Najnowsze nieoznakowane BMW 330i (F30 po niedawnym liftingu), które właśnie dostali policjanci drogówki z komendy powiatowej w Lubinie (woj. dolnośląskie) upolował aparatem Waldemar Szańkowski specjalizujący się w fotografii ratowniczej.
Samochód został zakupiony w ramach przetargu ogłoszonego przez Komendę Wojewódzką Policji we Wrocławiu. Postępowanie rozstrzygnięto pod koniec listopada 2016 roku - najkorzystniejszą ofertę przedstawiła spółka Auto Fus, czyli warszawski diler marek BMW, Rolls Royce i Mini. Z dokumentacji przetargowej wynika, że auto kosztowało 198 300 zł.
- Połowę tej kwoty wyłożyła spółka KGHM Polska Miedź, a reszta pochodziła ze środków policji - wyjaśnia w rozmowie z dziennik.pl asp. sztab. Jan Pociecha, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Lubinie. Dodał, że używana do tej pory insignia z wideorejestratorem wróciła do kolumny transportowej KWP we Wrocławiu.
"Tajny" radiowóz BMW ma wrocławskie numery rejestracyjne i wyposażony jest w dwulitrowy doładowany silnik benzynowy o mocy ok. 250 KM (350 Nm). Piraci drogowi powinni czuć się zaniepokojeni, bo według danych producenta sprint od zera do 100 km będzie trwać nie więcej niż 6 sekund. Prędkość maksymalna to 250 km/h.
- Kierowcy zatrzymywani za przekroczenie prędkości są zdziwieni. Przyznają, że nie spodziewali się BMW z wideorejestratorem - powiedział nam Pociecha.
Pytany o to, jak mundurowym się jeździ tylnonapędowym radiowozem - bo przecież takie auto zachowuje się zupełnie inaczej niż insignia - odparł, że za kierownicą BMW zasiadają doświadczeni funkcjonariusze, po szkoleniach w policyjnych ośrodkach. - Jeden z nich ma za sobą 20 lat służby w ruchu drogowym - dodał.
Na pokładzie policyjnego BMW za przednią szybą zamontowano jedną kamerę. Aby nagranie mogło być dowodem winy, radiowóz wyposażony w wideorejestrator musi przynajmniej przez chwilę jechać z tą samą prędkością co namierzony kierowca. Oznacza to, że policjanci najzwyczajniej mierzą wówczas własną prędkość. Kamerą oraz "nagrywarką" steruje przy pomocy przewodowego pilota policjant, który siedzi obok kierowcy radiowozu.
Bystre oko zauważy dodatkowe lampy diodowe wbudowane między żebrami osłony chłodnicy szarego BMW. Kiedy kierowca ujrzy ich rozbłyski w lusterku wstecznym, może to oznaczać, że policjanci mają już gotowy film z udokumentowanym wykroczeniem. Dowód winy będzie można obejrzeć na monitorze, rozsiadając się na tylnej kanapie BMW.
Wbrew twierdzeniom sprzedawców antyradarów, wideoradar nie emituje żadnych fal, które mogłyby go zdradzić.
Nieoznakowane radiowozy z wideorejestratorem to najskuteczniejsza broń policji. Nigdy nie wiadomo, gdzie polują, a ich najczęstszą ofiarą jest kierowca, który przekracza prędkość dwu-, a nawet trzykrotnie. Wideorejestratorem można dokumentować również inne wykroczenia.
Kierowcy przez ostatnie lata przywykli do bardzo popularnych samochodów w roli zamaskowanych radiowozów - a takim niewątpliwie są opel insignia, volkswagen passat czy skoda superb. Takie "tajne" radiowozy wyglądają niepozornie - patrolują drogi incognito, wtapiają się w tłum innych aut na drodze. Za egzotyczne radiowozy można uznać mitsubishi lancera evolution X drogówki z Białegostoku, BMW serii 7 E38 przejęte od BOR przez warszawskich mundurowych czy nieoznakowane BMW serii 5 (E60) jako radiowóz świętokrzyskiej policji. Co ciekawe, nieoficjalnie mówi się, że "pozyskano ten samochód drogą sądową".