Klimatyzacja zimą idzie w odstawkę? Błąd

Jeszcze w latach 90. XX wieku klimatyzacja w samochodzie była jedynie dekadenckim dodatkiem. Oferowano ją głównie w modelach luksusowych pochodzących z segmentu D czy E. Kierowcy posiadający miejskiego hatchbacka mogli o niej jedynie marzyć! Dziś pokładowy schładzacz stał się praktycznie standardem. Są w niego wyposażane nawet nowe modele segmentu A i to bez żadnej dopłaty. A skoro klimatyzacja mocno spopularyzowała się w pojazdach, warto odczarować pewne mity na jej temat. Główny dotyczy tego, że na klimatyzacji warto jeździć tylko latem. Zimą staje się bezużyteczna. To oczywista bzdura!

Używanie klimatyzacji zimą redukuje wilgotność w kabinie

Reklama

Klimatyzacja używana także zimą przynosi potężną korzyść. Bo o ile latem chłodzi kabinę pasażerską, o tyle zimą skupia się na kolejnej funkcjonalności, a więc osuszaniu powietrza. Redukowanie poziomu wilgotności w kabinie pasażerskiej oznacza aż dwie korzyści.

Reklama
  • Po pierwsze eliminowany jest efekt parowania szyb i poprawia się tym samym komfort jazdy i bezpieczeństwo. Kierujący w trudnych warunkach drogowych cały czas ma dostateczną widoczność.
  • Po drugie klimatyzacja osuszając powietrze, zapobiega też zbieraniu się szronu na wewnętrznej stronie szyby. A to dodatkowa zaleta. Doceni ją każdy kierowca, który kiedyś musiał skrobać przednią szybę od środka.
Reklama

Zobacz również: Mokre szyby od środka w samochodzie. Co zrobić z problemem?

Używanie klimatyzacji zimą oznacza koszty? I tak, i nie

Motoryzacyjny ekonomiści oczywiście powiedzą, że używanie klimatyzacji zimą oznacza wyższe spalanie. To w pewnym sensie racja. W tym punkcie ważne stają się jednak trzy argumenty. Po pierwsze współczesne klimatyzacje nie są już tak paliwożerne, jak te znane w latach 90. XX wieku. Podnoszą spalanie symbolicznie. Nie będzie to litr na 100 km, a raczej dziesiąte części litra. Po drugie przecież nikt nie mówi o tym, że zimą na klimatyzacji trzeba jeździć cały czas. Można ją włączać na chwilę w momencie, w którym jest akurat potrzebna.

Po trzecie klimatyzacja nieużywana przez cały sezon chłodny może... ulec awarii. Taka sytuacja m.in.:

  • potęguje możliwość wystąpienia korozji w obrębie elementów sprzęgła kompresora,
  • prowadzi do rozwarstwienia się oleju zawartego w czynniku chłodzącym i sprawia, że pojawia się widmo szybkiego zatarcia kompresora,
  • sprawia że w kanałach wentylacyjnych zbiera się duża ilość wilgoć. To tworzy sprzyjające środowisko do rozwoju grzybów i bakterii. Stąd też wynika nieprzyjemny zapach pojawiający się w aucie po uruchomieniu klimatyzacji np. wiosną.

Wniosek? Oszczędność na paliwa poczyniona poprzez wyłączenie klimatyzacji zimą tak właściwie nie jest żadną oszczędnością. Może wygenerować jeszcze większe koszty! Bo naprawa kompresora to wydatek startujący od mniej więcej 1000 zł. To nic w porównaniu z symbolicznie podwyższonym spalaniem.

Zobacz również: Uszkodzone sprzęgło kompresora klimatyzacji. Jak rozpoznać usterkę?

Czy używanie klimatyzacji zimą jest możliwe? Chodzi o kompresor

Oczywiście z pewnością znajdą się kierowcy, którzy powiedzą że zimą, a właściwie to przy mrozach, praca sprężarki klimatyzacji jest odcinana. Ta i tak nie ruszy. To częściowo prawda, a częściowo nie. Zabezpieczenie takie rzeczywiście występuje, ale nie w każdym pojeździe. To raz. Dwa aby sprężarka ruszyła mimo wszystko, wystarczy nagrzać kabinę, włączyć obieg zamknięty i wtedy uruchomić klimę. Sprężarka powinna ruszyć praktycznie z miejsca. Odcinanie jej pracy ma bowiem zapobiegać obladzaniu się parownika. Przy obiegu zamkniętym i nagrzanym układzie, ryzyko nie występuje.

Najlepszy dowód na to, że klimatyzacja jest przydatna również zimą, przychodzi z samego rynku motoryzacyjnego. Gdy kierowca włączy w aucie nawiewy w trybie automatycznym i ustawi zadaną temperaturę, pokładowy system wentylacji w celu jej utrzymania będzie odpalać klimatyzację autonomicznie. Identycznie robi np. z obiegiem wewnętrznym.