Reklamowe ekrany oparte na diodach LED wyrastają przy ruchliwych trasach i w miastach jak grzyby po deszczu. Ich intensywne światło przeszkadza przede wszystkim kierowcom, ale także i przechodniom oraz mieszkańcom okolicznych domów - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Reklama

Urzędnicy z Poznania znaleźli na to sposób. Postanowili zbadać, czy przynajmniej część legalnie wiszących ekranów nie łamie prawa, emitując zbyt jasne światło. Zajęli się tym naukowcy z Politechniki Poznańskiej. Okazało się, że po przebadaniu połowy rozmieszczonych w mieście reklam większość z nich świeciła zbyt jasno.

Minimalny poziom tzw. luminancji, która może w nocy oddziaływać na kierowców, to według naukowców 400 kandeli na m kw. (strumień światła mierzony w kącie widzenia). Tymczasem reklamy emitowały światło o wartościach 2 tys. a w skrajnych przypadkach nawet 8 tys. kandeli.

Poznańscy urzędnicy sami zajmą się teraz systematyczną kontrolą jasności reklamowych ekranów.