Kara za brak ubezpieczenia OC. Co mówią przepisy? Kto zapłaci 8600 zł?

Ubezpieczenie OC jest obowiązkowe dla wszystkich zarejestrowanych pojazdów, nawet tych nieużywanych i uszkodzonych. Co się stanie, jeśli ktoś zapomni o tej polisie? Kierowca, który ma już wykupione OC nie musi martwić się o jego kontynuację. Dotychczasowy ubezpieczyciel sam przedłuży umowę na następy rok i wyśle list z informacją o wysokości składki do zapłaty.

Na baczności za to muszą się mieć osoby, które kupują samochód używany (OC poprzedniego właściciela nie zostanie przedłużone automatycznie) lub sprowadzają auto. Tu należy bezzwłocznie wykupić polisę OC. Inaczej Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) jej brak wykryje automatycznie. Także kara za unikanie obowiązku leci z automatu. Jak wysoka?

Reklama

Kierowca dostanie wezwanie do zapłaty. Kontrola z automatu

Wysokość opłaty karnej za brak OC powiązano z płacą minimalną, stąd przy każdym jej wzroście rośnie kara za brak obowiązkowego ubezpieczenia. Do tego uwzględniany jest rodzaju pojazdu, a także okres bez ochrony ubezpieczeniowej. UFG określa trzy różne stawki zależne od rodzaju pojazdu:

  • samochody osobowe – równowartość dwukrotności płacy minimalnej,
  • samochody ciężarowe, ciągniki samochodowe i autobusy – równowartość trzykrotności płacy minimalnej,
  • pozostałe pojazdy – równowartość 1/3 płacy minimalnej.
Reklama

Wysokość kary za brak OC jest też uzależniona od spóźnienia. Im dłuższa przerwa w ochronie, tym wyższa kwota znika z kieszeni kierowcy:

  • od 1 do 3 dni – 20 proc. pełnej opłaty,
  • od 4 do 14 dni – 50 proc. pełnej opłaty,
  • powyżej 14 dni – 100 proc. opłaty.

Od 1 lipca Polacy mogą liczyć na wyższą pensję minimalną, dlatego w piśmie od UFG "zapominalscy" kierowcy powinni spodziewać się wyższych kar za brak OC. W przypadku samochodu osobowego to odpowiednio:

  • 1720 zł za brak OC do 3 dni,
  • 4300 zł za brak OC do 14 dni,
  • 8600 zł za brak OC powyżej 14 dni.

Z kolei 12 900 zł to maksymalna kara za brak ubezpieczenia OC powyżej 14 dni w przypadku samochodów ciężarowych. Za inne pojazdy (np. motocykl i skuter) maksymalna opłata karna od UFG wyniesie 1420 zł.

Samochód bez ubezpieczenia OC? Grozi nawet 8600 zł kary / Materiały prasowe / Policja

Kierowca płaci od 1720 zł do 8600 zł kary za brak OC. RPO chce zmiany w przepisach

Rzecznik Praw Obywatelskich uważa jednak, że system stosowany przez UFG jest niesprawiedliwy, a opłaty karne zbyt wysokie. RPO doszedł do takich wniosków po analizie skarg od kierowców. Sprawa nie jest błaha, ponieważ Fundusz wykrył aż 350 tys. przypadków nieopłacenia OC. Za takie niedopatrzenie na właściciela auta osobowego może spaść drakońska kara od 1720 zł do 8600 zł, a od 2025 roku będzie to nawet 9250 zł.

Kwoty te są znacząco wyższe od opłat karnych za brak innych obowiązkowych ubezpieczeń, np. za brak ubezpieczenia OC rolników wynosi ona równowartość jednej dziesiątej minimalnego wynagrodzenia za pracę - 430 zł – zauważa RPO. Jego zdaniem nie tylko kara za 14 dniową przerwę w OC jest zbyt ostra. Wysokie, w przeliczeniu na liczbę dni, są także inne, proporcjonalnie wyliczone opłaty karne.

– 20 proc. opłaty - gdy okres bez ubezpieczenia nie przekracza 3 dni, oznacza, że opłata karna za jeden dzień wynosi aktualnie ponad 573 zł. Z kolei 50 proc. opłaty - gdy okres ten nie przekracza 14 dni, oznacza, że opłata karna za jeden dzień - przy 14 dniach wynosi 307 zł, zaś przy 4 dniach to aż 1075 zł – wylicza rzecznik.

Obywatel poddany władczym działaniom funduszu

RPO narzeka również na traktowanie kierowców przyłapanych na nieopłaceniu OC. Rzecznik zauważa, że UFG nie odpowiada na pisma lub długo rozpatruje wnioski o umorzenie opłaty lub ulgę w jej spłacie (nawet ponad 9 miesięcy). Przy czym złożenie wniosku nie wstrzymuje egzekucji kary finansowej. – Najczęściej jedyną ulgą, jaką udaje się uzyskać, jest rozłożenie opłaty na raty, co bardzo często nie jest wystarczające. Średnio jeden zobowiązany uiścił blisko 3 tys. zł opłaty karnej, a więc więcej niż wynosiło wówczas minimalne wynagrodzenie za pracę – twierdzi rzecznik.

RPO zauważa jednocześnie, że prawo nie przewiduje możliwości zaskarżenia takich decyzji, a to może być niekonstytucyjne. – (…) Opłata karna ma bowiem charakter publicznoprawny. Opiera się na zasadzie braku równorzędności podmiotów i dopuszcza poddanie obywatela władczym działaniom funduszu, który najpierw ustala obowiązek uiszczenia opłaty, następnie wzywa do jej uiszczenia, a - w razie potrzeby - wystawia tytuł wykonawczy dla dokonania egzekucji administracyjne – wyjaśnia.

Rzecznik Praw Obywatelskich z tymi problemami zgłosił się do ministra finansów i oczekuje odniesienia się do zarzutów. Docieka również, czy resort zajmie się zmianami w systemie kar za brak ubezpieczenia OC.

350 000 Polaków przyłapanych. Kary za brak OC sypią się jak nigdy

W 2023 roku było 350 tys. przypadków, kiedy pojazd miał przerwę w ochronie. To więcej niż w poprzednich latach, tendencja jest wzrostowa. O komentarz wniosku RPO poprosiliśmy Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.

Ustawodawca nałożył na Fundusz między innymi wykonanie zadania, jakim jest kontrolowanie obowiązku posiadania ważnego ubezpieczenia OC komunikacyjnego i dochodzenie opłat za brak spełnienia tego obowiązku. Wysokość i sposób dochodzenia tych opłat są określone w przepisach prawa i tak też Fundusz je wykonuje - usłyszeliśmy w UFG.

– Fundusz od początku swojej działalności wypłacił poszkodowanym przez nieubezpieczonych sprawców ponad 2 mld zł. W ostatnich latach, rok do roku, wypłacamy poszkodowanym i ich rodzinom po ok. 100 mln złotych tytułem odszkodowań i świadczeń. To zatem w interesie społecznym – tysięcy poszkodowanych i ich rodzin – leży dochodzenie opłat za niewykonanie ustawowego obowiązku. Te pieniądze wypłacamy w imieniu nieubezpieczonych sprawców, bo należą się ofiarom i ich rodzinom. Fundusz występuje z regresem do sprawców, są oni winni już blisko 360 mln zł (stan na koniec 2023 roku). Opłata ma charakter prewencyjny, a jej rola jest taka, że ma skutecznie i na stałe utrwalić świadomość obowiązku zawarcia umowy ubezpieczenia przez posiadacza pojazdu. Dzisiaj średni koszt szkody spowodowanej przez nieubezpieczonego sprawcę wynosi ponad 20 tys. zł. Wszystko to przy średnim koszcie polisy wynoszącym ok. 600 zł i nieustannej obecności tematu ubezpieczeń komunikacyjnych w mediach tradycyjnych i mediach społecznościowych. To oczywiście oznacza, że trudno z poziomu posiadacza pojazdu wyprzeć ten temat i tłumaczyć się brakiem świadomości obowiązku ubezpieczenia pojazdu. Tym bardziej, że ustawowy obowiązek posiadania ważnego OC nie jest niczym nowym, bo obowiązuje od dziesięcioleci – skwitował UFG.

Żałował 600 zł, teraz musi zapłacić 120 000 zł

Przestrogą przed "oszczędzeniem" 600 zł na ubezpieczenie OC może być przypadek kierowcy, który przy zmianie pasa nie zauważył jadącego prawidłowo Bentleya. Obcierka zaczęła się na przednim błotniku, a skończyła na tylnym wraz ze zniszczeniem kilku elementów. Wartość odszkodowania sięgnęła ponad 120 tys. zł, które teraz sprawca bez OC spłaca w 24 ratach.

Ubezpieczenie OC, polisa / dziennik.pl / Maciej Lubczyński