Za wysokie ceny benzyny odpowiadają słaby złoty, podatki, koncerny paliwowe i rząd. Choć w ciągu czterech lat cena ropy spadła o ponad 20 proc., to paliwa w Polsce, zamiast stanieć, podrożały, i to aż o jedną czwartą.
Choć w ostatnich dniach notowania ropy naftowej osiągnęły półroczne minimum, to benzyna na polskich stacjach od początku roku zdrożała o około 5 proc. Mimo sporadycznych obniżek cen w detalu na odwrócenie tej niekorzystnej tendencji nie mamy co liczyć.
Z takim pozornym paradoksem mamy do czynienia już od kilku lat. W lipcu 2008 r. baryłka ropy osiągnęła historyczny rekord – płacono za nią 147 dol. Dziś kosztuje o ponad 30 dol. mniej – niecałe 110 dol. W ślad za tymi ruchami cenowymi nie poszedł jednak nasz rodzimy rynek paliw. W tym czasie benzyna na stacjach w Polsce zdrożała o 25 proc., z 4,70 do 5,86 zł/l. Z danych E-petrol wynika, że podobny był wzrost cen hurtowych – o ponad 24 proc. zdrożały benzyny i o ponad 23 proc. olej napędowy. Powód? Słaby złoty.
Amerykański dolar, czyli waluta, którą płaci się za ropę, zdrożał w stosunku do lipca 2008 r. o 58 proc., z 2,07 zł do 3,41 zł. W efekcie cena surowca liczona w złotych w ciągu tych czterech lat również skoczyła – o 54 proc. – z 244,36 za baryłkę do 376,34 zł.
– Takie zestawienie pokazuje, jak istotnym czynnikiem dla polskiego rynku jest to, że ropa rozliczana jest w dolarach – podkreśla Jakub Bogucki, analityk E-petrol.
Szacuje się, że cena paliwa w ok. 60 proc. skorelowana jest właśnie z ceną baryłki przeliczaną po aktualnym kursie (z dolarów na złote). Pozostałe składniki ceny to przede wszystkim podatki oraz marża rzędu 4 – 8 proc. One mają również spory wpływ na podwyżki na stacjach.
Jak wyjaśnia Jakub Bogucki, obecnie 18,7 proc. ceny paliwa stanowi VAT, od 1,6 proc. w przypadku benzyny do 4,3 proc. w przypadku diesla – opłata paliwowa, zaś odpowiednio 26,5 i 20,8 proc. akcyza.
– Te obciążenia podatkowe miały znaczenie dla wzrostu cen. Podwyższono opłatę paliwową, wzrosła też akcyza, i to – w przypadku diesla – o ponad 160 proc. – tłumaczy. W minionym roku rząd podwyższył także stawkę VAT z 22 do 23 proc.
– Czynnikiem nie do pominięcia są także kwestie biokomponentów, które koncerny muszą dodawać do paliw – dodaje analityk E-petrol. Udział tych dodatków rośnie z roku na rok, co podnosi koszty produkcji benzyn i diesla. Szacuje się, że na spełnienie ustawowych wymogów biopaliwowych krajowe koncerny wydają nawet 1 mld zł rocznie.
Jak tłumaczy Andrzej Szczęśniak, niezależny ekspert rynku naftowego, na ceny paliw mają wpływ także rafinerie i stacje. Te pierwsze zarabiają na produkcji znacznie lepiej niż w 2008 r. W ciągu czterech lat marża koncernów wzrosła o 33 gr, z 15 do 48 gr.
Ekspert przekonuje, że także stacje paliw mają się lepiej – wcześniej zarabiały na każdym litrze paliw 20 gr, obecnie mają o 11 gr więcej. Jak podkreśla Szczęśniak, w sumie od naftowego szczytu cenowego cena benzyny skoczyła o 1,16 zł/l. Najwięcej, bo o 45 gr, wzrósł udział ceny ropy w litrze paliwa.
Marże rafinerii i stacji skoczyły w sumie o 44 gr/l. VAT i podatki kwotowe do każdego litra dołożyły w ciągu niecałych czterech lat kolejne 27 gr.
W ciągu czterech lat marża koncernów wzrosła o 200 proc.