Policja poinformowała o rozbiciu szajki złodziei aut. Jak to było możliwe? Funkcjonariusze ze stołecznej "samochodówki" już od dłuższego czasu mieli otrzymywać informacje, że większość samochodów kradzionych na terenie Warszawy trafia w ręce 42-letniego mieszkańca powiatu wołomińskiego lub ludzi z nim współpracujących.
– W ramach prowadzonych działań skontrolowano posesje m.in. na terenie powiatów: wyszkowskiego, węgrowskiego, żyrardowskiego i garwolińskiego. Podejrzewano, że mogą tam być przechowywane kradzione części samochodowe, jak również zalegalizowane auta pochodzące z przestępstwa, których sprzedaż oferowano poprzez ogłoszenia i portale internetowe – wyjaśnia Komenda Stołeczna Policji.
KSP wskazała, że wielkość sprawy oraz niezliczona ilość adresów sprawdzanych przez mundurowych, a także zatrzymanych i zabezpieczonych części samochodowych oraz całych pojazdów (które należało zweryfikować pod kątem legalności) wymagało udziału znacznej ilości zarówno policjantów, jak i biegłych oraz inspektorów ochronny środowiska.
– Skala przedsięwzięcia spowodowała, że w pięciodniowych działaniach wzięło udział 190 policjantów pionu kryminalnego stołecznej komendy oraz podległych jej komend rejonowych i powiatowych, a także 21 biegłych i specjalistów z 4 oddziałów Straży Granicznej, Laboratorium Kryminalistycznego SG i Komendy Głównej Straży Granicznej, 4 biegłych z Laboratorium Kryminalistycznego KSP i Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji oraz 27 inspektorów z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie– wyliczyła stołeczna komenda. –Urzędnicy przeprowadzili kontrole pod kątem ujawnienia przypadków zanieczyszczenia środowiska, nielegalnego demontażu pojazdów lub gospodarowania odpadami niezgodnie z przepisami prawa ochrony środowiska. Dodatkowo w działaniach brało udział 44 umundurowanych funkcjonariuszy z OPP w Warszawie, którzy zabezpieczali miejsca, gdzie prowadzono czynności procesowe oraz gwarantowali szybkie przemieszczanie się biegłych – dodali mundurowi.
Na wołomińskiej posesji należącej do 42-latka, jak i w innych lokalizacjach z nim związanych, ujawniono i zabezpieczono ponad 1100 części samochodowych w tym: skrzyń biegów i silników, z których większość posiadała usunięte lub zatarte oznaczenia identyfikacyjne. – W 36 przypadkach biegłym ze Straży Granicznej udało się odnaleźć oznaczenia, pozwalające na ustalenie numerów VIN pojazdów, które były zamontowane pierwotnie przez producenta. Ustalono, że wszystkie te elementy pochodzą z samochodów produkcji japońskiej skradzionych na terenie Polski, Austrii i Niemiec. Wartość zabezpieczonych części oszacowano na ponad 3,5 mln zł – poinformowała policja.
W innym miejscu, ale również powiązanym z 42-letnim mieszkańcem powiatu wołomińskiego, policjanci ujawnili motocykl marki Honda skradziony kilka dni wcześniej w okolicach Wołomina. Zweryfikowano również legalność posiadania przez niego innych samochodów: Toyoty RAV4, Lexusa RX, Toyoty Yaris oraz dwóch Toyot Prius. We wszystkich tych pojazdach biegli poddali w wątpliwość oryginalność elementów z danymi identyfikacyjnymi pojazdów, co stawia pod znakiem zapytania legalny sposób nabycia aut.
– Czynności prowadzone równolegle w ponad 70 miejscach pozwoliły na zatrzymanie i zabezpieczenie procesowe 27 pojazdów, w tym: lawet, kamperów, przyczep, samochodów osobowych, naczep ciągników siodłowych i ciągników siodłowych oraz 2 łodzi motorowych – wyliczyła policja.
Z opisu policji wynika, że na jednej z posesji ujawniono trzy kampery oraz łódź motorową, które po ustaleniach biegłych ze Straży Granicznej okazały się skradzione z terenu Szwecji i Austrii. Stołeczni mundurowi zlikwidowali na terenie podległym KPP w Legionowie trzy dziuple samochodowe, w których ujawniono: BMW 520, Renault Master, Volvo XC90, Renault Talisman, Volkswagen Caravelle, a także ciągnik Renault oraz naczepę typu chłodnia. Do sprawy zatrzymano dwie osoby, którym przedstawiono zarzuty paserstwa dwóch skradzionych samochodów.
Na terenie powiatu mińskiego w ręce stołecznych funkcjonariuszy wpadł 44-letni mężczyzna podejrzany o paserstwo samochodów marki Mercedes i Volvo XC90 oraz lawety – ostatnie dwa pojazdy miały przerobione oznaczenia identyfikacyjne. Poza tym zabezpieczono 40 części różnego rodzaju (np. sterowniki, fotele), które zostaną poddane specjalistycznym badaniom. – Wobec zatrzymanego zastosowano środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego. Na poczet przyszłych kar i grzywien zabezpieczono pieniądze w kwocie 34 800 zł – podała KSP.
Kolejną zatrzymaną osobą jest 37-letni mężczyzna. W bagażniku jego BMW policjanci znaleźli ponad 3 kg narkotyków i substancji psychotropowych (marihuana, amfetamina, metamfetamina, mefedron i inne). Mężczyzna trafił na trzy miesiące do aresztu. Z kolei w Sulejówku policjanci ujawnili części kradzionego Audi.
– W trakcie kontroli posesji w okolicach Piaseczna zabezpieczono BMW 750 ze zmienionymi oznaczeniami identyfikacyjnym. Natomiast na innej posesji w tym samym rejonie ujawniono części samochodowe pochodzące z pojazdów skradzionych w Polsce, Niemczech i Wielkiej Brytanii – wyliczają mundurowi.
Policyjne przeszukania w powiecie warszawsko-zachodnim zaowocowały zabezpieczeniem skradzionej łodzi Sea Doo oraz Toyoty Auris i Peugeota Boxera, który miał oznaczenia identyfikacyjne od Citroena Jumpera (na pace policjanci znaleźli maszynę do produkcji papierosów).
Za paserstwo części samochodowych różnych marek oraz samochodów: Lexus RC 350, Mazda CX-5, Nissan X-Trail, Jeep Wrangler, Hyundai i30 odpowiedzą osoby, od których te pojazdy i części zostały zabezpieczone. Łączna szacunkowa ich wartość to ponad 2 mln zł.
W 13 miejscach, z 70 skontrolowanych adresów, inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie stwierdzili naruszenia przepisów ochrony środowiska w zakresie nielegalnego postępowania z zebranymi lub wytworzonymi odpadami, w tym zanieczyszczenie gruntu substancjami ropopochodnymi.
– W wyniku wspólnych działań inspektorzy ochrony środowiska ujawnili zbieranie i magazynowanie odpadów w miejscach do tego nieprzeznaczonych oraz nielegalne przetwarzanie termiczne wytworzonych w wyniku przestępczej działalności odpadów. Ponadto stwierdzono szereg uchybień formalnych polegających na nieprowadzeniu wymaganej prawem ewidencji i sprawozdawczości dotyczącej gospodarowania odpadami oraz nie uzyskaniu przez kontrolowanych przedsiębiorców wymaganego wpisu do "Bazy danych odpadowych" – powiedział Krzysztof Gołębiewsk, naczelnik wydziału inspekcji WIOŚ w Warszawie.