Przerzut za granicę nowych aut kupionych w polskich salonach jest opłacalny nie tylko dzięki wahaniom notowań złotego wobec euro, ale przede wszystkim dzięki nielegalnemu procederowi odzyskiwania VAT od aut wywiezionych za granicę. Sprawą zajmuje się już ABW. Podpułkownik Maciej Karczyński, jej rzecznik, potwierdza, jednak odmawia podania szczegółów, odsyłając do gospodarza postępowania - Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. Możemy jedynie potwierdzić, że prowadzimy śledztwo w sprawie obrotu samochodami osobowymi - zastrzega Marta Pętkowska, rzecznik przemyskiej prokuratury.
Z naszych informacji wynika, że chodzi o reeksport aut. Do tej pory o tym zjawisku mówiło się w kontekście legalnego wykorzystywania przez pośredników wahań kursu złotego wobec euro oraz rabatów od sprzedawców, które są z reguły wyższe w Polsce niż np. w Niemczech. Okazuje się, że profity pośredników bywają znacznie większe, ale nielegalne. Zarejestrowane w Polsce firmy występują do urzędu skarbowego o zwrot VAT, choć w Niemczech inna spółka deklaruje opłacenie tego podatku w Polsce. W ten sposób korzyść z obrotu samochodem zwiększa się o dodatkowe 23 proc. jego wartości. To spore kwoty, bo średnia cena aut sprzedawanych w Polsce sięga 90 tys. zł.
Instytut Samar, który monitoruje rynek motoryzacyjny, szacuje, że reeksport obejmuje co dziesiąte auto wyjeżdżające z salonów. W 2013 r. było ich ok. 40 tys., a w tym już ponad 11 tys. To oficjalne szacunki, bo według nieoficjalnych reeksportowanych może być nawet trzy razy więcej aut.
Reklama