Chodzi o kilkusetmetrowy fragment odcinka autostrady A1, którego wykonawcą jest firma Dragados. Odcinek ten - będący częścią kontraktu Dragadosa na 20 kilometrów A1 z zabrzańskiej dzielnicy Maciejów (węzeł Gliwice Wschód) do Piekar Śląskich (węzeł Piekary) - oddano do ruchu pod koniec grudnia ub. roku.

Reklama

Kierowcy, którzy jeżdżą tą częścią nowej autostrady, szybko zaczęli skarżyć się na nierówności. Kontrolę przeprowadzili specjaliści z laboratorium odpowiedzialnego za inwestycję katowickiego oddziału GDDKiA. Stwierdzili, że niewłaściwie ułożono tam górną warstwę bitumiczno-ścieralną SMA (SMA to skrót od stone mastic asphalt, czyli mastyks grysowy - mieszanka mineralno-asfaltowa o dużej zawartości grysów).

"Cały odcinek został przebadany specjalistycznym sprzętem - profilografem laserowym, dzięki czemu mamy pewność, że nierówności nie zagrażają bezpieczeństwu kierowców. Po zatwierdzeniu planu naprawczego przez inżyniera kontraktu, wykonawca na swój koszt naprawi źle wykonaną pracę" - poinformował Łukasz Dybkowski z GDDKiA.

Odpowiedni plan naprawczy ma zostać dostarczony do inżyniera kontraktu jeszcze w tym tygodniu. Na razie nie wiadomo, czy pogoda umożliwi przeprowadzenie prac jesienią czy dopiero wiosną przyszłego roku.

Odcinek A1 Gliwice Wschód - Zabrze Północ oddano do ruchu z końcem ub. roku. Sąsiedni odcinek Zabrze Północ - Piekary otwarto wraz z innym kontraktem Piekary - Pyrzowice 1 czerwca, przed Euro 2012. Choć cała inwestycja nie była ukończona, gotowa była wtedy tzw. trasa zasadnicza, czyli główne jezdnie autostrady, które uzyskały niezbędne pozwolenia.

Od tego czasu Dragados nadal prowadził prace wykończeniowe obejmujące m.in. otoczenie autostrady. Kończył też jedyny niegotowy jeszcze węzeł - łączący w Bytomiu autostradę A1 z drogą krajową nr 11. Prace te w ostatnich dniach zakończyły się, otwarcie węzła Bytom nastąpi po zakończeniu wszystkich procedur i odbiorów.

Nierówności na A1 na wysokości Zabrza to nie jedyne miejsce w woj. śląskim, gdzie względnie nowe drogi trapią usterki. Na autostradzie A4 na wysokości Rudy Śląskiej - Kochłowic od kilku lat kierowcy hamują przed uskokiem, z powodu którego ograniczono tam prędkość - ze 140 km/h do 100 km/h.

Reklama

Badania wykazały, że przyczyną uskoku nie jest błąd projektanta czy wykonawcy ani prowadzona tam kiedyś eksploatacja górnicza, ale nietypowe warunki geologiczne - tzw. uskok geotechniczny. W przyszłym roku ma się rozpocząć naprawa tego miejsca. Szacowany na kilka milionów złotych koszt prac pokryje GDDKiA.

Nierozstrzygnięta pozostaje na razie kwestia usunięcia kilku poprzecznych garbów, które pojawiły się na otwartej pod koniec sierpnia obwodnicy Bytomia. Wykonawca - konsorcjum z liderem Eurovia Polska - oraz bytomski zarząd są zdania, że powodem jest eksploatacja prowadzona w tym rejonie przez kopalnię Bobrek-Centrum. Ta jednak odpowiada, że zapłaciła za odpowiednie wzmocnienie drogi.