Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo już dwa tygodnie temu podpisało umowę na zaprojektowanie i wybudowanie stacji. Uruchomiona ona zostanie już w przyszłym roku w Warszawie przy ul. Prądzyńskiego. Równolegle spółka prowadziła będzie badania nad produkcję wodoru, sposobami jego magazynowania i dystrybucji. Do tych dwóch ostatnich celów da się prawdopodobnie wykorzystać istniejącą sieć gazowa. Z kolei sama produkcja paliwa ma być całkowicie ekologiczna i bezemisyjna – PGNiG chce wykorzystać w tym celu panele fotowoltaiczne. Produkowana dzięki nim energia posłuży do elektrolizy.
Bez dwóch zdań projekt Hydra Tank to "krok do przodu" w kierunku rozwoju motoryzacji całkowicie bezemisyjnej i pozbawionej drogich, nieekologicznych oraz ciężkich baterii o ograniczonym zasięgu i wymagających długiego ładowania. W Niemczech powstało już 100 stacji wodorowych, a w USA jest ich kilkaset. Z kolei parę koncernów motoryzacyjnych (głównie japońskich i koreańskich) cały czas rozwija technologię ogniw paliwowych, wierząc że to właśnie ona jest przyszłością.
Już 15 lat temu BMW zaprezentowało serię 7 Hydorgene, ale był to wóz z klasycznym silnikiem spalinowym (12-cylindorwym!) przystosowanym do spalania mieszanki wodorowej. Było to jednak rozwiązanie mało efektywne, skomplikowane i dość… nieekonomiczne. Samochód zużywał 50 litrów wodoru na 100 km! Dlatego znacznie lepiej sprawdzają się auta z ogniwami paliwowymi, w których wodór miesza się z tlenem, a wytworzony w ten sposób prąd napędza silnik elektryczny. Takie rozwiązanie zaprezentowała Honda w modelu FCX Clarity w 2008 r. Auta nie można było kupić, a jedynie je wynająć. Ostatecznie trafiło tylko do kilkudziesięciu klientów – 48 w USA, 14 w Japonii i 2 w Europie.
Prawdziwy przełom nastąpił w 2014 r., gdy Toyota zaprezentowała model Mirai – pierwsze na świecie seryjne auto z ogniwami paliwowymi, które mógł kupić każdy, kto chciał. Trzy minuty tankowania zapewniały zasięg ok. 500 km, specjalne zbiorniki na wodór są kuloodporne, a jedynym „efektem ubocznym” działania technologii jest… woda i to zdatna do picia! Efekt: na całym świecie do dzisiaj sprzedano ponad 10 tys. Miraiów. A Toyota idzie za ciosem – już zaprezentowano następną generację auta, która ma mieć zasięg od 700 do nawet 900 km i pojawi się na rynku w przyszłym roku.
Niewykluczone natomiast, że jeszcze wcześniej zobaczymy Lexusa LS w wersji wodorowej – samochód już został przyłapany podczas testów w ruchu ulicznym, ale wszelkie dane na jego temat pozostają tajemnicą. Można być jednak pewnym, że znowu zostaniemy zaskoczeni. Tym razem cenę. Bo o ile Mirai jest trzykrotnie droższy od porównywalnego hybrydowego Priusa, to LS Hydrogene ma być droższy od swojego hybrydowego odpowiednika już tylko o ok. 20 proc.
Japończycy pracują nad technologią wodorową od wczesnych lat 90. – zaczynali je równocześnie z pracami nad technologią hybrydową. Najpierw dowiedli, że nie mylili się w stosunku do hybryd (ich sprzedaż w Europie rośnie o 20-40 proc. rok do roku i mają już 7 proc. udziałów w całym rynku), teraz mogą stać się prekursorem w technologii wodorowej.