Paweł Bocian, właściciel żwirowni Kitnowo koło Ostródy, wyłożył w tym roku 1,5 mln zł na zakup maszyn do wydobywania i przerobu żwiru. Liczył, że jako właściciel najnowocześniejszej i najbardziej wydajnej firmy w okolicy wygra przetarg na dostawy kruszywa do budowy drogi ekspresowej między Ostródą a Olsztynkiem. Tydzień temu dowiedział się, że konkurs odwołano, a 25-kilometrowy odcinek czeka na poprawę sytuacji finansów publicznych.

Zainwestowali – stracą

Zamrożenie budów prawie tysiąca kilometrów dróg ekspresowych i autostrad, które miały rozpocząć się w ciągu najbliższych dwóch lat, oznacza wielomilionowe straty dla ponad 200 firm budowlanych. Najwięcej za zmianę rządowych planów inwestycyjnych zapłacą małe i średnie przedsiębiorstwa. Na poczet przyszłych zamówień zainwestowały 100 – 200 tysięcy złotych w przygotowanie dokumentacji przetargowych i pozaciągały kredyty na miliony złotych, by kupić nowoczesny sprzęt.
W Kitnowo Bocian włożył wszystkie swoje oszczędności, dostał dotacje z UE, wziął kredyty, by mieć wkład własny. – Gdybym nie zaufał rządowym zapewnieniom, że do końca 2011 roku zacznie się w Polsce budowa ponad 3 tys. kilometrów dróg, zupełnie inaczej zaplanowałbym rozwój firmy – mówi właściciel żwirowni.
Reklama
Z danych Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa wynika, że nagłe wycofanie się rządu z ogłoszonych już planów uderzy w firmy transportowe, które wyleasingowały samochody dostawcze, w przedsiębiorstwa melioracyjne czy wreszcie w niewielkie lokalne firmy zbrojeniowo-montażowe. Jedne przygotowywały się do przetargów, inne oczekiwały kontraktów jako podwykonawcy dużych konsorcjów. I te, i te wyszły na interesach z państwem jak Zabłocki na mydle.
Budimex i Straback przymierzały się do przetargów na budowę drogi ekspresowej S7 z Warszawy do Gdańska, S3 z Nowej Soli do Lubawki i S7 z Krakowa do granicy województwa świętokrzyskiego. Wszystkie odwołano. Według Marka Michałowskiego, szefa rady nadzorczej Budimeksu i byłego prezesa spółki, mniejsza liczba przetargów przełoży się na pogorszenie wyników firm z branży.



– Spółki budowlane, żeby zdobyć kontrakty, będą zaniżać ceny przetargowe, co w efekcie spowoduje spadek ich rentowności – potwierdza Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”. – Część z nich, żeby zrealizować zakładane na 2011 rok prognozy zysków, na pewno będzie szukała oszczędności, rezygnując z zakupu sprzętu czy lepszej jakości materiałów.

Bezrobocie wzrośnie

Z jego wyliczeń wynika też, że z powodu zamrożenia inwestycji budowlanych wpływy do budżetu z podatków i opłat koncesyjnych mogą spaść o 3 – 5 mld zł. To skala makro. W skali mikro wstrzymanie przetargu na S7 z Warszawy do Gdańska oznacza dla regionu wzrost bezrobocia z 10,3 do nawet do 12 proc., jak szacuje Ryszard Świlski z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.
Nic tak nie szkodzi gospodarce jak nagłe zmiany planów inwestycyjnych. To nie tylko destabilizuje rynek pracy, ale przede wszystkim zniechęca firmy do inwestowania, podkreśla Mordasewicz. A bez tego nie mamy co liczyć na przyspieszenie tempa wzrostu PKB i szybkie zmniejszenie deficytu budżetowego.
Budżet na drogi mniejszy o 5 mld zł
Zgodnie z programem przygotowanym przez rząd wydatki na inwestycje drogowe realizowane w latach 2010 – 2018 mają wynieść 78 mld zł, co oznacza, że będą o 16,4 mld zł mniejsze, niż planowano. Już w 2011 r. budżet na drogi będzie mniejszy o 5 mld zł: drogowcy zamiast 35 mld zł dostaną tylko 30 mld zł.
Na liście dróg, które zostały wykreślone z planów w latach 2012 – 2013, jest m.in. autostrada A2 z Warszawy do wschodniej granicy państwa, a także 38 odcinków dróg ekspresowych: m.in. trasy S7 z Krakowa do granicy województwa świętokrzyskiego czy S3 z Nowej Soli do Lubawki. Odłożona bezterminowo została również przebudowa zakopianki na odcinku Lubień – Rabka. W ciągu najbliższych trzech lat nie rozpocznie się budowa 40 obwodnic: m.in. Bełchatowa, Kołobrzegu czy Malborka.