Kia picanto trzeciej generacji to wspólne dzieło ośrodków projektowych w Namyang (Korea) i Frankfurcie nad Menem. Pierwsze zdjęcia, które ujawnił koreański producent pokazują nowość w usportowionej specyfikacji GT-Line. Wiadomo już, że do auta przewidziano aż 11 opcji barw nadwozia.
Uroda? Za picanto obejrzy się każdy bez wyjątku - od lat 7 do 107. Auto wydoroślało, nabrało nowocześniejszego i odważniejszego wyglądu. Charakterystyczny dla marki "tygrysi nos" węszy nad asfaltem. Rozstaw osi powiększony o 15 mm (z 2385 do 2400 mm) sprawił, że koła powędrowały bliżej rogów karoserii. Ten sprytny zabieg nie tylko dodał kii czupurności ale też przełożył się na lepszą przestronność w kabinie.
Co ciekawe, mimo delikatnie większego oddalenia obu osi samochód zachował wymiary poręcznego "mieszczucha" - skrócenie zwisu przedniego przy dodaniu milimetrów z tyłu pozwoliło utrzymać identyczną długość pojazdu (3595 mm) jak w przypadku poprzednika.
We wnętrzu układ kokpitu przypomina ten już stosowany w optimie czy nowym rio. Najwidoczniej konstruktorzy na wzór Audi uznali, że im mniej przycisków, czy pokręteł tym lepiej. Centrum deski rozdzielczej nowego picanto zajmuje nowy system multimedialny z ekranem dotykowym wysokiej rozdzielczości. Za pomocą monitorka będzie można obsługiwać systemy audio i nawigacji.
Producent obiecuje szereg nowinek technologicznych i więcej możliwości indywidualizacji. Nie zabraknie systemów dbających o bezpieczeństwo oraz bajerów ze świata łączności internetowej. Auto ma też być ekonomiczne. Można spodziewać się wersji LPG.
Oficjalną premierę picanto nowej generacji zaplanowano na marcowy salon samochodowy w Genewie. Pierwsze egzemplarze trafią do Polski w drugim kwartale 2017 roku. Ile za koreańskiego malucha? "Będzie atrakcyjna" - ucinają przedstawiciele Kia. Jeśli ma się sprzedawać, to cena musi być bardziej atrakcyjna niż w przypadku najtańszej skody citigo czy volkswagena up! lub innych z segmentu A.