- Koszty społeczne śmiertelnych wypadków drogowych to 80 mld złotych rocznie – mówi Gorzkowski. – To koszty społeczne wyliczone przez Komisję Europejską i Bank Światowy tego, ile nas podatników w Polsce kosztuje nasza nieodpowiedzialność. W innych krajach europejskich jako kierowcy zachowujemy się inaczej, racjonalnie, a w Polsce pozwalamy sobie na zachowania wręcz skandaliczne. Nie chodzi tutaj o system karania kierowców, chodzi o zbudowanie elektronicznego systemu, który będzie wspierał sensowne zachowania na drodze – tłumaczy.
Gorzkowski zauważa, że w większości krajów europejskich istnieje system zarządzania ruchem.
– To znaczy, że kierowca jadąc z punktu A do B czy jadąc po autostradzie ma informacje, które wymuszają wręcz na nim odpowiednie zachowanie. Jeśli przed bramkami jest gigantyczny korek, to on odpowiednio wcześniej dostaje tę informację i musi zwolnić z tych 140 czy 160 kilometrów na godzinę do 80, 60, po to, żeby nie generować ryzyka – mówi.
Kto jest więc odpowiedzialny za śmiertelne wypadki na drogach? Według Gorzkowskiego nie są to tak naprawdę kierowcy.
- Tak naprawdę jest to legislator, który od ponad dwudziestu lat nie spowodował właściwych zachowań, nie stworzył właściwych ram prawnych do tego, żeby w Polsce można było bezpiecznie poruszać się po drogach – mówi.