Fotoradary systemu Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) w pierwszym kwartale 2015 roku zrobiły 250 tys. zdjęć, które zostały poddane weryfikacji, a inspektorzy ITD wysłali 150 tys. wezwań do właścicieli pojazdów z prośbą o wskazanie osoby, która w tym czasie siedziała za kierownicą. Jednocześnie w tym czasie wystawiono 80 tys. mandatów, przy czym dotyczą one także naruszeń popełnionych jeszcze w 2014 r. - dowiedział się dziennik.pl.

Reklama

Dla porównania średnio w jednym kwartale 2014 roku fotoradary zrobiły średnio 375 tys. zdjęć (2015 - 33 proc. mniej), z czego ITD wystawiło 209 tys. wezwań do wskazania kierowcy (2015 - 28 proc. mniej). W ubiegłym roku mandaty wskutek prowadzenia kontroli przy wykorzystaniu fotoradarów dostało średnio na kwartał 107 tys. osób (2015 - 25 proc. mniej). Skąd wziął się tak duży spadek?

Strach ma oczy fotoradaru

- Polscy kierowcy coraz rzadziej przekraczają dozwoloną prędkość i o to nam właśnie chodziło - aby każdy kto zbliża się do urządzenia rejestrującego zdejmował nogę z gazu - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Łukasz Majchrzak, naczelnik wydziału analiz CANARD. - Mniejsza liczba ujawnionych wykroczeń to efekt m. in. prowadzonych kampanii edukacyjnych, ale także częstej obecności systemu fotoradarowego w mediach, a co za tym idzie również w świadomości kierowców. Nie ma co się oszukiwać - te urządzenia budzą obawy znakomitej większości kierowców. Jeśli bowiem ktoś zbliżając się do nich nie jedzie z przepisową prędkością, musi się liczyć z konsekwencjami, którymi może być nawet utrata prawa jazdy - dodaje Majchrzak.

ZOBACZ TAKŻE: A w 2014 był wzrost! Zobacz, ile mandatów GITD wystawiła w ubiegłym roku >>>

Gdzie kierowcy najczęściej wpadają w sidła? Rekordziści?

Z danych GITD wynika, że w pierwszym kwartale 2015 roku najwięcej zdjęć wykonały fotoradary w miejscowościach: Trojanów (7,5 tys.), Stara Dąbia (5,5 tys.) oraz Piasek (4,5 tys.).

W ciągu pierwszych trzech miesięcy 2015 roku nie zabrakło niechlubnych rekordzistów. Jak wylicza Majchrzak do największych przekroczeń prędkości ujawnionych przez system doszło m.in. 6 lutego w miejscowości Paniówki gdzie fotoradar zarejestrował auto, którego kierowca przekroczył prędkość o 153 km/h (213 km/h przy ograniczeniu prędkości do 60 km/h); w miejscowości Solec Kujawski 25 stycznia kierowca jechał 194 km/h przy ograniczeniu prędkości do 50 km/h. Trzeci z "rekordzistów" 24 lutego w Warszawie został złapany przez fotoradar kiedy pędził 186 km/h na ograniczeniu do 80 km/h - przekroczył prędkość o 106 km/h.

Reklama

Mniejsze wpływy? To dopiero początek przykręcania śruby kierowcom

Jeśli szacunkowo przyjąć, że średni mandat wynosi 250 zł (najwyższy to 500 zł, najniższy 50 zł), to oznacza około 20 mln zł wpływów z pierwszego kwartału 2015. Trzymając się tych samych założeń, w całym 2014 roku nałożono grzywny na niemal 107 mln zł.

Czy 2015 rok nie będzie już tak obfity w zbiory? To się jeszcze okaże. - Na przełomie maja i czerwca planowane jest zakończenie instalacji 100 nowych fotoradarów - w sumie będzie ich 400. Do końca czerwca powinien zostać zamontowany ostatni z 20 rejestratorów wjazdu na czerwonym świetle - dotychczas ITD odebrało 10 z nich - wylicza nam Majchrzak.

Rejestratory wjazdu na czerwonym świetle są aktualnie konfigurowane i nie rejestrują jeszcze naruszeń przepisów, ale kiedy zostaną uruchomione wówczas nie jest wykluczone, że liczba mandatów wzrośnie - mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie i kierowcy będą przestrzegać przepisów - stwierdza przedstawiciel CANARD.

W połowie 2015 roku w 29 miejscach powinien rozpocząć się także montaż systemu odcinkowego pomiaru średniej prędkości - potrwa kilka miesięcy. Te urządzenia również przycisną kierowców do muru - ich zadaniem będzie wymuszenie przepisowej jazdy na najniebezpieczniejszych odcinkach dróg.