"W wystąpieniu premiera nie padło właściwie nic, czego byśmy jeszcze nie wiedzieli. Liczby, które przedstawił premier są zapisane w programach rządowych i znane od dawna" - powiedział ekspert rynku transportowego Adrian Furgalski.

Jego zdaniem w wystąpieniu premiera zabrakło za to odniesienia do trudnej sytuacji firm budujących drogi. "Są już pierwsze bankructwa w branży, grozi nam fala następnych, prawdopodobnie będą zwolnienia. Premier nie zapalił dzisiaj światełka w tunelu dla firm budujących drogi" - zaznaczył.

Reklama

Jego zdaniem takim "światełkiem w tunelu" mogłaby być na przykład zapowiedź skierowania większych środków na remonty dróg. "Polskie drogi bardzo potrzebują remontu, a takie inwestycje pozwoliłyby branży przetrwać ten czas między zakończeniem inwestycji współfinansowanych z budżetu UE na lata 2007-13 a inwestycjami z kolejnego budżetu na lata 2014-2020" - powiedział Furgalski.

Jednak - jego zdaniem - premier przede wszystkim powinien "wyrzucić do śmieci" obowiązujące Prawo zamówień publicznych i wypracować nową regulację na podstawie przepisów funkcjonujących w innych krajach europejskich. Chodzi m.in. o odejście od kryterium najniższej ceny jako jedynego kryterium wyboru oferty w przetargach na budowę dróg, a także wypracowanie bardziej partnerskich relacji między inwestorem, czyli GDDKiA, a wykonawcami inwestycji.

Prezes Polskiego Kongresu Drogowego (PKD) Zbigniew Kotlarek powiedział, że przedstawione przez premiera plany przetargów są dobrym sygnałem dla branży, ponieważ wśród firm budujących drogi panuje duża niepewność co do tego, jakie inwestycje będą realizowane po 2013 r., i na budowę których dróg starczy pieniędzy. "Informacja o tym, że te projekty będą uruchomione, jest dobrą informacją. Jednak z drugiej strony budzą ogromny niepokój" - powiedział Kotlarek.

Donald Tusk zapowiedział, że ogłoszone zostaną przetargi na: obwodnicę Poznania (jeszcze w 2012 roku), na odcinek A1 Tuszyn-Pyrzowice (2013), na obwodnicę Marek (2013), na dokończenie S7 z Gdańska do Warszawy (2013), na S19 Rzeszów-Lublin (2013), na S5 Poznań-Wrocław (2014-15) i S7 Warszawa-Kraków (2014-15).

Zdaniem Kotlarka niepokój wiąże się z zasadami udzielania zamówień publicznych. "Jeżeli nie zmienią się zasady udzielania zamówień publicznych, a strona publiczna będzie nadal eskalowała wymagania, co widzimy w przetargach, które są właśnie ogłaszane, jak np. na most Grota w Warszawie, czy wymagania na dokończenie inwestycji po Irlandczykach (czyli A1 w woj. kujawsko-pomorskim), to rodzi się pytanie, ilu się znajdzie odważnych i na tyle zdeterminowanych, by w tak niebezpiecznych przedsięwzięciach wziąć udział" - powiedział prezes PKD.

Reklama

Zaznaczył, że jeżeli branża drogowa i strona publiczna nie porozumieją się co do trybu realizacji inwestycji, to nie uda się zakończyć z sukcesem programu budowy dróg i autostrad. Prezes zwrócił uwagę, że polskie firmy są "okaleczone" dotychczasowymi problemami przy inwestycjach, że mogą nie chcieć podejmować ryzyka przy kolejnych kontraktach. "Jeśli nawet przyjadą nowe firmy, z zewnątrz, to przystąpią do tych przetargów po to, by wkrótce na nich polec" - zauważył.