Minister Cyfryzacji Marek Zagórski w ostatnich miesiącach 2019 roku zapowiadał rewolucję w życiu kierowców. – We wrześniu rząd przyjmie pakiet deregulacyjny umożliwiający m.in. rezygnację z konieczności wożenia przez kierowców prawa jazdy; da to szansę na rezygnację z tego obowiązku na przełomie roku – ogłosił i… na zapowiedziach się skończyło.
Sprawą zainteresował się jednak poseł Aleksander Miszalski z Platformy Obywatelskiej, który skrupulatnie prześledził losy nowelizacji.
– Ponad 22 miliony Polaków posiada prawo jazdy. 18 października 2018 roku na wspólnej konferencji prasowej minister cyfryzacji i minister infrastruktury zapowiedzieli powstanie tzw. pakietu deregulacyjnego dla kierowców. Miał on likwidować szereg niedogodności, z którymi dziś muszą borykać się zmotoryzowani. Stało się to na trzy dni przed zaplanowanymi na 21 października wyborami samorządowymi – wspomina Miszalski i wylicza, że następnie pięć dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego 21 maja 2019 r. projekt nowelizacji przepisów, który obejmował zmiany złożone w deklaracjach o pakiecie deregulacyjnym, został opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji.
– Od tego czasu do 9 lipca 2019 r. projekt przechodził etap uzgodnień międzyresortowych oraz konsultacji publicznych. W połowie września natomiast, na krótko przed wyborami parlamentarnymi, minister cyfryzacji deklarował, że projekt może zostać przyjęty przez rząd jeszcze we wrześniu i zacząć obowiązywać na przełomie 2019 i 2020 roku – przypomniał poseł PO i jak twierdzi "w związku z nieubłaganie zbliżającym się końcem przełomu 2019 i 2020 roku" chce wiedzieć m.in. dlaczego pakiet deregulacyjny wciąż nie wszedł w życie, na jakim etapie są prace nad nowelizacją i kiedy nowe przepisy finalnie wejdą w życie. Z pytaniami zapukał do ministerstwa cyfryzacji oraz resortu infrastruktury.
Teraz do losów nowelizacji z upoważnienia swojego szefa Andrzeja Adamczyka odniósł się sekretarz stanu w ministerstwie infrastruktury Rafał Weber. Przedstawiciel resortu poinformował, że: Projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw zwany pakietem deregulacyjnym (…) został wpisany do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów nowej kadencji jako kontynuacja poprzedniego projektu.
Prace ruszyły. Znowu
– Wznowiono prace nad projektem i w dniu 6 lutego 2020 r. projekt został przyjęty przez Stały Komitet Rady Ministrów – ogłosił Weber.
I to koniec dobrych informacji, ponieważ kierowcy znowu muszą uzbroić się w cierpliwość. Ze strony wiceministra nie padła konkretna data wejścia przepisów w życie. Wskazał jedynie, że nastąpi to "po upływie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia ustawy", a wyjątkiem będą zapisy dotyczące obowiązku wydawania karty pojazdu i nalepki kontrolnej – te mają obowiązywać po 24 miesiącach.
Pojedziesz bez prawa jazdy
Na co mają czekać kierowcy? Pakiet deregulacji przewiduje, że dokument prawa jazdy będzie można zostawić w domu (jego odpowiednik będzie widoczny w smartfonie), a policjant czy inni funkcjonariusze uprawnieni do kontrolowania kierowców nie będą mogli karać za brak blankietu tego dokumentu przy sobie. Obecnie za brak "prawka" przy kontroli drogówka może ukarać kierowcę mandatem w wysokości 50 zł. Jednak problem może nie być sam mandat, a brak możliwości dalszego kierowania pojazdem – jeśli nie mamy kogoś, kto mógłby dalej prowadzić samochód.
Jedna tablica rejestracyjna, bez karty pojazdu i nalepki
Poza zniesieniem sankcji za brak dokumentu prawa jazdy przy kontroli zmiany uwzględniają także: likwidację karty pojazdu i nalepki kontrolnej na szybę; możliwość zachowania przez nowego właściciela pojazdu dotychczasowych tablic rejestracyjnych, bez względu na to, z jakiego województwa dany samochód pochodzi; czasową rejestrację oraz nadanie wydrukom z systemu CEPiK rangi dokumentu, co ma umożliwić rejestrację pojazdu przez internet. Nowe przepisy wprowadzą też możliwość rejestracji nowego pojazdu przez przedsiębiorcę zajmującego się sprzedażą nowych pojazdów w imieniu kupującego.