W Niemczech w akcji uczestniczyło 23 prokuratorów i 230 policjantów. Przeszukania przeprowadzono w jedenastu obiektach na terenie Badenii-Wirtembergii, gdzie znajduje się główna siedziba koncernu, oraz w Saksonii, Berlinie i Dolnej Saksonii. Kierownictwo Daimlera zadeklarowało współpracę ze śledczymi.

Reklama

Rewizje przeprowadzono w ramach śledztw "przeciwko znanym i nieznanym pracownikom firmy Daimler, podejrzanym o oszustwo i wprowadzającą w błąd reklamę związaną z manipulowaniem emisją spalin w autach osobowych z silnikami Diesla" - oświadczyła prokuratura.

Przedstawiciele koncernu zapewniają o postępowaniu zgodnie z obowiązującym prawem. Dyrekcja Daimlera uzgodniła z Federalnym Urzędem Pojazdów Mechanicznych (KBA), że skoryguje z własnej woli rozwiązania techniczne w 247 tys. samochodów.

PAP/EPA / FELIPE TRUEBA

Fakt wdrożenia śledztwa przeciwko Daimlerowi, dotyczącego podejrzenia popełnienia oszustwa w związku z możliwym manipulowaniem wynikami pomiarów toksyczności spalin w samochodach osobowych z silnikiem Diesla, znany jest od marca. Na początku maja Daimler zrezygnował z ubiegania się o zgodę USA na wprowadzenia na tamten rynek samochodów marki Mercedes-Benz.

Fiat Chrysler Automobiles kontra USA

Także z Waszyngtonu płyną ciekawe informacje. Rząd USA złożył pozew oskarżający koncern Fiat Chrysler Automobiles (FCA) o używanie oprogramowania pozwalającego na manipulację emisją spalin w silnikach Diesla.

Ta sytuacja przypomina również przypadek Volkswagena. Oszustwo niemieckiego koncernu ma go kosztować w USA 25 mld dolarów. VW przyznał się do celowych manipulacji, podczas gdy FCA odpiera ataki.

Koncern FCA w oświadczeniu stwierdził , że współpracuje z organami nadzoru, aby wyjaśnić kwestie związane z technologią kontroli emisji spalin w pojazdach z silnikiem Diesla produkowanymi w latach 2014-2016 – chodzi o modele Jeep Grand Cherokee i Ram 1500.

Reklama

Silniki Diesla do tych samochodów opracowała włoska spółka-córka FCA firma V.M. Motori.

dziennik.pl

Tropem Volkswagena?

We wrześniu 2015 roku największy niemiecki koncern motoryzacyjny Volkswagen przyznał się do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pozwalającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Ten sprytny software w celach oszczędnościowych wyłączał system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączał go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.

Niemiecka prasa przypomina, że po wybuchu skandalu w Volkswagenie szefowie Daimlera demonstracyjnie zdystansowali się od tej sprawy. - U nas się nie oszukuje, u nas nie manipuluje się pomiarami spalinami - grzmiał wówczas Dieter Zetsche, szef Daimler.