Nieoznakowane radiowozy z wideorejestratorami to najskuteczniejsza broń policji. Wyglądają niepozornie, patrolują drogi incognito, wtapiają się w tłum innych aut na drodze. Nigdy nie wiadomo, gdzie łowią, a ich ofiarą najczęściej jest kierowca, który przekracza prędkość dwu- czy nawet trzykrotnie. Wideorejestratorem można również dokumentować inne wykroczenia - rozmowę przez telefon komórkowy bez zestawu głośnomówiącego, jazdę bez zapiętych pasów, przejazd na czerwonym świetle czy wyprzedzanie w niedozwolonych miejscach.
Do niedawna flota "tajnych" policyjnych samochodów składała się z popularnych modeli, m.in. takich jak opel insignia, volkswagen passat, skoda superb czy octavia RS. Za ciekawostkę można uznać nieoznakowane BMW serii 5 (E60) świętokrzyskiej policji, czy mitsubishi lancera evo X w służbie podlaskiej drogówki.
40 nowych BMW ze 140 kupionych przez KGP już na drogach
Jednak na początku 2018 roku Komenda Główna Policji rozdysponowała po województwach pierwsze 40 sztuk nowych i nieoznakowanych BMW serii 3. W efekcie bawarskie auto z silnikiem benzynowym o mocy ponad 250 KM okrzyknięto flagowym nieznakowanym radiowozem polskiej drogówki i… postrachem kierowców.
Jeśli ktoś sądzi, że policyjne BMW rozpozna ot tak, to może się przeliczyć. Tylko w 2017 roku na polskie drogi wyjechały 2673 egzemplarze nowej serii 3 - to 44 proc. więcej w porównaniu do poprzedniego roku. Pod względem liczebności "trójce" daleko passata, ale i tak modeli jest wystarczająco dużo, by wśród nich mogło "ukryć" się nieoznakowane auto drogówki.
Różne kolory karoserii nieoznakowanych "beemek" (np. ciemny niebieski, popielaty, grafitowy) mogą zmylić kierowców, którzy do tej pory przywykli do czarnych i srebrnych Opli czy VW.
Bystre oko - poza duetem skupionych ludzi w ciemnych ubraniach - powinno zauważyć za przednią szybą BMW wystającą z kokpitu po stronie kierowcy kamerkę i dodatkowe lampy diodowe przy lusterku wewnętrznym oraz za osłoną chłodnicy. Kiedy błyskają na niebiesko, w uproszczeniu oznacza to, że policjanci mają już gotowy film z wyczynem kierowcy. Zza kratek wygląda też okrągły głośnik policyjnej syreny…
Nieoznakowane radiowozy drogówki potrafią również nagrywać sytuację za plecami. Spostrzegawczy kierowca za tylną szybą "zamaskowanego" auta powinien wypatrzyć drugą kamerkę (z lewej strony) i wyświetlacz - kiedy błyskają niebieskie lampki i widać napis "POLICJA", wtedy także jest już za późno...
Przed głupimi zachowaniami na drodze powinny też odstraszać emblematy na klapie bagażnika - oznaczenia xDrive po lewej i 330i po prawej to sygnał, że przed nami może jechać patrol policji.
Policjanci w nowych BMW do pomiaru prędkości ściganego auta używają wideorejestratorów Videorapid 2a polskiej firmy Zurad.
Jak udało się nam ustalić w KGP, sprzęt jest pozbawiony bolączki znanej ze starszych radiowozów - tam w nocy kamera jest oślepiana przez światła aut jadących z przeciwka. Usłyszeliśmy, że w urządzeniach zastosowanych w 40 nowych BMW producent miał przewidzieć "tryb nocny" i wyposażyć je w "system antyolśnieniowy" - tak, by obraz był ostry i czytelny.
Kamerami pokładowymi oraz "nagrywarką" steruje przy pomocy przewodowego pilota policjant, który siedzi obok kierowcy radiowozu. Jednak "złapane" osoby siedzące na tylnej kanapie radiowozu najczęściej skupiają się na monitorze, który wyświetla dowód winy.
Sam wideorejestrator (fachowo: prędkościomierz kontrolny) poza uwiecznianiem obrazu, liczy czas przejazdu policyjnego samochodu i długość odcinka drogi (odczyt najczęściej z czujników ABS radiowozu). Na tej postawie wyliczana jest średnia prędkość, jednak nie nagrywanego auta, a nieoznakowanego radiowozu. Taka metoda wymaga od kierowcy policyjnego pojazdu utrzymywania stałej odległości na początku i na końcu odcinka pomiarowego.
Wbrew twierdzeniom sprzedawców antyradarów, wideorejestrator nie emituje żadnych fal, które mogłyby go zdradzić. Jedynym sposobem jest zachowanie czujności - jeżeli zobaczymy, że "na ogonie" pojawił się samochód (BMW, VW passat czy opel insignia), który zrównał prędkość do naszej, lepiej zwolnić i ustąpić mu drogi. W takiej sytuacji policjanci zazwyczaj dają spokój.