Francuskie władze przychodzą na ratunek koncernowi PSA Peugeot Citroen. Przynosząca poważne straty firma otrzyma od państwa gwarancje kredytowe na sumę 7 mld euro. Rząd wymógł także na prywatnych bankach wydłużenie o dwa lata okresu spłaty kredytów dla koncernu wartych 11,5 mld euro oraz udzielenie kolejnych na 1,5 mld euro.
Wsparcie ma jednak swoją cenę. Rząd Jeana-Marca Ayraulta w zamian wprowadzi do rady nadzorczej spółki dwóch przedstawicieli. Mocno ograniczona zostanie restrukturyzacja firmy, nie dojdzie m.in. do zamknięcia zakładu w Aulnay-sous-Bois pod Paryżem. Przedstawiciele rządu chcą także przejrzeć ogłoszony już wcześniej plan zwolnienia 8 tys. pracowników oraz przyjrzeć się programowi strategicznej współpracy Peugeota z General Motors, który przewiduje m.in. wspólny system zakupów i częściowo produkcji modeli francuskiej firmy i Opla.
Rynek zapowiedź pomocy przyjął źle. Notowania akcji koncernu PSA spadły do najniższego poziomu od 26 lat. Inwestorzy obawiają się, że ekipa Francoisa Hollande’a wymusi wstrzymanie bolesnej restrukturyzacji koncernu, która jest konieczna, aby odzyskał on konkurencyjność.
Zaniepokojeni są także rywale Peugeota, w szczególności niemieccy producenci samochodów. Obawiają się, że plan francuskiego rządu naruszy równe warunki konkurencji w Unii. Spór może się zakończyć w Brukseli.
Ale pomoc dla Peugeota to tylko część realizowanego przez Hollande’a i Ayraulta planu wsparcia francuskiej gospodarki. W połowie października rząd przedstawił pomysł uruchomienia 42 mld euro na wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw.
Minister ds. przemysłu i otwarty przeciwnik globalizacji Arnaud Montebourg wysłał wraz ze swoimi odpowiednikami z sześciu innych państw UE list do Komisji Europejskiej, w którym domaga się poluzowania unijnych regulacji dotyczących pomocy państwa.
– Przeżywamy w Europie załamanie produkcji przemysłowej. Kiedy Amerykanie, Chińczycy, Hindusi, Koreańczycy i wielu innych chcą subsydiować swój przemysł, nie mają przeszkody w postaci Brukseli. Wszystko, czego Bruksela nam zakazuje, na innych kontynentach robią bez ograniczeń – żali się Montebourg.
Komisarz ds. handlu UE Karel de Gucht nie zamierza jednak ustępować. I wskazuje, że problemem nie jest swoboda globalnego handlu, tylko nadmierne koszty pracy. Świadczenia socjalne stanowią 38 proc. uposażeń wypłacanych pracownikom we Francji, ale tylko 17 proc. w Niemczech. O ile od 2000 r. koszty pracy wzrosły we Francji o 28 proc., o tyle w Niemczech tylko o 8 proc.