Rząd znów musi zmierzyć się z autostradowymi problemami. Dziś Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaopiniuje wniosek o podwyżkę stawek za przejazd autostradą A4 z Katowic do Krakowa autorstwa spółki Stalexport Autostrada. Jutro Lech Witecki, szef GDDKiA, spotka się z wykonawcą jednego z rozgrzebanych przez Chińczyków odcinków autostrady A2 z Łodzi do Warszawy; wykonawca może nie zdążyć na Euro 2012.
Z naszych informacji wynika, że rządowa agencja do budowy dróg na pewno nie wyda zgody na podniesienie stawek na A4. To jednak tylko gra pozorów, bo opłaty na tej trasie i tak zmienią się 1 marca. - GDDKiA nie ma narzędzi, żeby wstrzymać wprowadzenie podwyżki - mówi Emil Wąsacz, prezes spółki Stalexport Autostrada, koncesjonariusza trasy.
Shutterstock
Płatnym, 61-kilometrowym odcinkiem autostrady A4 średnio jeździ 30 tys. aut na dobę. Za przejazd trzeba dziś zapłacić 16 zł. Koncesjonariusz podniesie opłaty na każdej bramce o 1 zł, czyli w sumie o 2 zł. - Z podwyżką i tak długo zwlekaliśmy. Dużo wygodniej byłoby nam podnieść stawki 1 stycznia, ale chcieliśmy ominąć świąteczno-urlopowy szczyt - tłumaczy Wąsacz i zapewnia, że całość wpływów z bramek idzie na modernizację trasy A4. Z tego powodu pierwsza dywidenda dla udziałowców spółki zaplanowana jest dopiero na 2018 r.
Reklama
Shutterstock
Natomiast na jutro GDDKiA wyznaczyła spotkanie z wykonawcą 20-km odcinka A2. Powód - pomimo wyjątkowo łagodnej pogody prace realizowane przez Dolnośląskie Surowce Skalne nie posuwają się zgodnie z planem. Spółka może się pochwalić zaledwie 40-proc. zaawansowaniem prac, a to o wiele mniej niż Eurovia Polska, która kończy inny rozgrzebany przez Chińczyków odcinek autostrady. Wczoraj Sławomir Nowak, minister infrastruktury, zapewniał, że wciąż są szanse na oddanie drogi kierowcom w czerwcu 2012 r.