Samochód elektryczny to przywileje. Zgodnie z zapisami zawartymi w ustawie o elektromobilności właściciel elektryka może legalnie jeździć po buspasach oraz parkować za darmo w płatnych strefach. W myśl nowych rządowych pomysłów do tych udogodnień dołączy możliwość przemieszczania się po tzw. strefach czystego transportu, gdy te powstaną w centrach polskich miast. Można pokusić się o stwierdzenie, że jeśli ktoś "ma lepiej" to zawsze znajdzie się inny, który będzie mu zazdrościć. Jakie jest podejście Polaków do przywilejów związanych z posiadaniem samochodu elektrycznego? Sprawą zajęli się analitycy polskiej firmy badawczej InsightOut Lab do spółki z ekspertami marki Volkswagen.
W najnowszym raporcie możemy przeczytać, że 66 proc. ankietowanych Polaków chciałaby mieć możliwość jeżdżenia buspasami i parkowania za darmo w płatnych strefach. Tylko 17 proc. nie jest zainteresowana takimi przywilejami.
– Widać tu różnice w podziale na poszczególne grupy badanych. Legalnym jeżdżeniem po buspasach i darmowym parkowaniem w płatnych strefach częściej zainteresowani są mężczyźni niż kobiety (69 proc. do 62 proc.) oraz ludzie młodzi niż starsi (25-34 lata – 73 proc.; powyżej 55 lat – 63 proc.) – wyjaśniają analitycy.
Kupię przywileje "elektryka"
Co ciekawe, dla niemal co trzeciego ankietowanego Polaka (31 proc.) przywileje te są na tyle atrakcyjne, że byliby gotowi płacić abonament za ich posiadanie. Jak dużo?
- do 100 zł miesięcznie – 64 proc. odpowiedzi,
- do 200 zł miesięcznie – 16 proc.
- do 300 zł miesięcznie – 9 proc.
- do 400 zł miesięcznie – 6 proc.
- do 500 zł miesięcznie – 3 proc.
- powyżej 500 zł miesięcznie – 2 proc.
Oznacza to, że co piąty ankietowany (20 proc.), który byłby skłonny płacić abonament za jeżdżenie buspasami i darmowe parkowanie w płatnych strefach, deklaruje że mógłby przeznaczać na to powyżej 200 zł miesięcznie.
Co ciekawe, możliwość posiadania wspomnianych przywilejów bardzo wyraźnie wpływa na deklarowaną decyzję zakupową.
Jaki samochód?
Badacze poprosili respondentów o wyobrażenie sobie, że podejmują decyzję o zakupie nowego samochodu i mają do wyboru dwa auta tej samej klasy. Różnią się tym, że jedno z nich jest o 40 proc. droższe, ale daje możliwość legalnego jeżdżenia buspasami oraz bezpłatnego parkowania w płatnych strefach. Pytanie w żaden sposób nie sugerowało, że w przypadku droższego auta mowa jest o samochodzie elektrycznym – chodziło o sprawdzenie, jak istotne przy wyborze samochodu mogą być przywileje z nim związane. Efekt?
Aż 17 proc. ankietowanych wybrało auto o 40 proc. droższe, które daje wspomniane uprawniania. A 27 proc. zaznaczyło odpowiedź "trudno powiedzieć" (tańszy, zwykły samochód wybrało 56 proc. osób). – W pytaniu nie zawarto innych korzyści związanych z eksploatacją samochodu elektrycznego, m.in. środowiskowych czy tych dotyczących niższych kosztów eksploatacji – podkreślają autorzy badania.
Polak ciągle zazdrosny?
A jak Polacy oceniają przywileje przysługujące "elektrykom"? Niespełna połowa (45 proc.) popiera prawo dające takie korzyści właścicielom samochodów elektrycznych. Odpowiedź "trudno powiedzieć" zaznaczyło 24 proc. A prawie co trzeci (31 proc.) nie jest zwolennikiem takich udogodnień dla użytkowników aut na prąd. Czyli ci ostatni wyznają zasadę psa ogrodnika – sam nie zjem i nikomu nie dam. Albo odnosząc się do kierowców: jeśli ja stoję w korku, to i on powinien. Szkoda.