Kierowcy skarżą się na pomiary prędkości, które policjanci wykonują miernikami laserowymiUltralyte LTI 20-20.
– Do mojego biura poselskiego zgłasza się coraz więc osób z prośbą o interwencję w sprawie nierzetelnego pomiaru prędkości pojazdów przez tzw. ręczne mierniki prędkości np. Iskra 1, Ultralyte LTI 20-20 100 LR oraz inne używane przez służby porządkowe – twierdzi poseł Lassota. – Ręcznym miernikom prędkości od dawna zarzucano bardzo małą dokładność. O ich wycofanie od dłuższego czasu postulowali sami policjanci. Laserowym miernikom prędkości coraz częściej nie wierzą sądy, które stają po stronie kierowców – podkreśla.
Parlamentarzysta PO wylicza, że w 2016 roku sądy 87 razy wydawały wyroki uniewinniające kierowców ukaranych na podstawie pomiarów wykonanych miernikami Ultralyte LTI 20-20 100 LR.
– Choć liczba ta nie imponuje, można zauważyć wyraźny trend rosnący – zauważa Lassota, który w interpelacji do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Joachima Brudzinskiego, pyta czy ten zamierza podjąć jakiekolwiek działania w sprawie rozwiązania problemu "ewidentnie wadliwych ręcznych mierników prędkości". Docieka też, dlaczego, pomimo wyroków sądowych MSWiA dalej wykorzystuje zawodny i podatny na zakwestionowanie system pomiaru prędkości.
Na poparcie swoich słów parlamentarzysta PO przywołuje konkretne przykłady "z życia". I tak Sąd Rejonowy w Zamościu, w uzasadnieniu uniewinniającego kierowcę wyroku z 13 stycznia 2014 roku stwierdził, że Ultralyte LTI 20-20 100 LR należy wierzyć tylko warunkowo.
– Wiązka lasera jest bowiem emitowana przez układ optyczny znajdujący się poniżej celownika. Oznacza to, że punkt celowniczy nie jest przesunięty względem wiązki lasera tylko w poziomie. W pionie zachodzą jednak rozbieżności. (...) Wszystkie cele, które będą bliższe niż odległość punktu zbieżności, w rzeczywistości będą przesunięte niżej niż punkt pokazywany przez celownik, zaś cele dalsze będą przesunięte wyżej, a wielkość tego przesunięcia będzie zależała od odległości celu od punktu zbieżności – czytamy w uzasadnieniu sądu.
– Oznacza to, że nawet jeśli policjant wykonuje swoją pracę w dobrej wierze, do pewnego stopnia może się mylić co do tego, którego samochodu dotyczy pomiar – twierdzi Lassota.
Jak czytamy w przytaczanym przez posła sądowym dokumencie: W sytuacji zatem przyjęcia ustaleń wskazujących na to, że przed pojazdem obwinionego poruszał się inny pojazd, zaś pomiar był dokonywany na płaskim i prostym odcinku drogi z odległości 500-700 m, to pomiar prędkości pojazdu obwinionego był w praktyce niemożliwy, chyba, że odległość od pojazdu poprzedzającego wynosiłaby co najmniej około 100 m.
Przedstawiciel PO zauważa, że zakupione przez policję urządzenia TruCam, choć wyposażone są już w ekran, który umożliwia identyfikację pojazdu, nadal mają problem z punktem celowniczym, który nie jest tym samym punktem, w który trafia laser.– Rozbieżność przy odległości 500 m może wynosić… ponad metr! Dlatego w instrukcji obsługi LTI TruCam producent wyraźnie napisał, że pomiar może być precyzyjny tylko z odległości do 70 m – podkreśla.
psav linki wyróżnione
Poseł Lassota przypomniał również, że jeśli korzystający z miernika policjant nie pokusił się o użycie statywu, rzetelny pomiar na odległość ponad 500 m nie jest możliwy. Do takich wniosków 2 grudnia 2014 roku doszedł Sąd Rejonowy w Kaliszu, rozpatrując sprawę kierowcy zatrzymanego na podstawie dokonanego ze znacznej odległości pomiaru. Mężczyzna został uniewinniony.
Dodatkowo parlamentarzysta PO wylicza takie aspekty jak błąd pomiaru poprzez: odbicie od lusterka, infrastruktury drogowej; efekt "ślizgu" dzięki któremu nawet obiekt nieruchomy np.: budynek potrafi się poruszać z prędkością 30 km/h; nie uwzględnienia błędu pomiary przez funkcjonariuszy +/- 3 km/h lub 3% powyżej 100 km/h jak zaleca producent przy nakładaniu mandatów - ma ogromne znaczenie przy prędkości 101-102 km/h w terenie zabudowanym; stosowanie zoomów; ustawianie nie odpowiednich odległości pomiaru; brak szkoleń funkcjonariuszy; brak kalibracji urządzeń do pomiaru "prędkości” i brak rzeczywistej kontroli przez Główny Urząd Miar urządzeń policyjnych.
Co na to resort?
Do spraw poruszonych przez posła odniosło się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. A na jego pytania odpowiedział z upoważnienia swojego szefa Joachima Brudzińskiego sekretarz stanu w MSWiA Jarosław Zieliński, który wcześniej zaczerpnął języka w kierownictwie Komendy Głównej Policji (KGP).
– Wszystkie używane przez policję przyrządy do pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym zostały dopuszczone do stosowania przez Główny Urząd Miar (GUM), który wydając decyzje zatwierdzenia typu zagwarantował, iż konstrukcja i metody pomiarowe spełniają wymagania techniczne i metrologiczne – twierdzi Zieliński i wskazuje, że ponieważ to prezes GUM dopuścił mierniki do stosowania przez policję, to w jego kompetencji pozostaje badanie wadliwości decyzji, która może być skorygowana wyłącznie przez ten organ, włącznie z cofnięciem zatwierdzenia typu dla danego przyrządu.
– Tym samym obecnie nie ma podstaw do uznania wskazanych przyrządów za wadliwe i zaprzestania ich wykorzystywania przez policję – zaznaczył wiceszef MSWiA
Zieliński odpowiadając na pytanie o liczbę mandatów wystawionych na podstawie pomiaru laserowymi miernikami stwierdził, że policja nie gromadzi takich danych z podziałem na rodzaj urządzenia, którym ujawniono przekroczenie prędkości.
Wiceminister odnosząc się do liczby uniewinniających wyroków stwierdził, że Komendant Główny Policji 11 kwietnia 2018 r. powołał zespół, który ma zająć się analizą tych spraw. Eksperci mają ustalić najczęstsze przyczyny, które były podstawą do wydawania przez sądy niekorzystnych dla policji rozstrzygnięć.
Dodatkowo przedstawiciel MSWiA twierdzi, że w latach 2016-2017 oraz pierwszym kwartale 2018 r. tylko 0,87 proc. z ujawnionych wykroczeń dotyczących zbyt szybkiej jazdy trafiło do sądu. A 0,76 proc. z nich zakończono wyrokami uniewinniającymi (stan na 4 czerwca 2018 r.), natomiast udział procentowy wymienionych wyroków w odniesieniu do ogółu ujawnionych wykroczeń związanych z przekroczeniem prędkości wynosi 0,0066 proc.
– Z analizy uzasadnień wyroków uniewinniających wynika, że żadne rozstrzygnięcie korzystne dla kierującego pojazdem nie było związane z niesprawnością techniczną przyrządu pomiarowego – podkreśla Jarosław Zieliński i na poparcie tych słów przytacza statystykę – zarówno zagadnienie kwestionowania przez kierujących pojazdami pomiarów prędkości dokonywanych przez policję, jak też skala wyroków uniewinniających w tych sprawach stanowią marginalny obszar nie przekraczający 1 proc.
– W związku z powyższym nie ma podstaw do twierdzenia, że mamy do czynienia z narastającym zjawiskiem – skwitował wiceszef MSWiA.
Dalszy ciąg materiału pod wideo