Raport porównuje sytuację w 59 europejskich miastach powyżej 800 tys. mieszkańców. Miejsce w rankingu determinuje wskaźnik średniego poziomu zatłoczenia, który informuje o tym, ile więcej czasu kierowcy zajmuje dojazd w stosunku do swobodnego przepływu ruchu. W przypadku Warszawy ten wskaźnik to 42 proc. Wartość ta jest w stosunku do 2011 r. niższa o 5 proc. Znaczy to tyle, że jeśli nasze dojazdy trwają codziennie pół godziny, to w ub.r. spędziliśmy w korkach 105 godzin, podczas gdy dwa lata temu było to 110 godzin. Najbardziej zakorkowanym dniem w stolicy był 18 grudnia 2012 r., co wiązało się z intensywnymi opadami śniegu w nocy z poniedziałku na wtorek, które znacznie spowolniły ruch w mieście.
Prezes Stowarzyszenia SISKOM Jan Jakiel przyczyn warszawskiej klęski upatruje w kilku czynnikach. Przede wszystkim zauważa, że warszawiacy mają znacznie więcej samochodów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców niż np. berlińczycy. O ile w stolicy Polski na tysiąc osób przypada ok. 600 samochodów, o tyle w stolicy Niemiec niewiele poniżej 300.
Do tego dochodzą czynniki infrastrukturalne, głównie ograniczony zasięg zintegrowanego systemu zarządzania ruchem, zaniedbania w budowie obwodnic, a także cięcia w komunikacji miejskiej.
Brak zintegrowanego systemu zarządzania ruchem uderza w Warszawę podwójnie. Po pierwsze, ograniczony obszar działania tego systemu na terenie stolicy nie pozwala na sprawne zarządzanie ruchem. Z ok. 700 sygnalizacji systemem objętych jest 30. Po drugie, nie pozwala na uprzywilejowanie tramwajów, co nie czyni z nich konkurencyjnego środka transportu. – Jeśli chodzi o rozległość, to sieć tramwajową Warszawa ma na poziomie zachodnim albo nawet lepszym. Kuleje zaś zarządzanie ruchem i tramwaj w efekcie nie jest dla warszawiaków tak atrakcyjnym środkiem transportu, jak mógłby być – zapewnia Jakiel. Sytuacji nie polepszają ciągnące się od wielu lat konieczne inwestycje drogowe.
Reklama
Gorzej od Warszawy, czyli wyżej w rankingu, wypadły tylko Moskwa i Stambuł. W tych dwóch miastach poziom zatłoczenia w stosunku do 2011 r. wzrósł. Kolejne po Warszawie miejsca przypadły Marsylii, Palermo, Stuttgartowi, Paryżowi, Rzymowi, Hamburgowi oraz Brukseli. Z europejskich stolic najlepiej wypadł Madryt, który uplasował się na 52. z 59 miejsc z zatłoczeniem rzędu 19 proc.