Koronawirus zdemolował sprzedaż samochodów w Polsce. Z raportu ACEA wynika, że liczba rejestracji nowych aut w kwietniu okazała się mniejsza o 67 proc. rok do roku. Cała Europa (wszystkie kraje Unii Europejskiej oraz Wielka Brytania, Szwajcaria, Norwegia, Islandia i Liechtenstein) zakończyły ostatni miesiąc wynikiem o ponad 78 proc. gorszym niż w 2019 r. W ujęciu czterech miesięcy 2020 r. spadki w Europie sięgają 39 proc.
Na tym tle kiepskiej sytuacji aut tradycyjnych/spalinowych bardzo optymistycznie wypadają dane dotyczące zakupu aut elektrycznych w Polsce. Przez pierwsze cztery miesiące 2020 r. liczba rejestracji samochodów całkowicie elektrycznych oraz hybryd typu plug-in, czyli ładowanych z gniazdka wzrosła o 45 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2019 r. – wynika z raportu PZPM i PSPA.
Który samochód opłaca się najbardziej?
A jak suche liczby przekładają się na wybory Polaków? Z badania przeprowadzonego w kwietniu przez polską firmę doradczą InsightOut Lab do spółki z ekspertami marki Volkswagen wynika, że Polacy postawieni przed dylematem, czy kupić auto droższe w zakupie, ale tańsze w utrzymaniu, czy odwrotnie, w 82 proc. odpowiadają, że wolą zapłacić więcej na start, ale później oszczędzać na eksploatacji. Reszta wybrała samochód tańszy w zakupie, ale droższy w utrzymaniu.
Po miesiącu, na początku maja, analitycy postanowili sprawdzić, czy pandemiczna rzeczywistość wpłynęła na opinie Polaków. Efekt? Zdaniem niemal połowy (44 proc.) koronawirus może rzutować na decyzje zakupowe.
W badaniu padło pytanie: Czy epidemia koronawirusa sprawi, że Polacy zaczną większą wagę przywiązywać do kosztów utrzymania samochodu i będą częściej kupować auta tańsze w utrzymaniu?
"Zdecydowanie tak" odpowiedziało 13 proc. "Raczej tak" – 31 proc. "Raczej nie" – 20 proc. "Zdecydowanie nie" – 6 proc.
– Prawie co trzeci (30 proc.) nie miał zdania na ten temat. Oznacza to, że według 44 proc. badanych koronawirus wpłynie na kryteria zakupowe Polaków. Dla przyszłych klientów bardziej atrakcyjne od obietnic emocjonujących doznań za kierownicą mogą okazać się pragmatyczne wyliczenia związane z kosztami utrzymania samochodu – zauważają badacze.
W ocenie analityków te deklaracje mogą częściowo tłumaczyć, dlaczego tak duży odsetek Polaków, chciałby mieć samochód elektryczny. Z wcześniejszego badania InsightOut Lab i Volkswagena wynika, że 65 proc. Polaków ma świadomość tego, że ogólny koszt utrzymania samochodu elektrycznego jest mniejszy niż auta spalinowego.
Z kolei grupa ekspertów z firmy doradczej Horvath&Partners utrzymuje, że do 2030/2035 roku, elektryki miałyby stać się dla kierowców bardziej atrakcyjne pod względem finansowym. To dlatego, że wraz z wprowadzeniem normy Euro 7 auta z silnikami spalinowymi podrożeją i różnica cen między nimi a samochodami elektrycznymi się zmniejszy.
– Efekt ten zostanie wzmocniony podatkiem od emisji dwutlenku węgla, który – niezależnie od tego jaką ostatecznie przybierze formę – sprawi, że ceny paliw kopalnych wzrosną – wyjaśnili eksperci i wskazali, że dodatkową zachętą będzie również tańsza eksploatacja aut elektrycznych w porównaniu z zasilanymi benzyną i olejem napędowym. – Niższym kosztom paliwa będą towarzyszyć niższe koszty serwisowe, ponieważ samochody elektryczne mają mniej elementów podlegających wymianie (nie posiadają np. filtrów oleju i paliwa), czy naprawie. Odpadną też wydatki na wymianę oleju – zauważyli.