Fotoradar złapał Audi A6 pędzące przez miejscowość Dzierzążnia na Mazowszu – urządzenie pokazało 180 km/h. Z niewiele mniejszą prędkością – 167 km/h – jechał kierowca Passata przez Kleczanów w województwie świętokrzyskim. 0 113 km, przy ograniczeniu do 60 km/h, przekroczył dozwoloną prędkość delikwent za kierownicą Audi A4 w miejscowości Wilków na terenie Dolnego Śląska. Te rekordy padły w obszarze zabudowanym. A kierowcom grozi nie tylko z grzywna, ale też utrata prawa jazdy.
– Kierowcy cały czas zapominają o tym, że nie są nieśmiertelni. Że jadąc za szybko, mogą stracić życie, zdrowie, ale też, że mogą zabić innych – powiedział Alvin Gajadhur, Główny Inspektor Transportu Drogowego. – Myślmy nie tylko o bezpieczeństwie własnym, ale i innych uczestników ruchu drogowego. Przed nami ostatnie wakacyjne tygodnie i wzmożony ruch na drogach, apeluję do kierowców o rozsądek i zdjęcie nogi z gazu – przypomina Gajadhur.
Fotoradar rekordzista
Najwięcej naruszeń zarejestrował fotoradar w Krzywanicach – ponad 2,6 tys. Sprawcami większości wykroczeń byli kierujący pojazdami osobowymi. Odpowiadają za 93 proc. naruszeń spośród ponad 188 tys. Kierowcy przekraczali prędkość średnio o 23 km/h.
– Prędkość to główny czynnik sprzyjający powstawaniu wypadków drogowych, a fotoradary są jednym z elementów uspokajających ruch – powiedział dziennik.pl Marcin Ślęzak, dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego. – Ich obecność ma istotny wpływ na zachowanie kierowców, co potwierdzają nasze wieloletnie badania w tym zakresie, m.in. realizowane na potrzeby Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego – dodał.
Więcej wjazdów na czerwonym
W wakacje wzrosła nie tylko liczba przekroczeń prędkości. Urządzenia zarejestrowały ponad 7 tys. przypadków niestosowania się kierujących do sygnalizacji świetlnej. To o ponad 19 proc. więcej niż rok wcześniej.
Wjazd na czerwonym świetle najczęściej rejestrowały urządzenia monitorujące skrzyżowanie w miejscowości Mroków – ponad 1,3 tys.
Przypominamy, że instalacje rejestratorów przejazdu na czerwonym świetle składają się z kamer obserwujących wjazdy na skrzyżowanie oraz kamer, które rozpoznają typy pojazdów oraz ich numery rejestracyjne. Urządzenia działają na zasadzie wideodetekcji. Kamery nie mierzą prędkości. Obserwują drogę i rejestrują te auta, które mimo czerwonego światła wjechały na skrzyżowanie. Co ważne, punkty kontroli, umiejscowione między innymi na skrzyżowaniach, nie są oznakowane jak na przykład klasyczne fotoradary. Znana jest jedynie ich lokalizacja – dlatego kierowcy albo muszą nauczyć się jeździć zgodnie z przepisami, albo pamiętać mapę rozmieszczenia rejestratorów. Za przejazd na czerwonym świetle grozi mandat od 300 do 500 zł i 6 punktów karnych.
Najbardziej zapracowany fotoradar
O ile w okresie wakacyjnym wzrosła liczba zarejestrowanych wykroczeń, to porównanie danych od początku tego roku z analogicznym okresem 2019 r., wskazuje na spadek liczby naruszeń prędkości na poziomie blisko 15 proc. – zauważa GITD.
Od stycznia do 12 sierpnia fotoradary zarejestrowały ponad 866 tys. naruszeń. W tym samym okresie 2019 r. – ponad 1 mln.
Niechlubnym rekordzistą jest kierowca BMW serii 7, który w miejscowości Ligota Górna w województwie opolskim jechał z prędkością 212 km/h. Przy ograniczeniu prędkości do 70 km/h, przekroczył prędkość w obszarze zabudowanym o 142 km/h.
Od początku 2020 roku najwięcej naruszeń zarejestrował fotoradar w Warszawie przy ul. Grójeckiej, wykonujący pomiary w kierunku centrum – ponad 11,5 tys.