Przy stosowaniu środka karnego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów popadamy ze skrajności w skrajność. Pięć lat temu ustawodawca stwierdził, że sądy są zbyt pobłażliwe dla łamiących prawo kierowców i zbyt często zamiast zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów odbierają prawo jazdy tylko określonej kategorii. Postanowił więc – w ramach tzw. ustawy o pijanych kierowcach (Dz.U. z 2015 r. poz. 541) – zmienić art. 12 ustawy o kierujących pojazdami (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 341 ze zm.).
W efekcie orzekane przez sądy środki karne w postaci zakazu prowadzenia pojazdów jednej tylko kategorii często są nic niewarte. Dlaczego?
Rozszerzające przepisy
Zgodnie z art. 42 ust. 1 kodeksu karnego sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów określonego rodzaju w razie skazania osoby uczestniczącej w ruchu za przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, w szczególności jeżeli z okoliczności popełnionego przestępstwa wynika, że prowadzenie pojazdu przez tę osobę zagraża bezpieczeństwu w komunikacji. W przypadku jazdy w stanie nietrzeźwości lub ucieczki z miejsca wypadku zgodnie z art. 42 par. 2 k.k. sąd może orzec zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów lub wybranych kategorii na trzy lata.
Reklama
Jednak nałożenie przez sąd zakazu prowadzenia pojazdów jednej tylko kategorii wcale nie oznacza, że kierowca zachowa prawo jazdy w pozostałych posiadanych przez siebie kategoriach.
Zgodnie bowiem z art. 12 ustawy o kierujących pojazdami, jeśli sąd odbierze prawo jazdy kategorii AM, A1, A2 lub A, starosta nie może wydać duplikatu prawa jazdy w zakresie kategorii B lub B1. Z kolei jeśli sąd orzekł zakaz prowadzenia pojazdów osobowych (kategoria B), nie można wydać duplikatu dokumentu w zakresie posiadanych przez kierowcę uprawnień do kierowania motorem, ciężarówką czy autobusem (patrz infografika).
Innymi słowy, przepisy ustawy o kierujących pojazdami rozszerzają orzeczony przez sąd zakaz prowadzenia pojazdów.
Skarga do TK
Taki przypadek spotkał jednego z kierowców, wobec którego sąd zastosował zakaz prowadzenia pojazdów kategorii B (z wyłączeniem pozostałych). Wyrok uwzględniał sytuację zawodową mężczyzny i umożliwiał mu dalsze wykonywanie zawodu.
Kiedy jednak mężczyzna chciał otrzymać duplikat dokumentu uwzględniający pozostałe posiadane przez siebie uprawnienia, starosta – powołując się na art. 12 ust. 2 pkt 2 i 3 ustawy o kierujących pojazdami – odmówił jego wydania. Jego decyzję podtrzymało Samorządowe Kolegium Odwoławcze, a następnie wojewódzki i Naczelny Sąd Administracyjny.
W rezultacie mężczyzna, nie mogąc wykonywać zawodu kierowcy, został przeniesiony na inne, gorzej płatne stanowisko. Po wyczerpaniu drogi administracyjnej postanowił wnieść skargę konstytucyjną do Trybunału Konstytucyjnego.
Nie karać dwa razy
Jak podkreśla mec. Sylwia Solarz-Grabczak reprezentująca kierowcę, art. 12 ust. 2 pkt 2 i 3 narusza zasadę zakazu ponownego karania za to samo zdarzenie, to jest zasadę ne bis in idem.
Ne bis in idem oznacza zakaz podwójnego i wielokrotnego karania tej samej osoby fizycznej za popełnienie tego samego czynu zabronionego. Zasada ta nie jest wprost wyrażona w przepisach konstytucji, ale jest wywodzona z określonej w art. 2 ustawy zasadniczej zasady demokratycznego państwa prawa – tłumaczy.
Ale to nie wszystko. Zdaniem skarżącego kwestionowany przepis narusza też zasadę poprawnej regulacji (również wywodzoną z art. 2). Jest on bowiem sprzeczny z art. 42 k.k., który pozostawia sądowi swobodę co do tego, jaki środek karny w określonym stanie faktycznym należy zastosować.
– Takie ukształtowanie przepisów wprowadza w błąd obywateli co do ich sytuacji prawnej. Skarżący, wobec którego sąd zastosował zakaz prowadzenia pojazdów określonego rodzaju, nie kwestionował tego rozstrzygnięcia, bo sąd uwzględnił jego sytuację zawodową i rodzinną. W podobną pułapkę wpadają wszyscy oskarżeni, którzy godzą się na zastosowanie takiego środka karnego w ramach dobrowolnego poddania się karze, gdzie możliwości apelacji są ograniczone – tłumaczy mec. Solarz-Grabczak.
Podkreśla, że takie osoby najczęściej nie mają świadomości, że orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów określonego rodzaju zostanie potem na mocy przepisów administracyjnych rozszerzony.
– Ta ewidentna sprzeczność między przepisami karnymi a administracyjnymi prowadzi do naruszenia art. 45 konstytucji gwarantującego prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd – dodaje prawniczka.
Niedobry automatyzm
Nie bez znaczenia jest to, że sąd, który decyduje się na odebranie uprawnień do kierowania pojazdami określonego rodzaju, w konkretnym stanie faktycznym kieruje się tym, aby wydane rozstrzygnięcie w maksymalnym stopniu sprzyjało zapewnieniu bezpieczeństwa ruchu drogowego, ale jednocześnie nie stanowiło zbyt surowej i niepotrzebnej represji. Natomiast starosta – rozszerzając ten zakaz – nie bada jego zasadności, tylko automatycznie stosuje przepis.
Wojciech Kotowski, autor komentarza do ustawy o kierujących pojazdami, stoi na stanowisku, że decyzja o tym, w jakim zakresie uprawnienia do kierowania powinny być odebrane, powinna należeć tylko do sądu powszechnego.
– Najlepiej byłoby, gdyby kierowca tracił uprawnienia do kierowania pojazdami takiej kategorii, do jakiej należał pojazd, którym naruszył przepisy. Oczywiście jeśli było to sporadyczne. W przypadku kierowców notorycznie naruszających przepisy sądy powinny bezwzględnie orzekać zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów – podsumowuje.