Wypadek w Olsztynie
Funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie pracowali na miejscu zdarzenia, do którego doszło ul. Pstrowskiego. Dyżurny otrzymał informację o wypadku drogowym na jednej z jezdni. Gdy mundurowi dotarli na miejsce, okazało się, że mowa o Subaru, które dachowało i o Toyocie, która uderzyła w betonowy słup. Jak doszło do tego wypadku?
Pijany kierowca Subaru doprowadził do wypadku
Ze wstępnych ustaleń wynika, że winnym zdarzenia jest kierowca Subaru, który na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w prawidłowo jadącą Toyotę RAV4, która nadjeżdżała z przeciwnego kierunku. Drobny błąd, poślizg, przekroczenie prędkości mogą zdarzyć się każdemu, ale kierowca Subaru miał na sumieniu więcej, niż zdecydowanie zbyt szybka jazda. Na jaw wyszły również bardzo niekorzystne dla niego fakty.
Badanie policyjnym alkomatem wykazało, że w organizmie kierującego Subaru było 0,5 promila alkoholu. Oprócz tego, sprawdzenie danych kierowcy w policyjnych systemach ujawniło, że mężczyzna wsiadł za kierownicę mimo aktywnego sądowego zakazu kierowania pojazdami.
Jazda z zakazem - jaka kara?
W zdarzeniu poszkodowane zostały dwie osoby, które zostały przewiezione do szpitala. Policjanci będą teraz wyjaśniać dokładne okoliczności zdarzenia.
Kierowca, który po pijaku wsiadł za kierownicę i złamał sądowy zakaz prowadzenia, musi liczyć się z konsekwencjami. Za kierowanie autem wbrew zakazowi, który jest nakładany według art. 42. Kodeksu karnego, ustawa przewiduje karę do 5 lat pozbawienia wolności. Mimo dość surowych regulacji, wciąż często słyszy się o łamaniu zasądzonego zakazu. Nic dziwnego - sąd może, lecz nie musi nakładać kary pozbawienia wolności. Jak pokazuje praktyka nierzadko kończy się na karze pieniężnej i… zasądzeniu kolejnego zakazu! Jeden kierowca może mieć więc kilka aktywnych zakazów kierowania. Rekordziści wsiadają za kierownicę i powodują wypadki mając na koncie nawet 7 zakazów prowadzenia.