Czarne chmury gromadzą się nad tyskim zakładem Fiat Auto Poland. Związki zawodowe poproszą premiera Donalda Tuska o pomoc.

Jeszcze w tym roku taśma produkcyjna tyskiego zakładu będzie zatrzymana na 13 dni - poinformował w sobotę pracowników Zdzisław Arlet, dyrektor tyskiego zakładu. Począwszy od września do grudnia fabryka nie będzie pracować po dwa, trzy dni w miesiącu. Dodatkowo zakład zatrzyma też zwyczajowo produkcję na dwa tygodnie w sierpniu (wtedy stoją wszystkie zakłady koncernu z Turynu, bo Włosi wyjeżdżają na wakacje).

Reklama

Co więcej, w Tychach mogą też zapomnieć o pracy w sobotę i w niedzielę. "Przechodzimy na pięciodniowy tydzień pracy" - mówi Franciszek Gierot, szef "Solidarności ’80" w Fiacie.

Tyski zakład zwalnia tempo produkcji, gdyż na Starym Kontynencie słabnie popyt na produkowane przez niego samochody. W maju sprzedaż koncernu z Turynu tąpnęła aż o 22 proc. W efekcie od kwietnia mniej produkuje też zakład w Tychach. Produkcja Pandy jest niższa o jedna piątą, a plany produkcyjne ratują jeszcze tylko Fiat 500 i Ford Ka produkowany w Tychach na zlecenie amerykańskiego koncernu.

Reklama

Jak ustalił "DGP", zmniejszenie sprzedaży i produkcji przełoży się wkrótce także na liczbę etatów w fabryce, która zatrudnia 6,5 tys. osób. Do końca roku z zakładem pożegna się około 350 z 1000 pracowników zatrudnionych na czas określony. Już w tym miesiącu nie przedłużono umów z 60 pracownikami.

W szeregach załogi zaczyna wrzeć, a związki zawodowe organizują grupę lobbingową.

"Chcemy stworzyć wspólny front i bronić naszych miejsc pracy, tak jak robią to związkowcy we Włoszech" - mówi Franciszek Gierot. Ma na myśli naciski polityczne, które doprowadziły do ulokowania produkcji nowej Pandy w Pomigliano d’Arco pod Neapolem, a nie w Tychach. W liście, który trafi nie tylko na biurko dyrektora generalnego Fiata Sergia Marchionne, ale także premiera Donalda Tuska, związki zaproszą obydwu na poważne rozmowy w sprawie przyszłości fabryki. Według organizacji związkowych objęcie zakładu specjalną strefą ekonomiczną i danie firmie ulg podatkowych jest jak najbardziej realne i zwiększy szanse zakładu nie tylko na produkcję Lancii Ypsilon, lecz także od 2013 r. Fiata Uno. Andrzej Halarewicz, szef polskiego oddziału firmy monitorującej rynek motoryzacyjny JATO Dynamics, uważa, że rząd powinien zastanowić się nad wsparciem inwestycji Fiata. "Nie ma innego wyjścia. Jeżeli chcemy być konkurencyjną gospodarką i przyciągać inwestorów, to jesteśmy skazani na wspieranie finansowe inwestorów takich jak Fiat" - uważa Halarewicz.