Cofnięty licznik czy powypadkowe auto-składak to nierzadko spotykana diagnoza po przeglądzie używanego samochodu, sprowadzonego z zagranicy. Do Europejskiego Centrum Konsumenckiego trafia wiele skarg na nieuczciwych sprzedawców z Niemiec czy Holandii. Na ich podstawie powstała lista podpowiedzi, jak uniknąć haczyków i nie dać się naciągnąć.
1. Kupujesz auto przez internet? Nie płać "z góry"
Pan Kowalski znalazł w popularnym serwisie www.mobile.de ogłoszenie o sprzedaży używanego auta średniej klasy. Skontaktował się z niemieckim sprzedawcą, który poinformował go, że dostarczeniem samochodu zajmie się firma przewozowa.
Potem zawarł umowę na odległość ze sprzedawcą i zgodnie z ustaleniami przelał 5000 EUR na konto firmy przewozowej. Status przesyłki mógł śledzić na stronie internetowej. Kiedy auto nie dotarło w umówionym terminie, Kowalski próbował skontaktować się ze sprzedawcą - bezskutecznie, zaś witryna firmy przewozowej zniknęła.
"Tak wygląda powtarzalny schemat działania samochodowych oszustów. Podobnych spraw trafiło do nas kilkanaście" - mówi Małgorzata Furmańska, prawnik z Europejskiego Centrum Konsumenckiego.
2. Sprawdź, czy sprzedawca istnieje naprawdę
Wiarygodność każdego przedsiębiorcy w Europie można zweryfikować nie wychodząc z domu. Wystarczy wpisać nazwę firmy do wyszukiwarki w rejestrze podmiotów gospodarczych danego kraju (odpowiedniki polskiego Krajowego Rejestru Sądowego) i sprawdzić, od kiedy istnieje i gdzie ma siedzibę.
Tabelę z linkami do wyszukiwarek rejestrów przedsiębiorców w krajach UE znajdziesz tu KLIKNIJ
3. Uważaj na oferty typu "Specjalista-tłumacz pomoże w zakupie samochodu na terenie Niemiec"
Warto dokładnie przyjrzeć się ogłoszeniom w serwisach aukcyjnych, w których osoby podające się za znawców oferują wyjazd i fachową pomoc przy zakupie samochodu, np. w Niemczech czy Holandii. Rzekomy profesjonalista oferuje swoją usługę w trybie "kup teraz", nie podpisując z kupującym żadnej umowy. Pomaga w znalezieniu samochodu, a na miejscu negocjuje umowę i sprawdza dokumenty sporządzone w obcym języku. Niestety zdarza się, że taka osoba nie jest prawdziwym specjalistą i współpracuje z nieuczciwym dilerem, fałszywie tłumacząc treść dokumentów kupującemu.
4. Nalegaj, by zapewnienia sprzedawcy były potwierdzone NA PIŚMIE
Zwykle dilerzy zachwalają stan samochodu, twierdząc, że jest w idealnym stanie. Dopiero po przeglądzie w Polsce okazuje się, jak bardzo obietnice rozmijają się z rzeczywistością.
"Zanim wpłacimy pieniądze, powinniśmy skłonić sprzedawcę do pisemnego potwierdzenia w umowie, np. bezwypadkowości auta, stanu licznika itp. To dowód niezbędny do dochodzenia roszczeń w razie, gdyby okazało się, że samochód ma wady" - radzi Małgorzata Furmańska, prawnik z Europejskiego Centrum Konsumenckiego.
Jak kantują Niemcy? Oto haczyki...
5. Poznaj popularne haczyki w umowach z niemieckimi dilerami
Często negocjacje, dotyczące warunków zakupu samochodu, prowadzone są w języku angielskim, ale umowa zostaje sporządzona w języku niemieckim - handlarze bez skrupułów wykorzystują nieznajomość języka niemieckiego.
Warto zwrócić uwagę na kilka szczególnych zapisów, które mogą pozbawić kupującego ochrony prawnej. Zgodnie z przepisami sprzedawca w Niemczech może dokonać wyłączenia swojej odpowiedzialności wynikającej z niezgodności towaru z umową w dwóch sytuacjach:
- gdy działa jako osoba prywatna, a sprzedaż nie odbywa się w ramach jego działalności gospodarczej,
- gdy zarówno sprzedawca jak i kupujący działają jako handlowcy (obaj w ramach działalności gospodarczej).
Aby stworzyć taką sytuację prawną, diler może użyć w umowie jednego z następujących zapisów:
- "Händlerkauf", "Händlergeschäft" - oznacza, że kupujący i sprzedający są przedsiębiorcami (działają w ramach swojej działalności gospodarczej, a nie prywatnej)
- "Käufer bestätigt Gewerbetreibender" - kupujący potwierdza, że jest przedsiębiorcą (handlowcem)
- "Kauf zwischen zwei Verbrauchern" - oznacza, że kupujący i sprzedający zawierają transakcję jako osoby prywatne
Jeśli któryś z wymienionych zwrotów znajduje się w umowie zawieranej z niemieckim dilerem, istnieje znaczące prawdopodobieństwo, że w dokumencie pojawi się także dodatkowy zapis w rodzaju: "Ohne Garantie"/ "Unter Ausschluss jeglicher Gewährleistung" / "Ausschluss der Sachmängelhaftung", który oznacza "bez prawa do roszczeń z gwarancji".
6. Zainwestuj w przegląd przed zakupem
Wielu rozczarowań udaje się uniknąć poprzez oddanie samochodu do sprawdzenia w niezależnym warsztacie jeszcze przed podpisaniem umowy ze sprzedawcą. Najczęstsze problemy, które wielu kupujących odkrywa dopiero po zawarciu transakcji to cofnięty licznik, ukryte usterki, np. uszkodzony silnik czy fakt, że samochód jest powypadkowy. Jeśli nie będzie możliwości dokonania przeglądu przez zakupem, warto przynajmniej pojechać po auto ze znajomym, znawcą samochodów.
7. W razie problemów zwróć się po bezpłatną pomoc do Europejskiego Centrum Konsumenckiego
Konsumenci, którzy padli ofiarą nieuczciwych dilerów, sprzedających używane samochody w krajach Unii Europejskiej, Islandii i Norwegii, mogą szukać pomocy w Europejskim Centrum Konsumenckim w Warszawie (www.konsument.gov.pl; tel. 22 55 60 118). Dzięki mediacji pomiędzy pokrzywdzonym konsumentem a zagranicznym przedsiębiorcą, ECK pomaga doprowadzić do rozwiązania sporu i uzyskania odszkodowania.
Komentarze(27)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeGadka że kupiłem od starego dziadka , nie dał mu w kość mnie nie przekonuje , jeżdżac dwójką czy trójką i max. 50 na godzinę bardziej zarzyna auto niż normalna jazda.
Kurcze jak sie to dziadostwo robi monder, tylko chyba kasa sie nie zagadza - kta ja ma idzie do dilera, kto nie ma kupuje uzywane dziadostwo
Chyba debil kupuje cos czego na oczy nie widzil, nie przeprowadzil probnej jazdy, wysyla cla sume, zamiast zaliczki. Oczywiscie to moze byc tylko cwok z polski
to nieszkoda mi te 120 Euro.
Kazdy 3-7 letni samochod powinien miec ksiazke przegladu z pieczecia , gdzie tez stoi ile mial kilometrow przy kazdym przegladzie.
nie masz juz zadnej gwarancji nawet w renomowanych firmach.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie sprzedaje rocznego auta za pół ceny , to auto coś " boli " i to poważnie , nie piszcie pierdół o jeżdzie na TUV , jak sprzedający ma coś do ukrycia to gadka jest krótka , bierzesz albo spadasz bo ja nie będę po żadnych TUV jeżdził a tym bardziej nie da auta by samemu jechać , na tych stacjach nie sprawdza się czy auto było bite , sprawdzą tylko czy jest technicznie sprawne..Bredzcie dalej.Jak pisałem , podobnie jak w Polsce , znam auto i poprzedniego właściciela i czekam tylko kiedy zechce go się pozbyć na rzecz nowego. Kupowanie auta w Polsce to nie najlepszy pomysł , ceny durne , w ramach gwarancji zafunfundują z 10 obowiązkowych przeglądów by nie utracić gwarancji po ca 1000 zł od wizyty , zresztą te nowe są robione w Europie z papieru a w Azji z ryżu.
Wolę 10 letnie z Niemiec jeżdżone po drogach jak stół niż nasze dwuletnie wybite na dziurach , Niemiec dba o auto , na TUV za flaszkę jak u nas przeglądu nie załatwisz.
Prawo powinno położyć rękę na sprzedawców, którzy wciskają swoim rodakom wypolerowane trumny na kólkach, kłamiąc całą swoją zawodową historię, lgając jak psy, aby tylko pchnąć. A biedni, szare Kowalskie biora , bo się nie znają. Zauważcie jakie domy mają dilerzy aut w Polsce, podobne co politycy...jaki wniosek - rżną swoich ile wlezie. Tylko taki stawia dom w 5 latek, a pół jego gminy jeździ jego towarem gdzie przy wypadku ludzie w środku auta "używanego" nie mają szans na bezkontuzyjne wyjście z niego, cdn
Lewizny, w auto powypadkach gdzie wyszczeliy podychy wpychają oporniki za 2zł każdy, aby komputer nie wykrywał błedu, poduszki nie sprawne...a co się stanie gdy bedzię dzwonek, a nie daj Bóg jedziemy z dziećmi do tego...? Uważajcie, ludziska to nie żarty, wiem co piszę!
Po tym przebiegu robi się szmelc.
Więc jak Niemiec przejedzie 150 - 200tys w jakieś 2 czy 3 lata...To Goni Dla Polskiego Frajera.
I Ja jestem z tego Bardzo ale to bardzo zadowolony