Ciepła końcówka roku sprzyja budowlańcom. Dzięki temu na wielu kluczowych trasach da się finiszować z robotami. Po oddaniu w ostatni weekend brakującego, 50-kilometrowego odcinka drogi S5 z Poznania do Wrocławia w najbliższych dniach będą otwierane kolejne trasy. Dziś po godz. 14 udostępniony zostanie ważny odcinek trasy S7 między Warszawą a Krakowem. To siedmiokilometrowy fragment koło Skarżyska-Kamiennej, dzięki któremu ekspresowa "siódemka" będzie już nieprzerwanie ciągnąć się na 200-kilometowym odcinku z Grójca do Małopolski. Firma Budimex chwali się, że drogę oddała kilka miesięcy przed terminem. Przejazd ze stolicy do Kielc czy Krakowa powinien się skrócić.
Obronić Częstochowę
Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia kierowcy pojadą też nowym odcinkiem autostrady A1 koło Częstochowy. Dzięki temu miasto będzie można wygodnie ominąć w drodze z Warszawy czy Łodzi na Górny Śląsk. Po wyrzuceniu wiosną włoskiej firmy Salini prace na głównych jezdniach kończyło tu konsorcjum firm Strabag, Budimex, Budpol. Udostępnienie tego kawałka autostrady A1 będzie pewną rekompensatą za uciążliwości na przebudowywanej "jedynce" między Częstochową i Piotrkowem Trybunalskim. Od niedawna ogromne korki tworzą się zwłaszcza koło tego ostatniego miasta. Na zakończenie przebudowy dawnej "gierkówki" do parametrów autostrady trzeba będzie poczekać do końca 2022 r.
Przed świętami zostanie otwarty także kolejny, 13-kilometrowy odcinek trasy ekspresowej S17 z Warszawy do Lublina (koło Kołbieli) i siedmiokilometrowy odcinek ekspresowej zakopianki. Udostępnienie tego ostatniego fragmentu nieco skróci przejazd w stronę Tatr. Na znacznie większą poprawę trzeba będzie jednak poczekać do momentu zakończenia budowy dwukilometrowego tunelu, który zepnie dwa oddawane w tym roku kawałki drogi S7. Drążenie podziemnego przejazdu złapało jednak przynajmniej kilkumiesięczne opóźnienie. Pierwotnie miał zostać ukończony na przełomie lat 2020 i 2021. Wykonawca będzie starał się o podpisanie aneksu, który przesunie ten termin.
Szybciej do Bydgoszczy
Przed Bożym Narodzeniem drogowcy chcą też otworzyć obwodnicę podwarszawskiej Góry Kalwarii. Dzięki temu znikną ogromne korki przy skrzyżowaniu drogi nr 79 z Warszawy do Sandomierza z drogą nr 50, czyli obwodnicą stolicy dla tirów. Droga jest otwierana, mimo że niektórzy podwykonawcy nie mogą się doprosić zaległej zapłaty za roboty. Narzeka m.in. firma Imexbau, która realizowała prace dla Planety. Ta ostatnia firma była konsorcjantem Intercoru, ale kilka miesięcy temu opuściła inwestycję. Wcześniej nie odebrała części prac, które wykonywał Imexbau.
Tuż przed końcem roku kierowcy skorzystają z trzech odcinków trasy S5 z Poznania przez Bydgoszcz do Grudziądza. To łącznie 60 km nowej ekspresówki. Na jednym z nich – 19-kilometrowym fragmencie ze Żnina w stronę Bydgoszczy na razie będzie dostępna jedna jezdnia. Pojedziemy nią w dwóch kierunkach. Druga nitka ma być skończona przed przyszłorocznymi wakacjami.
Nie doliczając takich wybrakowanych, jednojezdniowych odcinków, ten rok powinien zamknąć się z ok. 430 km oddanych tras szybkiego ruchu. Pod tym względem będzie to najlepszy wynik po roku 2012, w którym oddano rekordowe ponad 570 km dróg ekspresowych i autostrad.
Jednocześnie w minionym roku padł niechlubny rekord – kilkunastu zerwanych kontraktów na roboty. Drogowcy żegnali się głównie z firmami z południa Europy – z Włoch i Hiszpanii. W ostatnich tygodniach rozwiązano jednak także kilka kontraktów z polskim Energopolem Szczecin. Firma budowała m.in. obwodnicę Wałcza czy fragment autostrady A6 pod Szczecinem. W ostatnim czasie wpadła jednak w kłopoty finansowe i wstrzymała większość prac. Do zrywania umów przyczynił się brak waloryzacji, o którą branża budowlana bezskutecznie walczyła od zeszłego roku.
Nie przegrzać rynku
To problem, który spowoduje wyhamowanie tempa oddawania dróg w kolejnych latach. Do tego przyczyni się także nieco mniejsza, niż zakładano, liczba ogłoszonych przetargów. W tym roku nie uda się np. zacząć poszukiwania wykonawcy fragmentu wschodniej obwodnicy Warszawy czy trasy S19 do granicy z Białorusią. Dla drogowców problemem stają się też wyższe ceny ofert na roboty. Tomasz Żuchowski, szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, w rozmowie z portalem wnp.pl przyznał niedawno, że nieco mniejsza liczba przetargów wynika z tego, iż drogowcy chcą dostosować ich liczbę do możliwości przerobowych branży. Dodał, że GDDKiA nie chce przegrzać rynku, bo to znowu doprowadzi do wzrostu cen w budownictwie.