

Wiele nowych aut ma zainstalowane ograniczniki prędkości obrotowej na postoju. Silnika nie da się "wkręcić" wyżej jak na przykład 1500 obr./min. A pomiaru dymomierzem należy dokonać przy pełnej prędkości obrotowej, nawet powyżej 4000 obr./min. Urządzenie liczy średnią z trzech pomiarów. Dlatego gdy diagnosta wykonuje pomiar dymomierzem, kierowcy boją się, czy nie dojdzie do uszkodzenia silnika. W skrajnych przypadkach, gdy jest on mocno wyeksploatowany, może dojść do rozbiegania silnika. Naturalną konsekwencją zastosowania liczników cząstek stałych będzie wzrost liczby badań z wynikiem negatywnym. Wielu kierowców zapewne się zdziwi.

Bez ponownego montażu DPF o pozytywnym wyniku badania technicznego nie ma mowy. A to oznacza koszt na poziomie kilku tysięcy złotych w zależności od marki i modelu auta. Czy będą kary za wycięcie DPF? Tym powinno zająć się Ministerstwo Sprawiedliwości.

Badanie techniczne / PAP / Marcin Bielecki