Rzadko się zdarza, aby ustawa w całości regulowała dane zagadnienie. Zazwyczaj odsyła do rozporządzeń wydawanych przez odpowiednich ministrów i nie byłoby w tym nic złego, gdyby były one wydawane na czas. Często jednak ustawa wchodzi w życie, a na wydanie rozporządzenie trzeba czekać jeszcze kilka miesięcy.
Auta bez rejestracji
Bezprawie panujące na osiedlowych uliczkach, auta policji i służb specjalnych, które nie mogą przejść badań technicznych, czy niemożność korzystania przez straż miejską z fotoradarów – to wszystko efekt niedbalstwa urzędników, z jakim do czynienia mieliśmy tylko w ostatnich kilku miesiącach. Teraz, jak odkrył „DGP”, z powodu zapominalstwa władzy cierpi policja oraz służby specjalne, które od czterech miesięcy nie mogą korzystać z nowych aut. Wszystko przez to, że minister spraw wewnętrznych i administracji nie wydał jeszcze rozporządzenia, które pozwoliłoby je zarejestrować.
Brak prawnych możliwości rejestrowania nowych samochodów potwierdziliśmy w biurze prasowym Komendy Głównej Policji. – Faktycznie czekamy na zmianę tej sytuacji – mówi Krzysztof Hajdas. Według niego problem może dotyczyć pojedynczych samochodów kupowanych policjantom np. przez samorządy. Dużej dostawy aut z centralnego przetargu komenda spodziewa się dopiero jesienią. Według nieoficjalnych informacji „DGP” większa liczba aut bezużytecznie czeka na parkingach różnych służb specjalnych, a także Biura Ochrony Rządu. – Nie można nimi wyjechać, gdyż nie mamy jak zarejestrować tych samochodów. Musimy poczekać, aż pojawi się nowe rozporządzenie – mówi nam funkcjonariusz BOR.
Ta prawnicza dziura pokazała się 1 maja, w dniu, w którym straciło ważność rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji z 5 października 2007 r. o rejestrowaniu pojazdów BOR, policji, ABW, AW, CBA, SG, kontroli skarbowej i służby celnej. Przestało ono obowiązywać w wyniku zmian ustaw o służbie celnej i o prawie drogowym, co oznacza, że konieczność nowelizacji rozporządzenia była oczywista od niemal dwóch lat. Najwyraźniej dla MSWiA to za mało.
Według oficjalnego stanowiska resortu spraw wewnętrznych przyczyną opóźnień był „skomplikowany proces legislacyjny”. – Na każdym jego etapie zgłaszano wiele uwag o charakterze merytorycznym – wyjaśnia rzecznik ministra Jerzego Millera Małgorzata Woźniak. Zapewnia jednak, że w przyszłym tygodniu ostateczny projekt zostanie przedłożony do podpisu ministrowi spraw wewnętrznych i administracji.
– Prawnicy resortu znów spali. Mieli niemal dwa lata na nowelizację, ale nawet o tym nie wiedzieli. Dokładnie tak jak to było w przypadku rozporządzenia o państwowych stacjach diagnostycznych – mówi wysoki rangą urzędnik ministerstwa.
Trudna litera prawa
Przed miesiącem informowaliśmy, że policja, służby, a także wojsko muszą wydawać dodatkowe pieniądze na okresowe badania diagnostyczne w komercyjnych stacjach. Według nieoficjalnych szacunków brak rozporządzenia kosztował kilkaset tysięcy złotych. W tym czasie państwowe stacje nie mogły przeprowadzać tych badań, gdyż ważność straciło poprzednie rozporządzenie, a nowe urzędnicy MSWiA oraz MON napisali dopiero po niemal trzech miesiącach. Jednak minister Jerzy Miller nie zdecydował się na wszczęcie postępowania z ustawy o odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych wobec urzędników, którzy zawiedli. Przyjął do wiadomości, że przyczyną spóźnienia był skomplikowany i długotrwały proces uzgodnień międzyresortowych.