Nawet 420 mln zł oszczędności przyniosło zwiększenie bezpieczeństwa na polskich drogach w okresie od stycznia do września 2014 r., w porównaniu z analogicznym okresem 2013 roku - wynika z najnowszych danych Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD), do których dotarł dziennik.pl.
- W porównaniu do 9 pierwszych miesięcy ubiegłego roku, od stycznia do końca września 2014 roku liczba zabitych w wypadkach drogowych spadła o 4,2 proc. (99 osób zabitych mniej) - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD).
Najbezpieczniej od 40 lat
Od stycznia do końca września 2014 roku doszło do 25 746 wypadków, w których zginęły 2259 osób, a 31 638 zostało rannych. Tymczasem w trzech kwartałach ubiegłego roku na polskich drogach doszło do 25 955 wypadków, w których zginęły 2358 osób, a 32 217 zostało rannych. Oznacza to zmniejszenie: liczby wypadków o ponad 200, liczby zabitych o 99, a rannych - o prawie 800.
W opinii Majchrzaka, jeśli tendencja spadkowa utrzyma się do końca 2014, to będziemy mieli najbezpieczniejszy rok od ponad 40 lat. W statystykach śmiertelności na polskich drogach cofniemy się - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - do lat 60.
CZYTAJ TAKŻE: Nowy raport NIK bije w policję, straż miejską i fotoradary. "Zlikwidować inspekcję transportu drogowego" >>>
Przedstawiciel CANARD twierdzi, że mniej wypadków i mniej ofiar to wynik, na który składają się cztery czynniki - poprawa infrastruktury drogowej w Polsce (m.in. nowe autostrady, drogi ekspresowe), coraz lepsza sieć ratownictwa medycznego, kampanie edukacyjne i… egzekwowanie odpowiedzialności, czyli m. in. budowa systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym GITD, który dziś składa się z 335 fotoradarów stacjonarnych i 29 nieoznakowanych samochodów.
- Jeśli któregoś z tych elementów zabraknie, wówczas można zapomnieć o trwałym i znaczącym zmniejszeniu liczby ofiar wypadków - mówi Majchrzak. - O słuszności działań polegających na wykorzystywaniu do kontroli ruchu drogowego urządzeń rejestrujących świadczą także analizy stanu bezpieczeństwa prowadzone na bieżąco w obrębie miejsc instalacji fotoradarów - dodaje.
Straszne fotoradary
Z danych zbieranych przez GITD wynika, że w miejscach ustawienia fotoradarów, po ich zamontowaniu, odnotowano poważny spadek tragicznych wypadków. Od 2008 do 2012 średnia sumaryczna liczba zabitych na miesiąc wynosiła 2,7. W latach 2013-2014 zginęło o 48 proc. mniej (1,4).
- Obecnie fotoradary działają jeszcze na zasadzie strachu. W połowie 2012 roku, czyli na początku instalacji 300 nowych fotoradarów, jedno urządzenie wykonywało średnio ok. 60 zdjęć na dobę. Rok później, już po zamontowaniu 240 z nich, wartość ta spadła o ponad 50 proc. Aktualnie wskaźnik ten wynosi nieco ponad 20 zdjęć na dobę - wylicza Majchrzak.
Przypominamy, że od stycznia do września 2014 roku wskutek wykorzystywania fotoradarów pracownicy ITD wystawili łącznie 328 tys. mandatów. Tymczasem w całym 2013 r. inspektorzy karali kierowców 262 tys. razy. To oznacza, że choć rok się jeszcze nie skończył, wystawionych mandatów jest już aż o jedną czwartą więcej. A co za tym idzie, wyższe są również przychody inspekcji. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>
Wśród niemal 330 tys. mandatów GITD bez problemu potrafi wskazać niechlubnego rekordzistę. - W 2014 roku do największych przekroczeń prędkości należało wykroczenie popełnione 13 lipca - 235 km/h na ograniczeniu do 50 km/h w obszarze zabudowanym, w miejscowości Paniówki, na drodze krajowej nr 44. I nie był to motocykl tylko samochód marki Porsche. Choćby dlatego fotoradary są konieczne - mówi nam Majchrzak.
Przedstawiciel CANARD uważa, że potrzeba przynajmniej 10 lat, aby polscy kierowcy sami z siebie, bez bata w postaci fotoradaru, zaczęli jeździć przepisowo i nauczyli się defensywnej, spokojnej jazdy.
ZOBACZ TAKŻE:Cała prawda o straży miejskiej. Oto, jak doi się kierowców. NOWY RAPORT>>>