Dlaczego solimy drogi?
Sól drogowa to rozwiązanie stosowane od lat. Wysypanie jej na powierzchnie dróg powoduje zmniejszenie temperatury zamarzania wody i śniegu. To zapobiega tworzeniu się lodu, dzięki czemu w mroźne dni poruszamy się po mokrej nawierzchni, a nie po gołoledzi. Sól zdecydowanie ułatwia utrzymanie bezpiecznych warunków na drodze, jest gwarancją lepszej przyczepności i powoduje zmniejszenie liczby wypadków.
Z powyższej definicji nie wynikają żadne wady. Posolone drogi to bezpieczeństwo kierowców i nie podlega to dyskusji. Wielu natomiast nie wie, że jest to bardzo destrukcyjne dla karoserii.
Dlaczego sól drogowa niszczy karoserię?
Przede wszystkim, między innymi przez sól samochody rdzewieją, zarówno od spodu, jak i na widocznej części karoserii. Sól drogowa to nic innego jak chlorek sodu, który z założenia ma właściwości higroskopijne. Oznacza to, że ten związek chemiczny przyciąga wodę i wilgoć z powietrza, które z kolei są zabójcze dla blachy. Jak wiadomo, korozja powstaje w wyniku utleniania żelaza. Ta reakcja wymaga tylko wody i tlenu.
Zapytacie więc: ale jak to możliwe, skoro mój samochód jest zabezpieczony antykorozyjnie? Odpowiedź jest prosta: sól wnika w zarysowania (także te mikroskopijne) na lakierze, powodując ich pogłębianie. Jeśli rysy będą odpowiednio głębokie, to stanie się dokładnie to, co opisywałem akapit wyżej. Taka sama sytuacja jest na powierzchni podwozia samochodu.
Dodajmy też, że samochody są zbudowane z wielu elementów konstrukcyjnych, które są fabrycznie "zamknięte": na przykład podłużnice, albo nadkola wewnętrzne między bagażnikiem a widocznym poszyciem z kształtem błotnika. Tamtędy często przebiegają odpływy w waszych autach i niekiedy są montowane gwinty śrub od kluczowych elementów zawieszenia. Jeśli fabrycznie te miejsca nie są odpowiednio zabezpieczone, to korozja wewnątrz nich jest niesamowicie destrukcyjna dla całego pojazdu i wymaga po kilku latach gruntownego remontu blacharskiego.
Jak zabezpieczyć lakier przed solą?
Zacznijmy od najprostszej metody, na którą każdy może sobie pozwolić. Chodzi o nic innego, jak regularne mycie samochodu i spłukiwanie soli z powierzchni lakieru. Pamiętajcie jednak, żeby robić to na myjniach bezdotykowych lub ręcznych. Myjnia automatyczna bywa bardzo niszcząca dla auta i może mieć tylko gorszy skutek, niż całkowite zaniechanie płukania lakieru. "Szczoty" instalowane w takich urządzeniach są często po prostu brudne i twarde, powodując wcieranie zabrudzeń w lakier i rysując go podczas mycia.
Samo mycie może nie wystarczyć, ale i to nie powinno być problemem. Popularnym sposobem, by zabezpieczyć swój lakier, jest nawoskowanie jego powierzchni przed zimą. Możecie to zrobić całkowicie samodzielnie, jeśli tylko będziecie mieli wolne popołudnie zadaszenie dla samochodu. Potrzebna wam będzie najprostsza glinka do lakieru (około 20 złotych) oraz tak zwany "twardy" wosk (jakościowe woski to kwota około 50 złotych i wystarczą na kilka samochodów). Samochód musicie dokładnie umyć, wyglinkować (zebrać niewidoczne zabrudzenia, dzięki temu lakier będzie gładki, a wosk będzie długo przylegał) i następnie wetrzeć wosk gąbką. Kiedy wosk wyschnie, miękkim ręcznikiem mikrofibrowym "wypolerujcie" samochód i gotowe.
Co daje wosk? Przede wszystkim uzupełnia mikrozarysowania, przez które sól przyczepia się do lakieru. Dzięki temu wasze auto będzie o wiele bezpieczniejsze małym kosztem, a każde mycie będzie o wiele łatwiejsze. Dodatkowym plusem będzie odświeżony, lśniący kolor waszego auta.
Pamiętajcie, że wosk oferowany na myjniach to nie to samo i o wiele gorzej chroni samochód! Jeśli nie czujecie się na siłach lub nie macie warunków, by zawoskować samodzielnie samochód, każde studio detailingowe i każda myjnia ręczna z pewnością wam w tym pomoże.
Jak zabezpieczyć podwozie samochodu?
Podwozie samochodu również możecie zabezpieczyć samodzielnie, chociaż będzie to o wiele trudniejsze, niż lakier. W tym celu potrzebujecie podnośnika lub chociaż kanału, żeby zobaczyć, jak wygląda fabryczne zabezpieczenie — czy są jakieś przetarcia, czy gdzieś nie odpadło, czy są oznaki korozji. Jeśli tak, to konieczne będzie uzupełnienie środkami antykorozyjnymi oraz warstwą tak zwanego "antygravela", czyli po prostu "baranka". Do tego z kolei przydałby się specjalistyczny pistolet i kompresor, dlatego jeśli nie macie w zaciszu domowym odpowiednich narzędzi, to zgłoście się do specjalisty.
Poza "barankiem" na podwozie warto również napuścić wosk na gorąco do profili wewnętrznych: podłużnic, wewnętrznych nadkoli, czy wewnętrznych progów. To sprawi, że przemieszczająca się odpływami solanka nie spowoduje korodowania karoserii, jeśli fabrycznie wasze auto nie jest odpowiednio zabezpieczone.
Mam już "rdzawki", więc nie warto ich zabezpieczać…
Błąd! Jeśli przed zimą macie na samochodzie odpryski, czy tak zwane "rdzawki" albo ogniska korozji, to koniecznie je zabezpieczcie. Każde odsłonięte ognisko korozji po kolejnej dawce solanki będzie wyglądało tylko gorzej, co może skończyć się nawet dziurami w karoserii, które będą wymagały poważnych napraw blacharskich.
Jeśli na lakierze macie tylko niewielkie odpryski, to bez problemu poradzicie sobie z nimi sami, kupując lakier zaprawkowy. Wystarczy postępować według instrukcji i zamalować "kropki" na samochodzie.
Jeśli jednak mierzycie się z większym ogniskiem korozji, koniecznie zeszlifujcie je do gołej blachy i zabezpieczcie podkładem antykorozyjnym i zaprawką. Jak nie czujecie się na siłach, warto skonsultować się z lakiernikiem. Małe zaprawki to niewielka inwestycja, która może zapobiec poważniejszym uszkodzeniom wynikającym z korozji.