Oprocentowanie kredytów samochodowych jest na znacznie niższym poziomie niż oprocentowanie standardowych kredytów gotówkowych. Wynika to z formy zabezpieczenia. Zabezpieczeniem pożyczek samochodowych jest sam pojazd, który jest produktem łatwo zbywalnym. Ryzyko kredytowe nie jest więc dla banku duże, bo stosunkowo łatwo odzyskać pożyczone pieniądze, jeśli się okaże, że kredytobiorca nie jest w stanie spłacić zadłużenia. Dlatego kredyty samochodowe są czasami niewiele droższe niż pożyczki mieszkaniowe, choć udzielane są na zdecydowanie krótsze okresy, bo maksymalnie na 10 lat.
Przy zakupie samochodu w salonie albo komisie najlepiej sprawdzić, jaką ofertę kredytową przedstawia sprzedawca. Banki, związane z konkretnymi producentami aut, finansują zakupy tylko we własnej sieci dilerskiej, ale mają czasami specjalną ofertę na wybrane modele aut. Niekiedy jest to niższe oprocentowanie, a czasami propozycja kredyt 50/50, czyli przy odbiorze pojazdu klient wpłaca połowę ceny samochodu, a po roku, bez żadnych odsetek, pozostałą kwotę (np. Volkswagen Bank).
– Dilerzy samochodowi mają podpisane umowy z wybranymi kredytodawcami i ta propozycja może być lepsza niż oferta pożyczek adresowana do wszystkich. Nie jest to jednak reguła – mówi Marcin Klukowski z TotalMoney.pl.
Jednak spośród banków, które kredytują zakupy aut wszystkich marek, najtańsze są pożyczki w Santander Consumer Banku. W przypadku kredytu na 5 lat o wartości 40 tys. zł na kupno nowego auta oprocentowanie nie przekracza 6 proc., a rata wynosi 773 zł. Łączny koszt takiego kredytu, czyli suma odsetek, prowizji, ubezpieczeń i wszystkich innych kosztów, to prawie 7,2 tys. zł.
– Na drugim miejscu jest Volkswagen Bank, w którym przy takich samych warunkach rata jest nieco niższa, ale klient musi zapłacić dodatkowo aż 5 proc. prowizji. Dlatego łączny koszt takiego kredytu to prawie 8 tys. zł – mówi Marcin Klukowski.
W instytucjach oferujących najdroższe pożyczki samochodowe, czyli w mBanku i Toyota Banku, miesięczna rata na taki sam samochód przekracza 900 zł. Łączny koszt takich pożyczek to odpowiednio 14,5 i 15,3 tys. zł, czyli są to kredyty ponad dwa razy droższe niż u liderów naszego rankingu.
Kredyty na używane auta są droższe od tych na nowe. Ale w tym wypadku także najtańszy jest Santander. Jeśli klient chce kupić czteroletnie auto i potrzebuje na to 20 tys. zł na 4 lata, to musi się pogodzić z tym, że zapłaci o 1 pkt proc. wyższą prowizję (3 proc.), niż gdyby kupował nowe auto i będzie miał oprocentowanie wyższe o 1,5 pkt proc. Całkowity koszt takiego kredytu przekracza 3,8 tys. zł. Minimalnie drożej jest w BNP Paribas, za to w Toyota Banku taki sam kredyt kosztuje ponad 6,7 tys. zł, czyli również prawie dwa razy drożej niż w najtańszych bankach.