Kierowcy zamieszczają w mediach społecznościowych zdjęcia pism, z których dowiadują się, że swoim samochodem mają zameldować się w Wojskowej Komendzie Uzupełnień. Przesyłki z takim zawiadomieniem z WKU nasiliły się w związku z atakiem Rosji na Ukrainę. Ich adresatami są przede wszystkim właściciele modeli SUV i aut terenowych.

Reklama

Pozwala na to ustawa o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej. Mówi o tym art. 208:

  • Na urzędy i instytucje państwowe oraz przedsiębiorców i inne jednostki organizacyjne, a także osoby fizyczne może być nałożony obowiązek świadczeń rzeczowych, polegających na oddaniu do używania posiadanych nieruchomości i rzeczy ruchomych na cele przygotowania obrony Państwa.

Nissan Qashqai musi stawić się w 23. pułku artylerii

Takim przepisem podparł się burmistrz Lubomierza w piśmie do pewnego właściciela Nissana Qashqai.

Na podstawie art. 208 ust. 1 i art. 210 ust. 1 ustawy z dnia 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony Rzeczpospolitej Polskiej (…), zwanej dalej ustawą, w ramach świadczeń rzeczowych wykonywanych w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny przeznaczam, będący w posiadaniu (imię i nazwisko wściela) samochód osobowy Nissan Qashqai (numer rejestracyjny) do dostarczenia do 23. pułku artylerii w Bolesławcuczytamy w dokumencie.

Użytkownik Nissana został pouczony, że może od tej decyzji odwołać się w ciągu 14 dni do wojewody, ale to i tak nie wstrzymuje decyzji Wojskowej Komisji Uzupełnień.

WKU w tym przypadku działa najwidoczniej po omacku – z deklaracji właściciela wynika, że jego Qashqai jest autem z przednim napędem, a nie układem 4x4. Czyli poza większym prześwitem auto nie ma w sobie choćby krzty dzielności terenowej. To ogranicza jego przydatność do działań wojskowych. Ważnym jest też zapis w wezwaniu, który mówi o dostarczeniu, a nie udostępnieniu – być może żołnierze po weryfikacji dokumentacji auta zmienią zdanie i wykreślą je z listy przydatnych im potencjalnie samochodów. Bez względu na decyzję wojskowych kierowca musi mieć ze sobą dokumenty auta, a sam pojazd musi być w stanie zdatnym do użytku.

Wojsko przejmie samochód, ale na jak długo?

Maksymalny okres użyczenia zależy od celu, w jakim auto jest przejmowane. Ustawa mówi, że czas wykonywania świadczeń rzeczowych nie może przekraczać jednorazowo w przypadku pobrania przedmiotu świadczenia:

  • W celu sprawdzenia gotowości mobilizacyjnej Sił Zbrojnych – 48 godzin
  • W związku z ćwiczeniami wojskowymi lub ćwiczeniami w jednostkach przewidzianych do militaryzacji – 7 dni;
  • W związku z ćwiczeniami w obronie cywilnej lub ćwiczeniami praktycznymi w zakresie powszechnej samoobrony – 24 godzin.
Reklama

Przepisy określają również, że nałożenie obowiązku świadczenia rzeczowego może nastąpić najwyżej 3 razy w roku, z tym, że w wymiarze określonym w ust. 1 pkt 2 – tylko jeden raz.

Ograniczenia dotyczą jedynie sprawdzania gotowości mobilizacyjnych i ćwiczeń. W przypadku wojny nie ma o nich mowy.

Wojsko zapłaci za zniszczenia samochodu

Co ważne, w czasie pokoju armia odpowiada finansowo za wszelkie zniszczenia w samochodach pożyczonych od cywili. Art. 213 ust. 4 ustawy stanowi:

  • Biorący jest obowiązany zwrócić posiadaczowi przedmiot świadczenia w stanie niepogorszonym. Biorący nie ponosi odpowiedzialności za zużycie przedmiotu świadczenia będące następstwem prawidłowego używania.

Ten zapis może też tłumaczyć, dlaczego wojskowi wolą terenówki, pikapy czy modele SUV zamiast np. delikatnych samochodów sportowych.

– Wojsko ma prawo przejąć nasze auto w użytkowanie zarówno w czasie działań zbrojnych, jak i pokoju – powiedziała dziennik.pl Julia Langa, Yanosik. – Najczęściej zainteresowane jest pojazdami terenowymi, jednak nie ma ograniczeń w kwestii wyboru pojazdów. Jeśli właściciel auta nie odwoła się od otrzymanego pisma, ma obowiązek stawić się wraz z pojazdem w czasie i miejscu wskazanym w wezwaniu. Samochód musi być sprawny i zatankowany, a w zamian otrzymuje się rekompensatę pieniężną za każdą dobę użytkowania pojazdu przez wojsko – skwitowała.

Toyota Hilux Arctic Trucks / Toyota