Warszawa
Reklama

Auto stworzone przez Polaka zachwyciło we Frankfurcie. Przejedzie 500 km bez ładowania

6 października 2015, 06:15
Tomasz Sewastianowicz: Urodził się Pan w Tychach. Pierwszy samochód jaki narysował Pan jako dziecko? Maluch? Kamil Łabanowicz: O rany, to było bardzo dawno temu! Tego akurat nie pamiętam, ale pamiętam pierwszy rysunek, który moja mama zawiesiła w honorowym miejscu. Miałem wtedy 4-5 lat. Nie był to kabriolet, na pewno nadwozie było trzydrzwiowe i zamknięte. Miał dłuższą maskę. W środku narysowałem postać, która miała wystawiony łokieć przez okno. Samochód był mały, może podświadomie był to któryś z modeli z tyskiej fabryki. Na 100 procent nigdy nie rysowałem ciężarówek. Jak zaczęła się przygoda z projektowaniem? Zawsze tego chciałem. Moje życie jako projektanta zaczęło się bardzo wcześnie. Od dziecka kreowałem w swojej głowie, że właśnie to będę robić kiedy już dorosnę. Moje dążenie do celu wspierali rodzice - mówili, że praca jest ważna, ale też żebym robił w niej to, co kocham. W efekcie rysowałem już w szkole w zeszytach gdzieś na ostatnich stronach. Potem rysowałem "legalnie" jako student architektury. Po drodze zaprojektowałem m.in. zderzaki do Fiata Seicento Sporting. W końcu zacząłem wygrywać konkursy dla amatorów-stylistów. Dzięki temu zainteresowała się mną szkoła z Mediolanu - była to Scuola Politecnica di Design. Tam ukończyłem studia podyplomowe, które przygotowują do projektowania samochodów.
Tomasz Sewastianowicz: Urodził się Pan w Tychach. Pierwszy samochód jaki narysował Pan jako dziecko? Maluch? Kamil Łabanowicz: O rany, to było bardzo dawno temu! Tego akurat nie pamiętam, ale pamiętam pierwszy rysunek, który moja mama zawiesiła w honorowym miejscu. Miałem wtedy 4-5 lat. Nie był to kabriolet, na pewno nadwozie było trzydrzwiowe i zamknięte. Miał dłuższą maskę. W środku narysowałem postać, która miała wystawiony łokieć przez okno. Samochód był mały, może podświadomie był to któryś z modeli z tyskiej fabryki. Na 100 procent nigdy nie rysowałem ciężarówek. Jak zaczęła się przygoda z projektowaniem? Zawsze tego chciałem. Moje życie jako projektanta zaczęło się bardzo wcześnie. Od dziecka kreowałem w swojej głowie, że właśnie to będę robić kiedy już dorosnę. Moje dążenie do celu wspierali rodzice - mówili, że praca jest ważna, ale też żebym robił w niej to, co kocham. W efekcie rysowałem już w szkole w zeszytach gdzieś na ostatnich stronach. Potem rysowałem "legalnie" jako student architektury. Po drodze zaprojektowałem m.in. zderzaki do Fiata Seicento Sporting. W końcu zacząłem wygrywać konkursy dla amatorów-stylistów. Dzięki temu zainteresowała się mną szkoła z Mediolanu - była to Scuola Politecnica di Design. Tam ukończyłem studia podyplomowe, które przygotowują do projektowania samochodów. / dziennik.pl
"Wiem, że inne firmy będą kopiować mój projekt - pierwszy raz to mówię i czuję się z tego powodu bardzo szczęśliwy" - przyznaje w rozmowie z dziennik.pl Kamil Łabanowicz, 34-letni projektant audi e-tron quattro, które trafi do produkcji seryjnej i będzie rywalizować z Teslą.

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:

Powiązane

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Reklama
Reklama
Reklama
Zobacz
Reklama