Przewodniczący składu sędziowskiego Andrzej Rzepliński podkreślił, że przepis nie dotyczy tych, którzy sami znaleźli się w trudnej sytuacji: utracili pracę czy zdrowie i obecnie nie są w stanie podołać zobowiązaniom. W takim przypadku wystarczy złożenie oświadczenia majątkowego i wykazywanie dobrej woli.

Reklama

Sędzia wskazał - jako adresatów przepisu o zatrzymywaniu praw jazdy - ludzi "zatwardziałych i bezczelnych", którzy "pozbawiają własne dzieci w miarę lepszego dzieciństwa". Zauważył, że dziecko jest w takiej sytuacji bezbronne, "ale państwo bezbronne być nie może". Dodał, że również dzieci są zobowiązane do pomocy żyjącym w niedostatku rodzicom.

Andrzej Rzepliński nie zgodził się z tezą, iż zatrzymanie dokumentu może pogorszyć sprawę: na przykład niepłacący alimentów utraci tym samym możliwość zarabiania, bo samochód to jego narzędzie pracy.

To czemu nie płacił, skoro miał firmę transportową i tak zarabiał, albo dlaczego nie jeździł jako taksówkarz - zapytał retorycznie.

Ściągalność alimentów jest szacowana - według danych przedstawionych w Trybunale Konstytucyjnym przez Ministerstwo Pracy i Pomocy Społecznej - na 13 %. Przed wprowadzeniem przepisu o możliwości zatrzymania prawa jazdy wynosiła zaledwie 1%.