Zarząd powiadomił już związki zawodowe o planach likwidacji działalności produkcyjnej. – Podjęliśmy działania zmierzające do zwolnień grupowych – przyznaje Roman Bugaj, rzecznik prasowy FSO. Nie chce określić, ilu pracowników będzie musiało odejść, ani jaki los czeka spółkę, która ubiegły rok zakończyła ze stratą 189 mln zł.
Z pisma Zofii Duran, członka zarządu FSO Żerań, do związków zawodowych wynika, że zwolnionych może być 731 pracowników bezpośrednio zatrudnionych przy produkcji, 592 pracowników pośredniej produkcji oraz 500 zakwalifikowanych jako pozostali. W sumie 1823 osoby.
W marcu wygasa licencja na Chevroleta Aveo. Produkcja zestawów montażowych przestarzałego Lanosa dla odbiorców na Wschodzie firmy nie utrzyma. W tym roku zakład ma opuścić 55 tys. aut, dziesięciokrotnie mniej, niż wyjeżdża z tyskiej fabryki Fiata.
Według naszych informacji firma będzie funkcjonować w kadłubowej postaci, zarządzając kilkoma spółkami spośród 12, które w tej chwili wchodzą w skład Grupy FSO Żerań. Szansę na funkcjonowanie bez głównego odbiorcy, jakim jest obecnie FSO, ma dwóch, może trzech producentów podzespołów. Przetrwać mogą grójecki producent foteli i ciechanowski wytwórca elementów z tworzyw sztucznych.
Reklama
Za klęskę FSO w dużej mierze odpowiedzialne są władze stolicy, które w tym roku podwyższyły czynsz za użytkowanie wieczyste z 7 do 22 mln zł rocznie.



20 mln zł na odprawy

Wiadomo też, że planowane zwolnienia grupowe nastąpią w okresie pięciu miesięcy. Wręczanie wypowiedzeń rozpocznie się w listopadzie i potrwa do marca 2011 r.
Zdecydowana większość pracowników spółki ma trzymiesięczne okresy wypowiedzenia, a zatem rozwiązanie umów o pracę nastąpi odpowiednio pomiędzy lutym a czerwcem 2011 r. albo pomiędzy grudniem 2010 r. i kwietniem 2011 r. Kierownictwo firmy nie podaje kwoty, jaką pochłoną zwolnienia, ale przyjmując, że średnia płaca w zakładzie kształtuje się na poziomie 3,3 tys. zł miesięcznie, odprawy pracowników mogą kosztować nawet 20 mln zł.
Choć przedstawiciele zakładu tego nie potwierdzają, to niemal pewne jest, że środki pochodzić będą ze sprzedaży gruntów. Tereny – obok maszyn – są obecnie najcenniejszym aktywem spółki. Jak mówi Roman Bugaj, rzecznik prasowy FSO Żerań, zakład jest zlokalizowany na 110 ha. Eksperci rynku nieruchomości twierdzą, że za te tereny można wziąć obecnie od 250 do 750 euro za 1 mkw. A to oznacza, że majątek całego zakładu jest wart od 1 do nawet 3 mld zł.

Miliardy w ziemi

Jerzy Sobański z agencji nieruchomości Akces, uważa, że ostateczna cena będzie uzależniona od bardzo wielu zmiennych, m.in. kosztu przygotowania nieruchomości pod inwestycje czy stopnia zanieczyszczenia terenu. Przypomina, że fabryka jest tam od lat, a w PRL-u nie dbano tak o środowisko jak obecnie. – Rekultywacja jest kosztowna – mówi Sobański.



Chiński ratunek

Eksperci branży motoryzacyjnej jeszcze liczą, że stanie się cud. Ratunku wypatrują na Dalekim Wschodzie. Od kilku miesięcy wiadomo, że FSO negocjowała uruchomienie produkcji małego modelu auta z chińskim Cherry. – Nie wyobrażam sobie likwidacji FSO, także pod względem technicznym. To ogromne przedsięwzięcie – mówi Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji. Mimo wszystko liczy na to, że negocjacje z chińskim Cherry zostaną sfinalizowane i zakład ocaleje. Nie ma wątpliwości, że gdyby ta firma chciała wejść do Europy, to Żerań byłby dla niej wyśmienitą okazją. Fabryka na Żeraniu była gruntownie zmodernizowana za czasów Daewoo, od którego bankructwa rozpoczęła się także powolna agonia FSO. Ratunkiem miało być wejście kapitałowe ukraińskiego UkrAvto. Trzy lata temu wydawało się, że firma odżyje. GM DAT, koreańskie ramię amerykańskiego giganta General Motors, chciał na nowo zaangażować się na Żeraniu. Jednak z kapitałowego aliansu wyszła tylko licencja na produkcję Chevroleta Aveo. Wraz z jej końcem dobiega też 60-letnia historia FSO Żerań.
Zakład powstał, by na licencji włoskiego koncernu wytwarzać Fiata 1110. Potem pojawiły się słynna Pobieda, zwana Warszawą, Syrena, fiaty 125, polonezy, a potem – po wejściu Koreańskiego Daewoo – lanosy. W 1999 r. najlepszym dla zakładu z taśm produkcyjnych zjechało ponad 200 tys. samochodów – cztery razy więcej niż obecnie.