Wiceminister rozwoju Andrzej Gut-Mostowy z ugrupowania Jarosława Gowina padł ofiarą złodziei samochodów. Przestępcy pod osłoną nocy ukradli Volkswagena Californię, czyli kampera, który na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły van.

Reklama

– 7 sierpnia, ok. godziny 03:14-03:18 skradziono VW T6 California Edition, ciemnosrebrny KTT 1L21 W razie jakichkolwiek informacji prosimy o kontakt z Zakopiańską policją – napisał Gut-Mostowy pod wideo z monitoringu (pisownia oryginalna).

Trwa ładowanie wpisu

Po szybkości działania pary złodziei można sądzić, że najprawdopodobniej zastosowali metodę "na walizkę". W jaki sposób? Amatorzy cudzej własności najczęściej wykorzystują fakt, że właściciele aut zostawiają kluczyki swoich pojazdów na parapecie okna lub w pobliżu drzwi wejściowych od domu (kluczyki w kieszeni właściciela siedzącego np. w restauracji także są łatwym celem). Przestępcy – przynajmniej dwóch – posługują się skanerem, transmiterem sygnału, wzmacniaczem oraz odpowiednią walizką (plecakiem), dzięki której odbiornik samochodu identyfikuje ją jako kluczyk.

Reklama

Na walizkę, czyli bez śladów

Wszystko trwa kilka sekund. Jeden z członków szajki musi znaleźć się blisko kluczyka (np. zakraść się pod okno), a drugi w tym samym czasie pociąga za klamkę upatrzonego samochodu. Auto wysyła żądanie przesłania kodu, sygnał ten jest wzmacniany przez złodziejskie urządzenie i przesyłany do kluczyka. Sygnał przez drugie urządzenie (spod okna domu) trafia do kluczyka, a ten odsyła żądany kod, który tą samą drogą trafia do auta, które staje otworem przed przestępcą. Procedura jest powtarzana przy uruchamianiu silnika. Wystarczy wskoczyć za kółko i wcisnąć gaz...

Warto wiedzieć, że uruchomiony w ten sposób samochód z bezkluczykowym systemem może jechać, nawet jeśli właściwy klucz jest poza pojazdem. Komputer będzie jedynie informować o braku/zgubieniu klucza - a to złodziejowi raczej nie przeszkadza, zwłaszcza kiedy już samochód dotrze na miejsce rozbiórki na części. Także nadzieja pokładana w wyłączeniu jednostki napędowej przy tankowaniu nie daje szans okradzionemu. W większości przypadków możliwe jest uzupełnienie paliwa z działającym silnikiem i dalsza podróż do złodziejskiej dziupli.

Zbudowanie takiej "walizki" w domowych warunkach kosztuje ok. 400-500 zł. A zasięg wzmocnionego sygnału może sięgać nawet 1000 m.

Volkswagen California przed modernizacją / Volkswagen
Reklama

Kamper w cenie kawalerki

Volkswagen California to najpopularniejszy model w swojej klasie. Wygląda niepozornie, a zapewnia komfort w codziennym użytkowaniu i niezależność podczas wypraw. Na pokładzie może mieć aneks kuchenny (zlew, lodówka, kuchenka gazowa), wylewkę do zewnętrznego natrysku oraz dwie sypialnie. Na parterze wystarczy przesunąć kanapę maksymalnie do przodu i położyć jej oparcie. W ten sposób powstaje płaska powierzchnia, na której rozkładamy materac złożony za kanapą. Tak uzyskujemy tapczan dla dwóch osób. Piętro to namiot automatycznie wysuwający się z dachu – druga sypialnia może być fantastycznym miejscem wypoczynku dla dzieci. I właśnie ta uniwersalność najwidoczniej sprawia, że ostatnio policja alarmuje o prawdziwej pladze kradzieży Californii. Wersja Edition, którą skradziono wiceministrowi kosztuje od ok. 250 tys. zł.

Historia tego samochodu rozpoczęła się w 1988 roku kamperem bazującym na generacji Transportera T3. Latem tego samego roku pierwszy model California został zaprezentowany na targach Caravan Show w Essen. Klienci mogli złożyć zamówienie na pierwszą Californię w jednym z dwóch kolorów: White Pastel lub Marsala Red. Projektanci wnętrz stworzyli szaro-białe, starannie rozmieszczone szafki kuchenne. Cena modelu California wynosiła wówczas 39 900 marek niemieckich. Przez cztery generacje zostało sprzedanych około 160 tys. sztuk tego auta / Volkswagen