Szacuje się, że w kraju działa około 4 tys. myjni samochodowych. Biorąc pod uwagę, że w Polsce jest ponad 800 miast, a liczba klientów dynamicznie rośnie, można mieć pewność, że na tym biznesie będzie się jeszcze długo dobrze zarabiać.

Reklama

Ostre wymogi

Na znalezienie właściwej lokalizacji oraz uzyskanie pozwolenia na budowę potrzeba w małym mieście od 6 miesięcy do 1 roku, a w dużej aglomeracji 1 – 2 lata. Do tego trzeba doliczyć nawet kilka miesięcy na otrzymanie stosownych zgód.

– Opinie muszą wyrazić wszyscy dostawcy mediów: firma wodociągowa, gazowa, ściekowa, a także kominiarz – tłumaczy Radosław Galicki, właściciel myjni w Warszawie.

Koszty zależą od lokalizacji, wielkości i technologii budowy obiektu. Może to być od 50-600 tys. zł. – W tej kwocie będzie jednak i wybudowanie obiektu, i zakup urządzeń – tłumaczy Radosław Galicki. Sam proces budowy nie należy do łatwych. – Wymagany jest budynek, który będzie dysponował kolektorami ściekowymi czy separatorami substancji ropopochodnych. Dlatego inwestycję najlepiej jest realizować pod okiem producenta urządzeń – wyjaśnia Sławomir Decewicz, prezes zarządu w firmie Auto-Spa.

Najmniej kosztuje budowa myjni ręcznej. Jednak najbardziej przyszłościowe są myjnie bezdotykowe. To one stanowią coraz większą konkurencję dla myjni szczotkowych. Ich przewagą jest niższa cena usługi. Koszt 1 minuty mycia to wydatek około 1 zł netto, czyli dwa razy mniej niż w myjni szczotkowej. Myjnie bezdotykowe są jednak najdroższe. Koszt to 500 – 600 tys. zł.



Reklama

Na zwrot z inwestycji można jednak liczyć już po ok. 3 latach. – Jedno stanowisko przynosi obroty w wysokości średnio 10 tys. zł. Trzy to już 30 tys. Po odjęciu kosztów w kieszeni właściciela zostaje 40 proc. tej kwoty – tłumaczy Sławomir Decewicz.

Jak dodaje, myjnia bezdotykowa ma obłożenie i jest rentowna, jeżeli na 1 stanowisko myjni bezdotykowej w okolicy przypada 5 tysięcy mieszkańców. Przykładowo, w mieście o wielkości 750 tys. mieszkańców może być więc około 150 stanowisk mycia bezdotykowego, czyli około 40 myjni, z których każda ma 4 stanowiska.

We franczyzie

Nie trzeba realizować inwestycji na własną rękę. Można nawiązać współpracę z jedną z firm, które odsprzedają koncept. Taką jest polska firma SteamArt, która stworzyła sieć Mobilnych Myjni Parowych, czyli z dojazdem do klienta, działającą w Polsce i Danii. Wejście do biznesu kosztuje 9 tys. zł. Partner musi co miesiąc płacić sieci 350 zł. W zamian otrzymuje narzędzie do pracy w postaci mobilnej myjni parowej, certyfikaty pozwalające na pracę w dowolnie wybranym miejscu, wsparcie przy zawieraniu kontraktów biznesowych oraz kompleksowe szkolenie.

Inną siecią jest Auto-Spa, która dysponuje już lokalizacjami i pozwoleniami na budowę myjni. – Mamy ich kilkaset. W tym roku chcemy pozyskać 30 franczyzobiorców – wyjaśnia Sławomir Decewicz.

Minimalny wkład własny wymagany w tej sieci to 150 tys. zł netto. Oprócz tego franczyzodawca ponosi opłatę wstępną w kwocie 10 – 14 tys. zł netto za stanowisko myjni oraz bieżącą w wysokości 500 – 700 zł netto miesięcznie od stanowiska.