System RedLight masowo łowi kierowców

Coraz więcej kamer rejestrujących wykroczenia działa na polskich drogach. Nie chodzi tylko o radary i odcinkowe pomiary prędkości. Nowe urządzenia, za które odpowiada GITD, niezawodnie dokumentują zachowanie kierowców, którzy przejeżdżają na czerwonym świetle. Wysoki mandat grozi nie tylko za zbyt szybką jazdę - "późne żółte" lub "ciemnopomarańczowe" już nie będzie wytłumaczeniem, tak jak podczas tradycyjnej kontroli drogowej.

Największym mandatem ryzykują jednak kierowcy, którzy wbrew sygnałom przejadą przez skrzyżowanie drogowo-kolejowe. System RedLight, będący częścią sieci CANARD, pracuje również na krzyżówkach ruchu drogowego z kolejowym. To właśnie tam sypią się najbardziej dotkliwe mandaty. Jak to działa i gdzie umieszczono już rejestrujące przewinienia kierowców kamery?

Reklama

Mandat i punkty. GITD ma nową broń

Reklama

W przeciwieństwie do urządzeń mierzących prędkość jazdy, kamery RedLight nie muszą być oznakowane. Przed skrzyżowaniami, na których rejestrowany jest przejazd na czerwonym świetle, nie umieszcza się znaku informującego o pomiarze. Nic dziwnego, że skuteczność systemu jest imponująca - przez pierwsze 6 miesięcy 2024 roku, 41 urządzeń zainstalowanych na skrzyżowaniach zarejestrowało 35 276 naruszeń. Kolejne 6400 mandatów zostało wystawionych kierowcom, którzy wpadli na trzech przejazdach objętych systemem. Kamer szybko przybywa, a obecnie w Polsce działają one w 47 punktach. Liczba wykrytych w tym roku naruszeń wynosi już ponad 50 000.

Kamery systemu RedLight w Białymstoku na skrzyżowaniu ulic Kazimierza Wielkiego, Piastowskiej, gen. Sosabowskiego i gen. Sulika / GITD

Najnowszym przykładem jest jednak ten z Białegostoku. Od miesiąca system działa na dwóch miejskich skrzyżowaniach. Efekt? Ponad 400 zarejestrowanych wykroczeń. Kamery na skrzyżowaniu Kazimierza Wielkiego, Piastowskiej i Generała Sulika zarejestrowały do tej pory 313 wykroczeń polegających na przejechaniu przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Z kolei system monitorujący podobne zachowania na skrzyżowaniu Zwierzynieckiej i Św. Ojca Pio zarejestrował 90 naruszeń - komentuje Wojciech Król, rzecznik Głównej Inspekcji Transportu Drogowego.

Kierowcy masowo popełniają ten błąd

Jaki mandat grozi kierowcy za wykroczenie? Wjazd na skrzyżowanie przy czerwonym świetle skutkuje nałożeniem mandatu w wysokości 500 zł oraz 15 punktami karnymi doliczanymi do konta. To jednak łagodny wymiar kary w porównaniu z tym, który czeka kierowców popełniających wykroczenia na przejazdach kolejowych. Na takich skrzyżowaniach również działa system RedLight, a zmotoryzowani wpadają masowo. Wszystko przez niewystarczającą znajomość przepisów.

Nowy system RedLight monitoruje przejazd kolejowo-drogowy w Radomsku / CANARD

Niewielkie, żółte kamery uważnie obserwują zachowanie wobec sygnalizacji świetlnej zamontowanej przed zaporami. Wystarczy pospieszyć się o parę sekund i wjechać na torowisko jeszcze przed pełnym podniesieniem zapór. Szlaban musi celować w niebo i tworzyć kąt 90 stopni z podłożem - w myśl obowiązujących przepisów i zgodnie z najnowszym taryfikatorem, kierowcy słono zapłacą za niecierpliwość. Taki sam mandat grozi tym, którzy zignorują pulsujące czerwone światło sygnalizatora S-1, który zabrania wjazdu. Nawet jeśli rogatki zostały podniesione, ale sygnalizator nadal miga, należy bezwzględnie poczekać przed linią zatrzymania bądź odpowiedniem znakiem pionowym - może to ozanaczać, że mimo podniesienia zapór, zbliża się kolejny pociąg. Niezależnie od powodu, w przypadku przedwczesnego wjazdu za sygnalizator mówimo o karze w wysokości 2000 zł (4000 zł w recydywie) oraz 15 punktach karnych.

CANARD rośnie w siłę

Nie tylko RedLight przynosi Głównemu Inspektoratowi Transportu Drogowego tysiące mandatów. W sieci działa aktualnie 449 fotoradarów, które od początku tego roku zarejestrowały przeszło 571,3 tys. naruszeń. Odcinkowy pomiar prędkości obejmuje z kolei już 51 lokalizacji, w których od początku 2024 roku kamery złapały ponad 264,4 tys. kierowców. Najskuteczniejszy OPP, czyli ten między węzłami Kostomłoty a Kąty Wrocławskie, na przekroczeniu dozwolonej prędkości przyłapał już 71 437 osób. Nieustające inwestycje w rozwiązania mające pilnować kierowców sprawiają, że te liczby będą tylko wzrastać. No, chyba że Polacy zdejmą nogę z gazu i w obawie o wysokie mandaty zaczną jeździć zdecydowanie wolniej…

Odcinkowy pomiar prędkości / dziennik.pl