Fundusz Dróg Samorządowych (FDS) to twór wymyślony przez polityków. "Rzeczpospolita" twierdzi, że projekt ustawy powołujący do życia FDS powinien na dniach trafić do marszałka Sejmu.
W myśl proponowanych przepisów nowy fundusz ma być finansowany z podniesienia o 20 groszy opłaty paliwowej. Jej podwyżka przełoży się na wzrost cen na stacjach - kierowcy będą musieli płacić o ok. 25 groszy drożej za litr benzyny, oleju napędowego i gazu LPG.
Tym samym do żywych wraca pomysł, którym wiosną 2016 roku zaszokowało Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. Na dodatek w maksymalnym wydaniu - wtedy mówiło się o podwyżce rzędu od 10 do 20 gr na litrze (CZYTAJ WIĘCEJ>>).
Na stacjach drożej w wakacje
Nowy projekt jest autorstwa posłów PiS, a nie rządu dlatego nie wymaga długotrwałych konsultacji i w efekcie podwyższenie opłaty paliwowej ma nastąpić szybko. Nie jest wykluczone, że nowe stawki kierowcy odczują już w czasie wakacji.
Pomysłodawcy projektu zakładają, że podwyżka zwiększy wpływy z opłaty paliwowej o ok. 5 mld zł rocznie. Połowa z tych pieniędzy zasili Fundusz Dróg Samorządowych, a połowa trafi do Krajowego Funduszu Drogowego, z którego finansowane są drogi krajowe.
Analitycy: podwyżki na stacjach murowane
Dziennik.pl sprawdził, jak na pomysł polityków PiS zapatrują się eksperci.
- Z punktu widzenia konsumentów pomysł oznacza w praktyce podniesienie obciążeń podatkowych na paliwach, czyli wzrost podatków, a w efekcie wzrost cen paliw - powiedziała dziennik.pl Urszula Cieślak, dyrektor marketingu BM Reflex.
- Inaczej ta kwestia wygląda z pozycji rządzących. To doskonały i szybki sposób na pozyskanie dodatkowego źródła finansowania wydatków budżetowych - oceniła.
Zdaniem Cieślak wzrost opłaty paliwowej przełoży się automatycznie na ceny detaliczne.
- I tak wzrost o 20 groszy na litrze spowoduje wzrost cen detalicznych o 25 groszy, bo musimy pamiętać o podatku VAT. Tym samym oprócz środków z opłaty paliwowej, które są przeznaczane na finansowanie dróg i kolei, budżet państwa wzbogaci się o wyższe wpływy z podatku VAT - wskazała.
Zaskakujący pomysł. Pieniądze trafią na drogi?
- Pomysł jest sporym zaskoczeniem, ale na razie nic nie wiadomo o szczegółach takiej zmiany - powiedział nam Grzegorz Maziak, redaktor naczelny e-petrol.pl
Przypomina, że ze wzrostem stawki opłaty paliwowej mieliśmy do czynienia w 2015 r., ale wtedy został on zrównoważony obniżką akcyzy.
- Pytanie czy w tej sytuacji, przy podobno dobrej sytuacji budżetu, nie chodzi o podobne rozwiązanie, które zagwarantuje, że pieniądze od kierowców trafią na rozbudowę i modernizację sieci dróg? - zastanawia się Maziak.
W ocenie analityka, jeśli w życie wejdzie zmiana wprowadzająca dodatkowe obciążenia, to ceny na stacjach automatycznie wzrosną, bo sprzedawcy przy obecnym poziomie marż nie będą mieli innego wyjścia i przeniosą podwyżkę na klientów.
Przedstawiciel e-petrol twierdzi jednocześnie, że aktualnie, kiedy ceny paliw są relatywnie niskie, taki wzrost kosztów tankowania o około 25 groszy nie będzie szokiem dla kierowców.
- Wrócilibyśmy do poziomów cenowych notowanych na początku maja tego roku. Warto jednak pamiętać, że już teraz ponad 50 proc. tego co płacimy na stacji za litr paliwa to podatki - skwitował ekspert.