Ze wstępnych danych statystycznych wynika, że od początku tego miesiąca do wczoraj na polskich drogach w wyniku wypadków zginęło 378 osób. Dla porównania, we wrześniu zeszłego roku we wszystkich zdarzeniach drogowych zginęło w sumie 387 osób. Te liczby są druzgocące, szczególnie biorąc pod uwagę to, że tegoroczny wrzesień się nie skończył i prawdopodobnie liczba zabitych jeszcze wzrośnie. Policja stawia pytanie - czy przekroczy liczbę z zeszłego roku?

Reklama

Porównując liczby tego i zeszłorocznego września, okazuje się, że, pomimo mniejszej w tym roku liczby wypadków i liczby rannych, wzrasta jednak liczba zabitych. W 2009 w 4005 zdarzeniach rannych zostało 5019 osób, a 387 poniosło śmierć. Od 1 do 27 września 2010 roku w Polsce doszło do 3197 wypadków, w których rannych zostały 3992 osoby, a zginęło 378.

Miniony wrześniowy weekend był jednym z najtragiczniejszych w ostatnim czasie. Wtedy właśnie w 369 wypadkach zginęło 50 osób, a 465 zostało rannych. Do tych najtragiczniejszych w skutkach zdarzeniach doszło między innymi w Dębskiej Woli w województwie świętokrzyskim. W wyniku zderzenia dwóch samochodów osobowych zginęło 5 osób, a jedna została ranna.

Niestety, do tematu bezpieczeństwa na drogach wraca się dopiero wtedy, gdy dojdzie do tragicznych w skutkach zdarzeń, tak jak to miało miejsce ostatnio w Niemczech. A należy pamiętać, że w Polsce codziennie dochodzi do setek wypadków, w których ginie kilka, a nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt osób.

Jesień to pora roku niesprzyjająca podróżom i wyjazdom samochodem. Z każdym dniem szybciej zapada zmrok, robi się "szarówka", spada widoczność na drodze, na jezdniach leżą liście, które z kolei obniżają przyczepność pojazdu do nawierzchni. W takich warunkach nietrudno o wypadek - ostrzegają policjanci.

Przypominają, by stosować się do przepisów ruchu drogowego oraz ograniczeń prędkości. Każdy kierowca oraz pasażer powinien podróżować w zapiętych pasach bezpieczeństwa. O zapewnieniu sobie dobrej widoczności powinni też pamiętać piesi i rowerzyści - element odblaskowy na ubraniu sprawia, że osoba staje się widoczna już z odległości 120 metrów, a to daje kierowcy możliwość bezpiecznego wyminięcia pieszego czy rowerzysty.