Druga połowa należała do córki, której majątek na skutek długów męża poddano egzekucji komorniczej. Komornik zbył udziały dłużniczki, po czym wydał kluczyki i dokumenty wozu nowemu nabywcy.
Sprawa jest o tyle skomplikowana, że nasza czytelniczka mieszka pod Gorzowem Wlkp., licytacja odbywała się w Wejherowie (tam mieszka córka), a nabywca przyjechał ze Szczecina. Współwłaścicielka nie była obecna podczas licytacji, ale też nie miała takiego obowiązku.
– 7 kwietnia minął miesiąc, odkąd zlicytowano auto, a do tej pory nabywca połowy praw do niego nie skontaktował się ze mną, by ustalić, w jaki sposób mamy korzystać z samochodu, czy też jak miałby odkupić pozostałe udziały – skarży się pani Lidia.
– Nie wiem, co się dzieje z autem, czy nie uległo wypadkowi, czy nie służy do popełnienia przestępstwa, czy nie przyjdą potem do mnie wezwania do zapłaty mandatów – martwi się kobieta.
Reklama
Ma też za złe komornikowi, że wydał auto, nie dbając o to, czy nabywca dogada się z właścicielem pozostałej części.
– Nie ma tu złotego środka, nie da się przedzielić dowodu rejestracyjnego na pół. Nowy nabywca nie może ani sprzedać auta, ani zarejestrować się jako współwłaściciel bez wiedzy drugiej strony. Moja rola kończy się z chwilą przeprowadzenia licytacji – tłumaczy Edmund Fudalewski, komornik, który prowadził licytację.
Potem nowy nabywca i właściciel drugiej połowy auta powinni spisać umowę, w której określą, w jaki sposób będą z niego korzystać, lub też jedna ze stron może nabyć od drugiej należącą do niej część pojazdu. Jeśli nie dojdą do porozumienia, kwestie tę rozstrzyga sąd. Może on też zarządzić sprzedaż auta i pieniądze podzielić między strony.
Jak przyznaje Robert Damski, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej, w takich wypadkach auto zawsze zostaje wydane nowemu nabywcy udziałów.
– Przy czym w 90 proc. przypadków pozostałe udziały należą do banku lub też innej instytucji finansowej, zabezpieczającej kredyt – mówi rzecznik KRK.
– Zgadzam się, że biorący udział w licytacji jest w uprzywilejowanej sytuacji, ponieważ decydując się na udział w niej, wie, że nie będzie samoistnym właścicielem auta. W przeciwieństwie do dotychczasowego współwłaściciela samochodu, który z dnia na dzień dowiaduje się, że dzieli go z obcą osobą – puentuje Damski.