- Samochód elektryczny ładuje się godzinami?
- Samochody elektryczne płoną
- Zasięgi samochodów elektrycznych są uzależnione od temperatury
- Wymiana akumulatora w samochodzie elektrycznym jest droga
- Samochody elektryczne to nowość i nigdy wcześniej ich nie było
Samochód elektryczny ładuje się godzinami?
To pół-prawda. Rzeczywiście wiele starszych już modeli (starszych w kwestii współczesnych samochodów elektrycznych to znaczy nawet 2018-2020) nie zawsze miało zainstalowane gniazdo szybkiego ładowania, albo producent oferował taką możliwość za dopłatą. Te auta faktycznie ładują się wolnymi ładowarkami od zera do 100 procent w kilka godzin.
Po drugiej stronie medalu są auta, które nawet fabrycznie wyposażono w gniazda szybkiego ładowania. Cały proces może potrwać wtedy – w zależności od auta – nawet około 20-30 minut, z czego pierwsze 100 km zasięgu odzyskacie w ciągu kilku minut. Przykładem takiego modelu jest Mustang Mach-E, czy Porsche Taycan. Z tańszych modeli, bardzo szybko ładuje się na przykład Renault Megane E-Tech.
Samochody elektryczne płoną
To chyba najbardziej kontrowersyjny temat, który można poruszyć obecnie na forum elektromobilności. Niestety dla fanów tej teorii: statystyki w Polsce obecnie wyraźnie wskazują, że pali się więcej samochodów spalinowych (uwzględniając oczywiście stosunek ilościowy – spalinówek jest o wiele więcej, ale i tak ich statystyka jest dla nich gorsza).
Warto jednak zajrzeć na statystyki do krajów, w których elektryków jest znacznie więcej. Pierwszy z brzegu i najbliższy nam przykład, to Norwegia. Tam ilość pożarów była naprawdę znikoma – na 305 pożarów od stycznia do czerwca 2023, tylko 15 to były samochody elektryczne. Przypomnijmy, że tam auta spalinowe mają obecnie zaledwie 5 proc. rynku. W 2022 roku w Norwegii na 703 pożary samochodów spłonęły "zaledwie" 22 pojazdy elektryczne.
Temat jest szczególnie "grzany”, ze względu na medialne doniesienia. Nie usłyszymy o każdym pożarze auta z silnikiem Diesla, czy benzynowym. Pożarów elektryków z kolei jest w skali roku na tyle mało, że niemal o każdym z nich możemy napisać artykuł. Krótko mówiąc – jest to mit, bardzo łatwy do obalenia na podstawie statystyki.
Inną sprawą jest, że auta elektryczne jest o wiele trudniej ugasić, a ich pożary są niebezpieczne. Jest to jak najbardziej prawda. Niektóre akcje gaśnicze mogą trwać wiele godzin. Warto jednak zaznaczyć, że średni czas ugaszenia auta elektrycznego to 1,5 godziny, a taką informację podała Państwowa Straż Pożarna.
Zasięgi samochodów elektrycznych są uzależnione od temperatury
To fakt. Zarówno mrozy jak i upały wpływają na zasięgi samochodów. Zużycie energii rośnie często ze względu na ogrzewanie baterii i wnętrza pojazdu. Niezaprzeczalnie auta elektryczne zimą pokonują o wiele mniejsze dystanse, niż wiosną, czy latem.
Wymiana akumulatora w samochodzie elektrycznym jest droga
To również fakt. O ile z samochodów elektrycznych znika masa podzespołów, które psują się w autach spalinowych, o tyle awaria baterii może być bardzo kosztowna. Spójrzmy na takiego Nissana Leafa – do najnowszej generacji bateria kosztuje około 70 tysięcy złotych, czyli około połowy wartości nowego samochodu z salonu. Używany, mniej pewny akumulator to około 30 tysięcy złotych. Oczywiście ceny baterii są zależne od segmentu samochodu: za SUV-y i limuzyny będzie drożej, a za miejskie autka – taniej.
Warto zaznaczyć, że producenci dają kilkuletnią gwarancję (lub kilometrową) na baterię, więc degradacja akumulatora i płatność za nowy element nie nadejdzie szybko. Trzeba być jednak gotowym na to, że w przyszłości będziemy się z tym problemem mierzyć.
Samochody elektryczne to nowość i nigdy wcześniej ich nie było
To prawdopodobnie największy mit. Owszem, samochody elektryczne sprzedawane tak komercyjnie zaczęła się dopiero w 2012 roku, wraz z premierą Tesli Model S. Miejmy jednak na uwadze, że technologia powstała o wiele wcześniej niż silnik spalinowy. Nad elektrykami pracował nawet Thomas Edison, czyli człowiek odpowiedzialny za wynalezienie… żarówki. Pierwsze auto elektryczne na ulice wyjechało w 1882 roku, a 17 lat później (czyli mniej, niż ma teraz najstarsza Tesla Model S!), w 1899 roku pobito takim samochodem prędkość, rozpędzając go do 106 km/h.
Ostatecznie były to czasy, w których ludzie nie myśleli o zanieczyszczeniach środowiska, więc silnik spalinowy po prostu wyparł tę technologię na długie lata. Był nieco trudniejszy w obsłudze, generował śmierdzące spaliny i niesamowity hałas, ale był też o wiele praktyczniejszy. Po premierze Forda Model T, który przy okazji okazał się dużo tańszy, wielu producentów ówczesnych pojazdów akumulatorowych po prostu zrezygnowało.
Samochody elektryczne prowadzą się gorzej, niż samochody spalinowe
Do tego tematu trzeba podejść subiektywnie. Wiele osób jednak powiela taką informację, nie mając zbyt dużo wspólnego z "elektrykami”. Moim zdaniem jest to bzdura, a mogę to poprzeć budową techniczną takiego auta. Nie ma on ciężkiego silnika spalinowego i konwencjonalnego napędu. Zamiast tego, zespół napędowy jest lekki, ale akumulator potężny. Producenci montują baterię pod podłogą samochodu, dzięki czemu obniżają jego środek ciężkości wręcz drastycznie w stosunku do samochodów spalinowych. To z kolei bardzo pozytywnie wpływa na przyczepność i ogólne prowadzenie w zakrętach.
Do tego dochodzi dynamika: moment obrotowy dostępny od samego początku potrafi z małego, miejskiego samochodu elektrycznego zrobić szybszy pojazd, niż mocno stuningowanego auta spalinowego. Większe elektryki to więcej mocy, a to oznacza, że przeciętny SUV z napędem elektrycznym może mieć naprawdę niesamowite przyspieszenie.
Samochody elektryczne wcale nie są ekologiczne – baterie zatruwają środowisko
O ile faktycznie baterie są skrajnie niebezpieczne dla środowiska, o tyle wcale nie jest tak, że po zużyciu akumulatora w aucie elektrycznym nie nadaje się on do recyklingu. Istnieją już duże ośrodki w Europie (chociażby w Norwegii i Niemczech), które zajmują się tylko recyklingiem ogniw akumulatorów i potrafią odzyskać aż 95 proc. najważniejszych surowców do ponownego użycia.
To jednak nie wszystko – nawet jak bateria jest już zbyt słabo wydajna do samochodu, to jest jeszcze aż nadto wydajna do innych pojazdów. Doskonałym przykładem są wózki widłowe, w których akumulatory po samochodach dostają drugie życie i spokojnie posłużą jeszcze około 10 lat.
Jest to więc pół-prawda, bo wyrzucona bateria ma bardzo negatywny wpływ na środowisko, ale mało kto je rzeczywiście wyrzuca, bo nie ma to większego sensu. Nawet zużyty akumulator ma swoją wartość dla innych urządzeń lub recyklingu.
Samochody elektryczne są tańsze w eksploatacji, niż spalinowe
Tutaj nie da się bezpośrednio określić faktu, czy mitu, bo wszystko zależy od warunków kierowcy. Faktem jest, że samochody elektryczne są tańsze pod kątem serwisowania – przykładowo, wymiana hamulców jest nieporównywalnie rzadziej, niż w spalinówce. Czy jeździ się taniej? Tutaj można mieć wątpliwości.
Jeśli ktoś ładuje sobie pod domem uczciwą taryfą nocną, to tak, opłaca się. Jeśli ktoś mieszka w mieście i ładuje tylko z publicznych ładowarek, to prawdopodobnie taniej będzie jeździć samochodem z instalacją LPG, a jeśli jeszcze dodatkowo wyjeżdża spore przebiegi, to różnica staje się tylko większa. Bez porównania miejski, mało zużywający samochód elektryczny to świetny wybór dla kierowców mieszkających w domu jednorodzinnym pod dużym miastem, którzy potrzebują dojechać do tego miasta do pracy i nie potrzebują więcej niż 100-150 km zasięgu. W innym wypadku wcale nie jest to takie opłacalne, jak się wydaje.
Samochody elektryczne wcale nie są zeroemisyjne
To jest mit. Samochody elektryczne nie emitują spalin podczas jazdy, co z definicji czyni je zeroemisyjnymi. Proces produkcji zależny jest od możliwości fabryk, a źródło energii od możliwości państwa. W momencie, w którym kupujemy samochód od producenta zapewniającego zeroemisyjny proces produkcji i ładujemy pojazd z energii odnawialnej, to nie tylko samochód jest zeroemisyjny, ale też wszystko, co z nim powiązane. Nie można jednak mówić, że te samochody nie są zeroemisyjne, bo to po prostu nieprawda.
Podsumowując: krąży wiele mitów. Samochody elektryczne mają ciężki "start"
W internecie krąży bardzo dużo nieprawdziwych informacji, które wynikają z niewiedzy i niechęci do samochodów elektrycznych. Trudno kierowcom się dziwić: jest to w jakimś stopniu nowa technologia, która wciąż nie jest odpowiednio dostosowana do rzeczywistości i może drastycznie wpłynąć na nasze przyzwyczajenia. Negatywny wpływ ma również wymuszanie zmian, zbyt dynamicznych, by zostały przyjęte bez teorii spiskowych i skupianiu się głównie na ich wadach.