Kia z dachowego kota wyrasta na tygrysa. A przemiana w pręgowanego drapieżnika zaczęła się w 2006 roku - wtedy Peter Schreyer zajął się projektowaniem samochodów tej koreańskiej marki. Zatrudnienie Niemca, który jest ojcem kultowej już pierwszej generacji audi TT czy też volkswagena beetle, okazało się strzałem w dziesiątkę. W ciągu dekady globalna sprzedaż azjatyckiej firmy wzrosła z poziomu 1,1 mln pojazdów w roku 2005 do ponad 3 mln sztuk.
Dziś Schreyer ma na koncie SUV-a sportage, którego Polacy kupują na potęgę; niedawno dołączył zjawiskowy stinger (CZYTAJ WIĘCEJ>>>). A teraz na rynku debiutuje rio zupełnie nowej czwartej generacji. Oto pierwsze wrażenia z jazdy najmłodszym dzieckiem koreańskiej marki.
Nowa kia rio to wspólne dzieło inżynierów pracujących w Niemczech i Kalifornii. Nie zabrakło też pomocnej dłoni z centralnego biura projektowego w koreańskim Namyang. Wszystko działo się pod czujnym okiem Schreyera. Efekt? Gra prostych linii i gładkich powierzchni ułożyła się w zgrabne, lekkie dla oka auto. Dłuższa maska wysmukla całe nadwozie, a charakterystyczny dla marki "tygrysi nos" węszy nad asfaltem. Pod względem urody nowe rio zalicza się do czołówki najciekawszych aut na rynku. Po kilku latach samochód ciągle będzie na czasie, a to może się podobać.
"Slim fit" także w środku
Lekki styl ciasno opinający sylwetkę auta wlewa się także do kabiny. Szeroko otwierane drzwi ułatwiają wsiadanie i wysiadanie. Fotele są wygodne i mogą mieć podgrzewanie. Pozycja za kierownicą też niczego sobie. Deska rozdzielcza kłania się ku szoferowi, a jej centrum zajmuje nowy system multimedialny, który łączy się z siecią - dzięki Kia Connected Services. Kierowca na ekranie dotykowym zobaczy m.in. bieżącą prognozę pogody, informacje o korkach i restauracjach czy stacjach paliw w okolicy. Funkcje Android Auto i Apple CarPlay pozwalają obsługiwać aplikacje sklonowane ze smartfona.
Ciekawym rozwiązaniem jest panel sterowania klimatyzacją, który kształtem przypomina pad do konsoli PlayStation. Dodatkowe punkty za dobrze spasowane elementy z ładnych tworzyw i intuicyjność obsługi. Niżej poprowadzona linia okien w połączeniu z pionową tylną szybą i przeniesieniem lusterek bocznych z drzwi w róg bocznego okna sprawiły, że kierowca ma teraz lepszą widoczność niż w poprzedniku.
Na pokładzie nie brak układów dbających o bezpieczeństwo, a najważniejszą nowinką jest zestaw systemów elektronicznych umiejących m.in. utrzymywać auto w pasie ruchu między liniami lub automatycznie zahamować, kiedy kierowca nie zauważy pieszego lub zagapi się w korku. Kia chwali się, że nowe rio jest pierwszym samochodem w klasie B, który oferuje to rozwiązanie.
Więcej miejsca i bagażnik pojemniejszy o 37 l niż w poprzedniku
Przestrzeni w środku także przybyło. Auto urosło o 15 mm w porównaniu do wcześniejszej konstrukcji - teraz od początku do końca mierzy 4065 mm. Rozstaw osi zyskał 10 mm do 2580 mm (skoda fabia - 2470 mm). Po 5 mm dodano w szerokości (1725 mm) i tyle samo zabrano z wysokości (1450 mm). Dlatego pod względem komfortu podróżowania rio potrafi uszczęśliwić. Kabina oferuje wystarczająco przestrzeni dla rodziny 2+2 i na jej hobby. Nikt nie powinien narzekać na ciasnotę i niewygodę.
Miejsce na nogi zwiększyło się do 1120 mm z przodu i do 770 mm z tyłu. Szerokość kabiny na wysokości ramion można zaliczyć do największych w klasie małych aut (1375 mm z przodu oraz 1355 mm z tyłu). W praktyce oznacza to, że nawet jeśli na przednich fotelach nowego rio usiądą wygodnie osoby o wzroście ok. 187 cm, to za nimi bezproblemowo zmieszczą się dwaj pasażerowie mierzący 180 cm. Nie ma mowy o trącaniu głową sufitu, czy wciskaniu kolan w plecy kierowcy.
Możliwości transportowe to też mocna strona nowego rio. Ustawny bagażnik na 325 litrów pakunków swobodnie zmieści trzy walizki kabinowe i dwa plecaki. Słowem, załadujesz niemal tyle, co do skody fabii (330 l) i znacznie więcej niż do toyoty yaris (286 l). Na weekendowy wyjazd rodzinny rio będzie jak znalazł. A jeśli ktoś ma coś do ukrycia, to szybko schowa skarb pod podwójną podłogą.
Jak jeździ nowe rio?
Kia do nowego rio przewidziała w Polsce benzynowe silniki 1.2/84 KM (także z LPG) i 1.4/100 KM oraz 90-konny diesel 1.4. Turbobenzynowej jednostki 1.0 nie będzie w ofercie - byłaby zbyt droga, a poza tym kierowcy nad Wisłą nie darzą zaufaniem wysilonych konstrukcji. Jeśli chodzi o przekładnie, to podstawowy silnik współpracuje ze skrzynią manualną pięcio-, a dwa pozostałe z sześciobiegową. Jest też automat do 100-konnego benzynowca, tylko kto o zdrowych zmysłach chciałby wymienić sześć biegów na cztery i jeszcze za to dopłacać 4 tys. zł?
Podczas pierwszych jazd skupiliśmy się na wolnossącym benzyniaku o mocy 84 KM, który wzorem poprzedniego modelu będzie najczęściej wybierany w Polsce. By poznać jego charakter, wystarczyło nam ponad 100 km w okolicach Lizbony i wyprawa na najdalej na zachód wysunięty kawałek Europy - przylądek Cabo de Roca.
Prowadzi do niego malownicza, ale obdarzona licznymi zakrętami, kilkunastoma zjazdami i podjazdami droga N247 - w takich okolicznościach nowa kia rio przede wszystkim okazała się zwarta i lekka w prowadzeniu. Samochód zwinnie reagował na ruchy kierownicy, a komfortowo zestrojone zawieszenie sprawiało, że karoseria przesadnie nie nurkowała, ani nie wychylała się na boki. W tym aucie naprawdę można czerpać frajdę z jazdy. Ludzie z Kii wyjaśnili nam, że to m.in. dzięki bardzo sztywnemu nadwoziu, które w ponad połowie powstało ze stali o wysokiej wytrzymałości (poprzedni model był cięższy i krył w sobie tylko 33 proc. tej stali).
Silnik 1.2 wystarczy
Utrzymywany na 2. i 3. biegu silnik już ciut poniżej 2000 obr./min żwawo zabierał się do roboty i pozwalał płynnie przyspieszać - a przy mocniejszym gazie przyjemnie szybko wchodził na obroty. Zadyszkę łapał, wspinając się pod górkę, likwidowało ją przełączenie o bieg niżej. W ruchu ulicznym wystarczą maksymalne trzy przełożenia z pięciu. Na autostradzie za to przydałby się szósty bieg. Spalanie? Podczas testu nie zbliżyliśmy się do wartości katalogowych (4,8 l/100 km), ale wynik średniego zużycia na poziomie 6,6 l/100 km i tak uznaliśmy za bardzo dobry. Naszym zdaniem silnik 1.2 wystarczy do sprawnego, spokojnego podróżowania na co dzień - idealny w mieście, sprawdzi się w trasie, choć tam na szaleństwa nie ma co liczyć.
W Polsce nowe rio można już zamawiać - samochód w najtańszej wersji M z silnikiem benzynowym 1.2/84 KM kosztuje od 47 900 zł. Takie auto seryjnie ma już klimatyzację, światła do jazdy dziennej, automatycznie włączane światła mijania z czujnikiem zmierzchu, 6 poduszek powietrznych, pakiet systemów bezpieczeństwa (z ESC, systemem kontroli hamowania w zakrętach oraz systemem stabilizacji toru jazdy podczas hamowania), elektryczne sterowane szyby drzwi przednich, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka, centralny zamek z alarmem, system Start&Stop, radio CD MP3 z RDS, 4 głośniki, złącze AUX, Bluetooth z zestawem głośnomówiącym do telefonu, port USB i 15-calowe stalowe obręcze kół z oponami 185/65/R15 oraz kołpaki.
Nowa kia rio tańsza niż konkurencja
Co na to rywale? Analitycy obliczyli, że średnia cena rio jest o 6 proc. niższa od podobnych pod względem wyposażenia modeli konkurencyjnych. A pod uwagę była brana skoda fabia, toyota yaris, renault clio, opel corsa, citroen C3 i hyundai i20.
Odmiana L jest bogatsza o automatyczną klimatyzację, przednie lampy projekcyjne, światła LED do jazdy dziennej, światła przeciwmgielne typu projekcyjnego, podłokietnik ze schowkiem i ładowarką dostępną dla pasażerów tylnej kanapy, automatyczne wycieraczki z czujnikiem deszczu. Spis obejmuje także skórzane obszycie kierownicy i lewarka zmiany biegów, dodatki lakierowane na wysoki połysk i 15-calowe alufelgi z oponami 185/65/R15. Takie rio z jednostką 1.2/84 KM kosztuje od 52 990 zł.
Najbogatsza wersja XL dodatkowo ma na pokładzie fabryczną nawigację Kia Navi System z darmowymi przez 7 lat mapami TomTom oraz interfejsem Apple CarPlay i Android Auto, tylne lampy wykonane w technologii LED, składane automatycznie lusterka z kierunkowskazami LED, przyciemniające się lusterko wsteczne, podgrzewaną kierownicę oraz fotele przednie z 3-stopniową regulacją, tylne szyby przyciemniane i sterowane elektrycznie, tempomat z ogranicznikiem prędkości, zestaw zegarów Supervision, 17-calowe alufelgi i hamulce tarczowe z tyłu. Za tak wyposażone 84-konne rio Kia życzy sobie od 61 990 zł.
Jeśli jednak kogoś interesuje inny napęd, to na koreańską nowość z silnikiem 1.4/100 KM musi przeznaczyć od 50 990 zł. Do tego silnika przewidziano też automat - takie auto kosztuje 59 990 zł, przy czym dostajemy je w lepiej wyposażonej wersji L (światła dzienne w technologii LED, klimatyzacja automatyczna, skórzana kierownica, czujnik deszczu). Turbodiesel 1.4/90 KM to wydatek przynajmniej 55 990 zł.
Szanse w Polsce? Inne marki mogą poczuć się niepewnie. Rio jest nie tylko atrakcyjne dla oka, ale ma też bogatsze wnętrze, dobre walory transportowe i przyjemnie jeździ. Najważniejsze jest jednak to, że Koreańczycy nie przeholowali z ceną. Podobnie jak w wypadku pozostałych modeli sprzedawanych w Europie, także rio będzie chronione 7-letnią gwarancją (do przebiegu 150 tys. km).