Z ustaleń DGP wynika, że Inspekcja Transportu Drogowego otrzymała właśnie zgodę, by wykorzystać pieniądze z Unii na rozbudowę sieci fotoradarów. Chodzi konkretnie o wart 162 mln zł projekt "Zwiększenie skuteczności i efektywności systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym". Zakłada on, że liczba urządzeń rejestrujących prędkość lub przejazd na czerwonym świetle wzrośnie o kilkaset sztuk. Możliwe, że ich liczba się podwoi (dziś to 431 fotoradarów umieszczonych na masztach, 30 systemów odcinkowego pomiaru prędkości, 20 rejestratorów przejazdu na czerwonym świetle i 30 nieoznakowanych radiowozów).
Inspekcji (ITD) nie stać na tak duże wydatki, dlatego postanowiła wystąpić o fundusze z UE. W lutym br. złożyła stosowny wniosek do Centrum Unijnych Projektów Transportowych (CUPT). Jak ustaliliśmy, CUPT wreszcie wydał pozytywną decyzję. – Umowa o dofinansowanie UE dla tego projektu zostanie podpisana do końca tego roku – zapowiada Łukasz Wenerski z CUPT.
W sumie ITD może liczyć na maksymalną, tj. 85-proc., refundację wydatków. Jak nieoficjalnie słyszymy w Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, nowych fotoradarów należy się spodziewać najwcześniej w drugiej połowie 2020 r. albo na przełomie 2020 i 2021 r. – Natomiast proces instalacji urządzenia, już po wskazaniu lokalizacji, w której powinno stanąć, może zająć rok – tłumaczy nam osoba z CANARD. Z najnowszych danych za trzy kwartały 2018 r. wynika, że w CANARD zweryfikowano 863 tys. naruszeń przepisów drogowych (w tym 34 tys. dotyczące niestosowania się do sygnału świetlnego oraz 74 tys. ujawnionych przez odcinkowy pomiar prędkości). Na tej podstawie wygenerowano 685 tys. wezwań do właścicieli pojazdów oraz wystawiono 302 tys. mandatów (przy czym dotyczą one także naruszeń popełnionych jeszcze w 2017 r.). Dla porównania – w całym 2017 r. wystawiono 415 tys. mandatów.
Krokodyle nie oddadzą fotoradarów
Inspekcja ma już zapewnione pieniądze, teraz musi zdecydować, gdzie nowe urządzenia dostawić. Problem w tym, że rząd chciał, by wszystkie przejęła policja. Wygląda jednak na to, że prędko to nie nastąpi
Obecnie działające fotoradary zostały zamontowane w lokalizacjach, gdzie „ze względów bezpieczeństwa konieczne jest ograniczenie prędkości”. Wybrano je na podstawie metodologii opracowanej przez ekspertów z Politechnik Gdańskiej i Krakowskiej, określającej m.in. poziom zagrożenia wypadkami, przy uwzględnieniu „aspektów infrastrukturalnych oraz technicznych”.
Niewykluczone, że tym razem będzie podobnie. Z wcześniejszych zapowiedzi CANARD wynikało, że nowy projekt zakłada też modernizację już używanych fotoradarów. Z dokumentacji wynikało również, że system obejmie zasięgiem wszystkie kategorie dróg publicznych (krajowe, wojewódzkie, powiatowe i gminne), a nie – jak dotychczas – jedynie drogi krajowe.
To potencjalnie dobra wiadomość dla samorządów, które od 2016 r. pozbawione są „fotoradarowych kompetencji”. – W przypadku ponownej możliwości lokalizowania urządzeń na drogach publicznych na terenie miasta Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy, przy współpracy z Komendą Miejską Policji, powtórnie przeanalizuje i zaktualizuje lokalizacje oraz wystąpi z wnioskiem do ITD – mówi wiceprezydent Bydgoszczy Mirosław Kozłowicz.
Przy tej okazji wraca pytanie, kto w przyszłości będzie zarządzać siecią fotoradarów. Jeszcze niedawno były plany, że ITD zastąpi policja. Sprawę jednak skutecznie wyhamowały rozbieżności pomiędzy Ministerstwem Infrastruktury (MI) a Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA). Co prawda oba resorty chciały przekazać fotoradary policji, jednak każdy na swój sposób.
MI chciało tą metodą odciążyć ITD i przy okazji ją wzmocnić – być może tworząc nawet z niej kolejną formację mundurową. MSWiA z kolei chciało wchłonięcia ITD przez policję. Z naszych ustaleń wynika, że oba projekty ustaw nie otrzymały zgody Zespołu ds. Programowania Prac Rządu na wpisanie ich do wykazu prac Rady Ministrów. W efekcie wycofano je.
– Ministerstwo Infrastruktury obecnie nie prowadzi prac nad projektem ustawy przekazującej policji odpowiedzialność za system fotoradarów, ale rozważa możliwość przekazania zadań związanych z zarządzaniem urządzeniami rejestrującymi do policji. Wypracowane rozwiązanie w tym zakresie będzie przedmiotem uzgodnień z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji – informuje Szymon Huptyś, rzecznik MI.
Czyli wygląda na to, że oba resorty wykonały krok w tył i wróciły do punktu wyjścia w swoich rozważaniach. A to oznacza, że fotoradary prędko do policji nie trafią. Jeszcze niedawno wśród naszych rozmówców z kręgów rządowych panowało przekonanie, że reforma musi nastąpić szybko, w związku z tym, że od listopada inspekcja drogowa stała się odpowiedzialna za system e-myta.
Nasi rozmówcy z policji wskazują, że jednym z czynników opóźniających sprawę przekazania fotoradarów do Komendy Głównej może być opór wewnątrz tej formacji. – Przecież to kilkaset tysięcy naruszeń do zweryfikowania rocznie. Przy rozbudowie systemu będzie ich jeszcze więcej. To oznacza dużo więcej obowiązków, a w końcu mamy mnóstwo wakatów. Nikt nie pała tu szczególnym entuzjazmem na myśl o przejęciu systemu od ITD – twierdzi nasz rozmówca z policji. ©℗